„Delisie” tom 1: „Życie ma smak!” - recenzja
Dodane: 02-05-2022 21:56 ()
Już pixarowska Dory wiedziała, że „najlepsze rzeczy dzieją się przypadkiem, bo takie jest życie”. Patrząc na kulisy powstania jednej z najsłodszych komiksowych serii ostatnich lat, trudno się z tym nie zgodzić. Kolejna nowość od kreatywnego duetu Maciej Kur i Magdalena „Meago” Kania, to jeden z najlepszych polskich komiksów, jakie miałam okazję czytać w ostatnich latach. Delisie. Życie ma smak!, podobnie jak Emilka Sza. Jak wiele to nic (również Kur i Meago), zostały przeze mnie odkryte przypadkowo, jeszcze jako webseria. I od razu przykuły moją uwagę.
Bez bicia piany, od pierwszych rysunków postaci i historyjek z pasków, poczułam miętę do Delisi. Po jakimś czasie wiedziałam, że wpadłam jak śliwka w kompot. Pokochałam to uniwersum i wręcz nie mogłam się doczekać nowych, internetowych odcinków. Z każdym kolejnym zastanawiałam się, czemu przygody sióstr Makaron i ich przyjaciółek jeszcze nie znalazły się na bardziej materialnym nośniku niż wirtualne piksele. A teraz, najpyszniejsza polska seria komiksowa w końcu na papierze! I wyszło wybornie. Nie ma tu żadnego lania wody. Nie wpuszczam was w maliny. To komiksowe prima sort, creme de la creme. Normalnie, palce lizać!
Jednak dla tych, którzy nie mieli nigdy do czynienia z tą serią: akcja opowiastek zebranych w Delisie. Życie ma smak! nie dzieje się w żadnej republice bananowej, ale w Delilandzie, gdzie obok siebie żyje zantropomorfizowane jedzenie m.in. owoce, dania, przyprawy czy desery. W tej krainie miodem i mlekiem płynącej (w której skład wchodzi m.in. Podniebna Łakoć czy Dżungla Ziół), a dokładniej w jej stolicy - Alakart, mieści się Pasta Cafe - restauracja prowadzona przez rodzinę Makaronek. To właśnie wokół perypetii Ramen i jej siedmiu sióstr (Spaghetti, Lazani, Kokardki, Pho, Gniazdka, Muszelki i Świderki) oraz ich przyjaciółek i klientek skupiają się opowiastki zamieszczone w tomie rozpoczynającym komiksową serię Delisie.
Rozbierając do rosołu ten tom, na początek ostrzegam, nie ważcie się siadać do czytania na głodniaka, bo w trakcie lektury, będzie wam cały czas ślinka lecieć, a kiszki marsza grać. Przy okazji, nie zdziwcie się, że nim na dobre zapoznacie się z treścią ani się obejrzycie, a już będziecie na ostatniej stronie. I będziecie chcieli dokładki. Ten komiksowy zeszyt pochłania się w iście ekspresowym tempie. Duetowi Kur i Meago udało się stworzyć bardzo nietypowe, oryginalne uniwersum, które potrafi zaciekawić czytelnika od początku do końca. Twórcy nie nawijają makaronu na uszy, tylko serwują nam całkiem dobrze sklejone, krótkie, urocze, zgrabne, momentami bardzo zabawne historyjki. Nie ma tu jednej głównej linii fabularnej, tylko luźno ze sobą powiązane, leciutkie jak ptasie mleczko opowieści z życia tytułowych Delisi.
Scenariuszowo Maciej Kur stanął przed nie lada wyzwaniem, nadania indywidualnego rysu każdej mieszkance Delilandu, a szczególnie naszym głównym bohaterkom. Znakomicie wywiązał się z tego zadania. Od siebie mogę tylko rzec, że nie da się nie pokochać makaronowych sióstr! Choć są z jednej mąki, każda jest inna: Pho pasjonuje się modą, Kokardka lubi pracę w ogródku, Gniazdka to złota rączka i genialna wynalazczyni, Ramen nawet po godzinach rozwija swój talent kulinarny, Lazania to urocza chłopczyca, a Muszelka jedyna w swoim rodzaju artystka. Za to najmłodsza Świderka to oczko w głowie wszystkich sióstr, nad którymi pieczę ma najstarsza - Spaghetti.
To one i ich praca w restauracji są napędem praktycznie większości historyjek z Delilandu. Podczas ich czytania dowiecie się m.in. że prowadzenie restauracji to nie jest wcale bułka z masłem! To całkiem trudny kawałek chleba. Jednak nasze kochane Makarony to żadne ciepłe kluchy! Są jedyne w swoim rodzaju i żadna nie da sobie w kaszę dmuchać. A co najważniejsze, zawsze mogą na siebie liczyć. Również pozostałe bohaterki potrafią przykuć uwagę czytelnika i każdy znajdzie postać, która podbije jego serce np. z postaci drugoplanowych, moje skradł Mysi Melon. Toż to słodycz w pełnym calu. Ogólnie, każda z mieszkanek Delilandu jest indywidualistką i łatwo je rozpoznać w tłumie, jaki przewija się przez komiks. Duża w tym też zasługa znakomitej rysowniczki, jaką jest Meago.
Nie ukrywam, wisienką na torcie tej komiksowej serii są właśnie jej rysunki. O ile w Emilka Sza. Jak wiele to nic, stylem bardziej skłaniała się w kierunku komiksu frankofońskiego, to Delisie. Życie ma smak!, wizualnie bardziej ciągnie w rejony mang. Oba dzieła łączy jednak autorskie piętno rysowniczki. Wracając do komiksu, jak już wspomniałam, każda z bohaterek ma indywidualny rys (co odnosi się zarówno do charakteru postaci, jak i projektu graficznego). Co jest o tyle warte wspomnienia, ponieważ w tym tomie występuje 32 postaci (nie wspominając o tych, które pojawiają się tylko raz). Nie ma tu powtarzalności. Każdy projekt postaci jest inny. Naprawdę, ogromne wrażenie robi na mnie wyobraźnia Magdaleny ,,Meago” Kani, która w zwykłym jedzeniu potrafiła odkryć, coś, czego większość z nas by nie zauważyła. Nawet zwykły makaron przemieniła, dzięki swojemu talentowi w zwariowaną rodzinkę sióstr. Uwielbiam ich wygląd. Szczególnie włosy! Są niesamowite! Każda ma fryzurę odnoszącą się do konkretnego rodzaju makaronu fryzurki Ramen i Gniazdki rządzą!). To wszystko całościowo naprawdę wygląda fantastycznie i intrygująco.
Pierwsza część opowieści o siostrach Makaron została wydana w miękkiej oprawie ze skrzydełkami. Nie mam co narzekać, bo wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zresztą jak zawsze przy publikacjach tego wydawnictwa. Pełna profeska. Jedyne, co bym dodała przy okazji kolejnych części, to krótkie info o poszczególnych bohaterkach. Byłoby to całkiem przydatne. Zwłaszcza dla tych, którzy do tej pory nie mieli do czynienia z tą serią. Na wewnętrznej stronie okładek można zobaczyć szkice - podobizny wszystkich bohaterek serii, które pojawiły się w komiksie. Za to na skrzydełkach, zamieszczony jest krótki biopic twórców komiksu. W środku, w ramach komiksowego menu, możemy raczyć się 24 krótkimi historyjkami. Każda z nich jest inna, ale równie smakowita. Przy czym całość jest tak uroczo kawaii, że podczas czytania człowiekowi robi się przyjemnie błogo. I to niezależnie czy czytamy akurat o tym, jak Truskawa w Czekoladzie i jej dziewczyny z zespołu dają po garach, czy o kolejnym zwariowanym dniu pracy sióstr Makaron albo o wyprawie do Dżungli Ziół. Przy każdej z nich człowiek się świetnie bawi. I zapomina o problemach i troskach dnia codziennego.
Pierwszy tom Delisi to przedsmak tego, co nas czeka w przyszłości. I naprawdę komiksowy tłusty kąsek, który zachwyci każdego komiksiarza: i tego początkującego, jak też średniozaawansowanego. To najsłodsza polska seria komiksowa ostatnich lat. Taka do schrupania. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą rosnąć jak na drożdżach i za niedługo pojawią się na sklepowych półkach. Już teraz siedzę jak na rozżarzonych węglach, wyczekując kolejnej części. Nie ukrywam, że mój apetyt na przygody Makaronowych sióstr i innych Delisi rośnie w miarę czytania i już nie mogę doczekać się kontynuacji oraz zapowiedzianego serialu animowanego bazującego na opowiastkach zamieszczonych w tej komiksowej serii!
Tytuł: Delisie tom 1: Życie ma smak!
- Scenariusz: Maciej Kur
- Rysunki: Magdalena „Meago” Kania
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Wydawca: Egmont
- Objętość: 48 stron
- Format: 215x290
- ISBN: 978-83-281-6095-8
- Cena: 29,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji
comments powered by Disqus