„X” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 13-05-2022 22:18 ()


X Ti Westa przenosi nas do końca lat siedemdziesiątych poprzedniego wieku, aby przedstawić historię rzezi, która rozegrała się na prowincjonalnej farmie. Obraz już na samym początku pokazuje nam, że stało się coś złego, lokalny szeryf ledwo powstrzymuje się na widok flaków i trupów znalezionych w odwiedzanym domostwie. Jak doszło do takiej makabrycznej zbrodni?

Akcja cofa się o dwadzieścia cztery godziny, aby pokazać grupę napalonych (dosłownie i w przenośni) filmowców, którzy pragną zaistnieć w branży filmów dla dorosłych i stworzyć dzieło wymykające się standardom zwykłego porno. W tym celu główny producent, Wayne, postanawia zabrać ekipę na odludzie, by w spokoju okolicznych leśnych ostępów, malowniczego jeziora, a przede wszystkim starej chaty nakręcić dzieło życia. Tak rozpoczyna się ich ostatnia przygoda z kinem, bo na miejscu już wynajęcie chaty graniczy z cudem, gdy dziarski staruszek prawie nie odstrzeliwuje głowy szefowi ambitnych filmowców. W końcu udaje się dobić targu, a młodzi adepci sztuki filmowej przechodzą od razu do dzieła, czyli rżnięcia. Nie wiedzą jednak, że najbliższa noc będzie sądna dla ich przyszłości. 

Ti West zalicza flirt z horrorową klasyką, gdyż nie tylko osadził akcję swojego slashera (bo tak chyba trzeba nazwać X) w anturażu najsławniejszych przedstawicieli gatunku, aby tylko wspomnieć Teksańską masakrę piłą mechaniczną oraz Piątek trzynastego, pozwala sobie nawet naśladować mistrzów grozy, niespiesznie stopniując napięcie, decydując się na długie ujęcia czy zapożyczenia z klasyki gore. To wszystko tworzy niezapomniany efekt podróży w czasie, jakbyśmy zobaczyli horror nakręcony w starym stylu i utrzymany w stylistyce lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Przy czym Ti West za środek wyrazu nie wybiera sobie nadmiernego epatowania scenami gore, a posoka nie leje się na lewo i prawo. Jego kolejne etapy uśmiercania bohaterów są wysmakowane, staranie zaprojektowane, aby wzbudzić u widza powagę i grozę sytuacji.

Ciekawie przy tym wypada główna postać tego obrazu, czyli grana przez Mię Goth Maxine. Pewna siebie, zadziorna, a przede wszystkim pragnąca od życia więcej niż obecnie jej oferuje. Nie jest kolejną głupiutką bohaterką horroru, która ucieka w kierunku swojego oprawcy. Nie, stawia mu czoła, tak jak do tej pory stawiała czoła życiu, które za wszelką cenę pragnie odmienić. Wprawdzie jej ambitny projekt nie wypali, ale wygrywa tej krwawej nocy znacznie więcej niż tylko popularność tłuszczy śliniącej się na kinowym fotelu do jej ekranowej roli. Goth gra w tym filmie również starszą kobietę, lokatorkę tego pięknego, a zarazem przeklętego zakątka, w którym zatrzymała się ekipa filmowa. Kobietę znajdującą się na końcu swojej drogi, ale wciąż łapczywie sięgającej po to, co może jej dać życie, po części niespełnionej, po części wciąż wymagającej, zamiast tylko odliczającej pozostałe minuty jesieni swego życia. Obie bohaterki są jakby swoim odbiciem, jedna wciąż ma szansę na spełnienie i realizację, dla drugiej są to tylko wspomnienia połączone z gorzkim uczuciem zawodu. 

Mia Goth powoli wyrasta na królową horroru, to jej kolejna z rzędu rola w obrazie grozy (Suspiria, Tajemnica Marrowbone, Lekarstwo na życie), a aktorka o nietuzinkowej urodzie mesmerycznie spogląda na widza zza drugiej strony ekranu i wydaje się stworzona do takich kreacji. X warto obejrzeć z uwagi na hołd składany klasyce horroru, a także jako nowy nurt we współczesnym kinie grozy, które nie musi byś sprowadzane jedynie do głupiej rozrywki bazującej na coraz to bardziej wymyślnych i odrażających scenach krwawych łaźni. Ti West ma już pomysł na prequel tej opowieści i nikogo nie powinno dziwić, że jego tytuł to imię jednej z bohaterek tego filmu.

Ocena: 6/10

Tytuł: „X”

Reżyseria: Ti West

Scenariusz: Ti West

Obsada:

  • Mia Goth
  • Jenna Ortega
  • Brittany Snow
  • Kid Cudi
  • Martin Henderson
  • Owen Campbell
  • Stephen Ure
  • James Gaylyn

Muzyka: Tyler Bates, Chelsea Wolfe

Zdjęcia: Eliot Rockett

Montaż: David Kashevaroff, Ti West

Scenografia: Thomas Salpietro

Kostiumy: Małgosia Turzańska

Czas trwania: 105 minut

 

Dziękujemy Cinema City za udostępnienie filmu do recenzji.


comments powered by Disqus