Wywiad z Janem Korczyńskim - redaktorem naczelnym KKK - magazynu Krakowskiego Klubu Komiksu oraz Antologii: KKK 25 i KKK 26

Autor: Wojciech Witek Redaktor: Motyl

Dodane: 26-04-2022 19:02 ()


Początek lat dziewięćdziesiątych XX w. to okres, w którym na szeroką skalę w Polsce pojawiły się komiksy. Przede wszystkim superbohaterskie z Ameryki. Oprócz nich czytelnicy mogą znaleźć też trochę europejskich albumów. Nie jest jednak tak łatwo z trafieniem na rodzime produkcje. Ktoś jednak czyta wydawane zeszyty i albumy. W Krakowie formułuje się klub zrzeszający osoby zainteresowane komiksem, który z czasem rozpoczyna publikację magazynu pn. KKK. Pod koniec tamtej dekady komiksy superbohaterskie sprzedawane w kioskach stawały się coraz mniej popularne. Po roku 2000, kiedy do księgarń trafiało coraz więcej albumów, wydawane już kilka lat KKK, razem z innymi magazynami, zniknęło z rynku. Po latach pojawiła się Antologia zawierająca zarówno wznowienia publikacji z łamów tamtego pisma, jak i nowe historie i teksty. Nie było to jednorazowe przedsięwzięcie. O szczegóły związane z drugą częścią Antologii zapytaliśmy redaktora naczelnego – Jana Korczyńskiego.

 

Czym było, czy może jest, KKK?

Pod hasłem: „KKK” tak naprawdę kryją się dwa byty. Pierwszy, od którego się wszystko zaczęło to KKK bez cudzysłowu, czyli Krakowski Klub Komiksu. Była to grupa, wówczas młodych osób, które zaczęły się regularnie spotykać i dzielić swoją komiksową pasją. Na początku byli to po prostu fani, którzy z czasem przerodzili się w animatorów środowiska komiksowego, organizatorów festiwali, twórców oraz redaktorów magazynu komiksowego. Magazyn to drugi twór pod szyldem „KKK”, dla rozróżnienia wzięty w cudzysłów (śmiech). Wszystko to zaczęło się w listopadzie 1993 r. wraz z Pierwszą Sesją Popularno-naukowa „Komiks” zorganizowaną w zasłużonej krakowskiej Rotundzie, przez ówczesnego studenta UJ - Kamila M. Śmiałkowskiego. Podczas tej sesji pojawili się fani, którzy się na niej poznali i zaczęli potem spotykać. Najpierw spontanicznie, u Kamila w Rotundzie, a od stycznia 1994 r. regularnie w każdy poniedziałkowy wieczór na ukonstytuowanych spotkaniach. Tak, w dużym uproszczeniu, powstał Klub. Po zrealizowaniu drugiej Sesji to grono organizowało kolejne zloty komiksiarzy, pod różnymi nazwami i z indywidualnym charakterem, jedne o zasięgu lokalnym (np. Krakowskie Kino Komiksowe, KKKomiksowe Wieczory), inne o ogólnopolskim (Krakowskie Dni Komiksu, Krakowski Festiwal Komiksu i Mangi, Komiks na ścianach), współpracując przy tym z takimi instytucjami jak: Targi Książki w Krakowie, Śródmiejski Ośrodek Kultury (obecnie Krakowskie Forum Kultury), Instytut Francuski w Krakowie, Szwajcarska Fundacja dla Kultury Pro Helvetia, Klub Pod Jaszczurami, Empik.

Kiedy pojawiła się myśl utworzenia magazynu?

W 1995 r. zaczęły się przymiarki, plany, makiety, szkice spod ołówka Krzysztofa Korzeniaka i w końcu - w maju 1996 r. - ukazał się pierwszy numer stworzony pod sterami Krzysztofa Tkaczyka i Tomasza Krasnowolskiego. Ja pojawiłem się tam trochę później. Sam magazyn wychodził do 2004 r., gdy ukazał się jego 24., ostatni regularny numer. Klub natomiast spotykał się do momentu, gdy w naturalny sposób rozpłynął się w niebycie w 2012 roku... A może właśnie w bycie codziennego życia, gdyż wszyscy dorośli, założyli rodziny, podjęli zarobkową pracę i na działania non-profit (jakimi cały czas był Klub, festiwale, pismo, a z czasem też strona internetowa) brakowało czasu. Nowych, młodszych adeptów brakowało. Część też opuściła Kraków w poszukiwaniu lepiej płatnej pracy, bo z komiksu w Polsce ciężko wyżyć. Ciągle jest to bardziej przyjemność niż zarobek. Obecnie utrzymujemy ze sobą bliższy lub dalszy kontakt, ale są to spotkania typowo towarzyskie. Oczywiście wielu z nas nadal interesuje się komiksami, czyta i kupuje albumy, a niektórzy nadal je tworzą lub działają w branżach, w których wykorzystują podobne „narzędzia”.

Za co lubisz komiksy?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli coś jest z tobą od zawsze to już nie wiesz. dlaczego to lubisz lub nie. Po prostu tak jest. Ze mną komiksy są od kiedy byłem małym szkrabem, który jeszcze nie umiał czytać i w książkach wyszukiwał ilustracji. W komiksach było ich więcej, więc z automatu były dla mnie wówczas ciekawsze oraz pozwalały na samodzielne przyswojenie treści. Na komiksach uczyłem się czytać, to były moje pierwsze lektury, dopiero później sięgnąłem po książki. W krajach, w których komiksy są popularniejsze niż u nas, ten model nauki czytania jest standardem… Zresztą do dzisiaj mi zostało, że wpierw kartkuje cały komiks, jedynie oglądając kadry, zanim przejdę do „właściwego” czytania, czyli ze śledzeniem dymków. Za ideał uważam komiksy, które operują wyłącznie obrazem, bez użycia słów. To naprawdę trudne, aby samą ilustracją w ciekawy i przekonujący sposób przekazać dłuższą fabułę. Udaję się to nielicznym autorom.

W jaki sposób zająłeś się redakcją pisma i jak wspominasz tamten okres?

Do Klubu trafiłem w okolicach marca 1998 r., razem z moim przyjacielem Tomaszem Hopkowiczem. Poszedłem tam zakupić wydane numery „KKK” (było ich wówczas sześć), a Tomek (także fan komiksów) był moją obstawą (śmiech). Wiesz: zima, wieczór, ciemno, ul. Rzeźnicza (nie brzmi dobrze!). Wówczas były to peryferia Krakowa, a nie, jak dzisiaj, centrum rozświetlone neonami Galerii Kazimierz. Do tego grupa kolesi siedząca w Klubie Środowiskowym „Strych” (tam wówczas była „baza” KKK), a ja młody chłopach. Trochę strach było iść samemu (śmiech)… Jednak mimo tych obaw wizyta była bardzo przyjemna. Klub Strych okazał się gościnnym miejscem dla wielu młodych ludzi skupionych w różnych kołach tematycznych (Koło komiksu – urzędowa nazwa – było jednym z nich), a komiksowi koledzy przyjęli nas serdecznie i już nie wypuścili (śmiech). Tak zostaliśmy tam z Tomkiem na wiele lat. Poznawaliśmy towarzystwo, przy okazji wymieniając się komiksowymi doświadczeniami i posiadanymi zbiorami. Zaangażowaliśmy się w organizację przygotowywanych 3. Krakowskich Dni Komiksu, które odbyły się jesienią tamtego roku. Ponieważ w międzyczasie z KKK odeszli ówcześni szefowie Klubu i magazynu (Krzysztof Tkaczyk i trochę później Tomasz Krasnowolski), wszystko wymagało przetasowania i nowych rąk do pracy. Były to czasy, w których nie każdy uczeń miał komputer, Internet był luksusem, a smartwatche istniały tylko w powieściach, komiksach i filmach SF (śmiech). Jednak bez komputera ciężko było robić magazyn. Ja akurat byłem jego szczęśliwym posiadaczem, więc dałem się wmanewrować w redakcję pisma. „Janek, wpadnę do Ciebie i skorzystam chwilę z komputera, OK?” – już dokładnie nie pamiętam, ale zapewne właśnie tak brzmiało kluczowe pytanie Michała Gałka, który próbował ogarnąć magazyn po odejściu wspomnianych Krzyśka i Tomka. Więc któregoś wieczora przytargał do mnie materiały do „KKK” #7, które skompletowali z klubowiczami i próbowali je wcześniej złożyć z Markiem Pieprzykiem na jego komputerze. Ogarnęliśmy to we trzech (Michał, Tomek Hopkowicz i ja) pracując na jednym komputerze, no w porywach na dwóch, bo Tomek też czasem dodatkowo składał coś na swoim. Mój komputer został technicznym centrum redakcji „KKK”, przez co coraz częściej i w coraz większym gronie spotykaliśmy się nie tylko w Strychu, ale także u mnie w domu. To spowodowało, że zacząłem nad wszystkim czuwać, koordynować działania Krakowskiego Klubu Komiksu, festiwale, redakcję magazynu, prowadzić korespondencję z twórcami z innych miast, analogicznymi grupami fanów, działaczy i czytelnikami. To była naturalna droga do objęcia funkcji redaktora naczelnego „KKK” i prezesa Klubu. Reszta potoczyła się już sama…

Jak zrodził się pomysł na Antologię, tę pierwszą?

„KKK 25 Antologia. Krewni i znajomi KKKrólika” (miała premierę 30 marca 2019 roku) powstała na 25-lecie założenia Krakowskiego Klubu Komiksu. Głównym powodem była właśnie ta rocznica. Nieskromnie uważam, że w okresie naszej działalności robiliśmy dużo pozytywnego zamieszania w rodzimym komiksie, w czasie tzw. wielkiej smuty, czyli gdy ten komiks się nie ukazywał, nie mówiło się o nim w mediach (a już na pewno nie w kontekście pozytywnym) i trzeba go było samemu tworzyć, wydawać i o niego walczyć. Wtedy takich inicjatyw, jak nasza było kilka w Polsce, ale tylko my robiliśmy wszystko naraz. Bo np. w Łodzi był festiwal, w Poznaniu magazyn, a w Krakowie i jedno, i drugie. Do tego jeszcze organizowaliśmy plebiscyt i przyznawaliśmy nagrody branżowe „K”. Współpracowaliśmy z Instytutem Francuskim przy ich komiksowych nagrodach „Polski Alph-Art” (potem „Nagroda dla najlepszego komiksu francuskojęzycznego Festiwalu w Angoulême: polski wybór”). Przy tym zawsze staraliśmy się promować komiks także poza środowiskiem, trafić nim do szerszego grona odbiorców, przedstawić tę dziedzinę sztuki nowym czytelnikom. Stąd np. kilkuletnie połączenie Krakowskiego Festiwalu Komiksu i Mangi terminowo i lokalowo z Targami Książki w Krakowie, prowadzenie przez Kamila M. Śmiałkowskiego comiesięcznych KKKomiksowych Wieczorów w Klubie Pod Jaszczurami na krakowskim Rynku, stworzenie Komiksu na ścianach, czyli cyklicznego wydarzenia podczas którego, z inicjatywy Artura Wabika, artyści z całego świata malowali graffiti i obrazy w przestrzeni miejskiej Krakowa i Warszawy, ilustrujące komiksowe scenariusze napisane przez Kamila M. Śmiałkowskiego, Miłosza Srokę i Michała Gałka. W tych różnych inicjatywach, przez osiemnaście lat działalności Klubu, brało udział blisko sto osób, należących do Klubu, redakcji magazynu lub współpracujących przy danym wydarzeniu. Nie sposób ich wszystkich wymienić np. teraz w wywiadzie, który ma swoją ograniczoną długość. Dlatego potrzeba było więcej miejsca, tematycznej publikacji, potrzeba było antologii. Myślę, że warto było przypomnieć o tych działaniach dzisiejszym czytelnikom, którzy nie zawsze współcześnie mogli znaleźć informacje o ludziach i ich aktywności w tamtym okresie. Przez te lata dużo na polskim rynku komiksowym się zmieniło, archiwum internetowe z tamtych lat nie istnieje, a kto by szukał starych gazet, jak jednym kliknięciem myszki może zamówić masę nowych albumów z dostawą pod drzwi (i to z całego świata)...

Ukazała się kolejna Antologia. Co zawiera wydawnictwo?

„KKK 25” skupiało się na komiksach, zawierało najciekawsze archiwalne historie z łamów magazynu, wzbogacone aktualnymi pracami i uzupełnione niedużą ilością publicystyki historycznej opisującej nasze dawne działania. Jednak nie było pełnym odbiciem magazynu, gdyż w periodyku na równi stawialiśmy komiksy i publicystykę z nimi związaną, wywiady, artykuły. Pod tym względem podział zawartości każdego numeru był po połowie. Więc po opublikowaniu „KKK 25”, mimo że album był ogromny, miał przecież 624 strony, plus okładki, zostało dużo ciekawego materiału, który się także prosił o wznowienie. Często wywiady i artykuły nie straciły na swojej atrakcyjności mimo upływu lat. Tak też podszedłem do „KKK 26. Skazani na KKKomiks” (tomy 1 i 2) i zawarłem w nim najciekawszą publicystykę z archiwalnych numerów „KKK”, oczywiście dodając do niej współczesne artykuły i wywiady, a także nowe komiksy.

Tym razem Antologia została podzielona na dwa tomy. Jak wygląda objętościowo każdy z nich?

Łącznie oba tomy Antologii liczą 816 stron, plus okładki. Na oko jakieś 5 kg wagi. Więc mogą też służyć jako broń. Wystarczy wsadzić do siatki z wytrzymałymi uchwytami i mocno nią machać (śmiech)... Już poprzednie „KKK 25” swoje ważyło, a przecież jest cieńsze, ma „tylko” 624 strony. Dlatego ze względów technicznych i dla wygody czytelników „KKK 26” zostało podzielone na dwa tomy, mniej więcej po równo. Pierwszy tom miał premierę 2 października, a drugi 20 grudnia 2021 r. Mimo problemu z dostępem papieru na druk, który zaistniał pod koniec 2021 r., oraz kilkukrotnym jednostronnym przesunięciu terminu realizacji tomu drugiego przez drukarnię, rzutem na taśmę udało się go wydać i dostarczyć zamawiającym przed gwiazdką. Tym samym odstęp premier obu tomów nie jest duży i cykl wydawniczy zamknęliśmy w 2021 roku, na czym mi zależało.

Jak i pierwsza, ta część ukazała się w kilku wariantach okładek. Co na nich można zobaczyć?

Zaprezentowaliśmy cztery warianty okładkowe, różne do każdego z dwóch tomów, oczywiście związane z „KKK” i Klubem. Dla tomu pierwszego okładkę standardową, wariant „A”, przygotował Krzysztof Tkaczyk, jeden z założycieli Krakowskiego Klubu Komiksu i „filarów” wczesnych numerów periodyku. Przedstawił na niej Straine’a - bohatera, którego stworzył wraz z Bartoszem Minkiewiczem. Seria „Straine” debiutowała w październiku 1996 roku w „KKK” #2 i była pierwszym cyklicznym komiksem w magazynie. Nie zabrakło jej i tym razem wewnątrz Antologii. Okładki specjalne „B” i „C” przygotowali wielcy mistrzowie. Wariant „B” – Grzegorz Rosiński, z którym mieliśmy przyjemność przeprowadzić wywiad wydrukowany w „KKK” #10 w październiku 2000 roku. Wariant „C” – Jacek Skrzydlewski, który udzielił nam wywiadu specjalnie do niniejszej Antologii i użyczył swoich komiksów. Wariant „D” to Dust, czyli dzieło Przemysława Truścińskiego „Trusta”, z którym wywiady opublikowaliśmy dwukrotnie: we wrześniu 2001 r. w 14. numerze „KKK” oraz w styczniu 2004 r. w #22. A jakby tego było mało, do kompletu są różne ilustracje wykorzystane na ostatniej stronie okładki. Ich autorami do tomu pierwszego są twórcy komiksów, które znajdują się w „KKK 26”. Jula Arendt zaprasza do lektury pierwszej z planowanej serii „Cyberbaśni” pod tytułem „Smok”, którą narysowała do scenariusza Macieja Jasińskiego. Krzysztof Korzeniak prezentuje swój autorski one-shot fantasy. Piotr Rosner przedstawia Protektora, związanego z postapokaliptycznym cyklem „Złomiarz”, który tworzy razem z Mirosławem Mańko. Przemysław Świszcz „Graphos” daje przedsmak słowiańskiego klimatu rodem ze swojej historycznej serii „Mieszko”.

Dla tomu drugiego okładkę standardową, wariant „A”, przygotował Krzysztof Korzeniak, jeden z założycieli Krakowskiego Klubu Komiksu i pomysłodawców utworzenia magazynu „KKK”. Przedstawił na niej Kraków rodem z komiksu fantasy – gatunku, który często gości w komiksach Krzyśka. Okładkę specjalną „B” przygotował wielki mistrz – Tadeusz Baranowski, z którym mieliśmy przyjemność przeprowadzić wywiad wydrukowany w „KKK” #9 w grudniu 1999 r. Mistrz, oprócz ilustracji na okładkę, zaszczycił nas także swoim komiksem opublikowanym w tej księdze. Wariant „C” to dzieło Marcina Rusteckiego, chyba już na zawsze znanego przede wszystkim jako redaktor naczelny nieodżałowanego TM-Semic, wydawnictwa, któremu z okazji 30-lecia powstania, poświęciliśmy materiał w Antologii - w tym m.in. wywiad właśnie z naczelnym. Marcin to także rysownik komiksowy. Na okładce zabiera nas do serii tworzonej do spółki z Dominikiem Szcześniakiem, która także gości na naszych łamach. Wariant „D” to powrót na nasze klubowe podwórko i praca Piotra Rosnera związana, ze wspomnianą już, serią „Złomiarz”, rysowaną do scenariuszy Mirosława Mańko, która debiutowała w publikacji „KKK 25 Antologia. Krewni i znajomi KKKrólika”. Od tego czasu stale powstają nowe odcinki. Oczywiście nie brakuje ich i tym razem w „KKK”. Ilustracje na ostatniej stronie okładki tomu drugiego to kolejne premierowe prace. Ich autorami są rysownicy komiksów, które znajdują się w „KKK 26”: Zbigniew Bogusławski, Jacek Kuziemski, Dawid Longa i Rafał Sacha.

Praca nad Antologią na pewno była bardzo absorbująca. Czy masz jakieś dalsze plany, czy robisz przerwę lub zupełnie rezygnujesz z dalszych publikacji komiksowych?

Gdy wszystko się zaczęło, planowałem przygotować jedną Antologię „KKK 25”, taką na 200, maksymalnie 300 stron. Trochę mi się to nie udało (śmiech), gdyż zamiast jednej powstały trzy publikacje, razem na blisko półtora tysiąca stron. Tak to jest z planami (śmiech)… Na serio: antologia „KKK 25” powstała w rok, „KKK 26” w dwa i pół. Po ponad trzech latach prac, nad obiema antologiami, oprócz ogromnej satysfakcji czuję także zmęczenie. To była duża przyjemność odnowić dawne znajomości i zawrzeć nowe, wrócić do tworzenia „KKK”, pojawić się na festiwalach komiksowych, na które nie jeździłem od kilku lat. Niesamowitym zaszczytem była współpraca z autorami (w tym z wielkimi mistrzami), wydawcą, redaktorami, którzy wszystko zrobili absolutnie za darmo w odpowiedzi na moją prośbę, na moje zaproszenie. To było dla mnie motorem do pracy i nie łatwo mi się z tym pożegnać. Są autorzy, z którymi chciałbym nawiązać współpracę, a dotąd, czy to za czasów magazynu, czy teraz przy Antologiach, to się nie udało z różnych powód. Zostały niezrealizowane pomysły na artykuły, wywiady, komiksy. Zabrakło mocy przerobowych, autorów i czasu, aby powstały. Są gotowe materiały, które się nie zmieściły do obu już i tak bardzo grubych Antologii. Zapewne pojawią się one niebawem w innych publikacjach komiksowych. Z archiwum numerów 1-24 też coś by się jeszcze znalazło do wznowienia. To wszystko można by rozważyć w kontekście kontynuacji. Pomysł na kolejny numer chodzi mi po głowie i kusi od jakiegoś czasu. Narodził się jeszcze podczas prac nad #26. Ale od tego jest jeszcze daleka droga do decyzji o powstaniu czy w ogóle planowaniu i zaczęciu prac nad #27. Później analizuję, ile mnie to wszystko kosztowało czasu, zdrowia i pieniędzy. Ja także, jak pozostali autorzy, pracowałem przy projekcie na zasadach non-profit, w wolnych chwilach wyrwanych rodzinie, innym zajęciom, przyjemnościom, przeważnie zarywając noce i odkładając inne obowiązki na później, do tego pokrywając koszty związane z pracą redakcyjną i promocją. Dlatego na razie nie planuję kolejnych publikacji. Nie mówię, że nic nigdy więcej nie będzie, nie. W przyszłości może być różnie. Gdyby był silny głos oddolny od autorów, że jest potrzeba kolejnej takiej publikacji, gdyby oni sami nadsyłali swoje prace to, kto wie… Ale na razie, na dzień dzisiejszy, takiej inicjatywy nie ogłaszam, nie planuję i o niej nie myślę. Uczciłem (z nawiązką) 25. rocznicę powstania Krakowskiego Klubu Komiksu i teraz chcę odpocząć, wrócić na komiksową emeryturę i nadgonić inne zaległości, które się nagromadziły przez ten okres. Resztę pokaże czas…

Ciekawostką jest ostatni numer magazynu, który właściwie się nie ukazał. Możesz przybliżyć tę historię?

Hm… Mówisz o 24. czy 25. numerze? W 2004 roku jako redakcja ustaliliśmy, że zamykamy pismo, gdyż brakuje nam czasu, a następców, którzy mogliby je przejąć, nie ma (o czym już wspominałem), do tego część twórców wolała się skupić na tworzeniu i wydawaniu albumów (ukazały się m.in. „Alma” - Mariusz Zabdyr i Michał Gałek, seria „Biocosmosis” - Nikodem Cabała, Edvin Volinski i Grzegorz Krysiński, „Deduktor” - Marcin Nowakowski i Michał Gałek, „Peruńska Wataha” - Arkadiusz Klimek „Kirkor” i Bartosz Sztybor), niż rysowaniu krótkich form do magazynu. Decyzja zapadła przed wakacjami, gdy skończyliśmy pracę nad wówczas bieżącym lipcowym 24. numerem. Był to drugi (po #20) w historii „KKK” magazyn erotyczny, z jednoznaczną i bardzo odważną, nawet współcześnie, a co dopiero w tamtym okresie, gdy takich rodzimych publikacji było niewiele, okładką. Po nim chcieliśmy zrobić jeszcze jeden, ostatni, 25. numer, który poza aktualnym materiałem o kryminałach komiksowych miał być także naszym oficjalnym pożegnaniem z czytelnikami i podsumowaniem działalności. Z wyprzedzeniem poinformowaliśmy o wszystkim naszego ówczesnego wydawcę, w pełni zachowując przyjęte zobowiązania z naszej strony. Niestety, ten moment zbiegł się z jego problemami finansowymi i skrupulatnie wykorzystał tę sytuację. Zanim wydał złożony u niego nr 24. powiadomił nas, że zrywa umowę i praktycznie z dnia na dzień rozstaje się z „KKK” tuż po wydaniu wspomnianego - 24. numeru. Podjęliśmy wówczas decyzję, że na jeden, ten planowany ostatni, 25. numer nie będziemy szukać nowego wydawcy. Trochę dziwnie by to brzmiało: „proponujemy wydawanie magazynu komiksowego, ale w zasadzie interesuje nas zrobienie jednego numeru” (śmiech). Dlatego w gronie redakcji, czy jak kto woli Klubu, podjęliśmy decyzje, że trudno - nie będzie hucznego pożegnania w #25 tylko zakończymy już na tym czekającym u wydawcy na druk #24. A ponieważ on jeszcze nie został wydany, zmienimy wstęp do niego, w którym, jako naczelny, poinformuję, że to ostatni numer. Tak też się stało i poprawiony materiał, ponownie, w ustalonym terminie złożyliśmy u wydawcy, który obiecał, że go wyda na zakończenie naszej współpracy. Po czym zwodził nas kilka miesięcy, obiecywał kolejne terminy, aż w końcu przestał odbierać telefony, zapadł się pod ziemię i magazynu nie wydał. W zaistniałej sytuacji udostępniliśmy go w październiku 2004 r. cyfrowo w formacie PDF na naszej stronie internetowej, co, patrząc z dzisiejszej perspektywy, gdy komiksy cyfrowe są coraz popularniejsze, było prekursorskim działaniem (śmiech). Jednak wtedy nie byliśmy z tego dumni, lecz odbieraliśmy to w gorszy sposób. Ostatecznie 24. numer wydrukowaliśmy własnym sumptem kilka lat później, w organicznym nakładzie, który był rozprowadzany wśród znajomych i autorów, którzy się złożyli na koszty druku. Obecnie taki sposób produkcji nazywa się crowdfundingiem (śmiech). Czytelnicy natomiast mogli otrzymać ten numer w formie drukowanej teraz po latach, jako gratis dodawany w przedsprzedaży do Antologii „KKK 26. Tom 2”. Został on na nowo wydany jako wierna replika 1 do 1, tak jak miał wyglądać, gdyby został wydrukowany w lipcu 2004 r. Nawet z literówkami (śmiech). Wiem, że byli czytelnicy, którzy w przeszłości, na własną rękę z udostępnionego w sieci PDF, drukowali swój egzemplarz. Materiał był w rozdzielczości internetowej, więc druk nie był najlepszej jakości. Teraz była możliwość zdobycia wersji papierowej w lepszej jakości i bez dodatkowych opłat. Myślę, że to ciekawy bonus dla kolekcjonerów, którzy od czasu zamknięcia naszej strony www i usunięcia PDF z tym numerem z sieci, dopytywali o możliwość jego pozyskania. Po ogłoszeniu, że będzie taki insert w antologii, zebraliśmy dużo pozytywnych ocen na ten temat. Dla osób, które pracowały nad tym numerem w 2004 roku to obecne, dostępne dla wszystkich, wydanie stanowi symboliczne domknięcie tamtego okresu młodzieńczej twórczości.

Wracając do ostatniego numeru, który jednak nie powstał: oznaczenie „25”, pozostałe po jedynie planowanym ostatnim regularnym numerze, przejęła wspomniana już kilkukrotnie Antologia „KKK 25” wydana na 25-lecie założenia Krakowskiego Klubu Komiksu. Co mimo wszystko fajnie wyszło i dobrze brzmi: 25. numer na 25-lecie. Lepiej bym tego nie zaplanował (śmiech).

 

Jan Korczyński

Urodzony i zamieszkały w Krakowie. Redaktor, miłośnik i kolekcjoner komiksów, znany krakowski budowlaniec. Z wykształcenia technik instalator, marketingowiec i manager. Narciarz, pasjonat kina, komiksu i podróży, założyciel elitarnego bractwa Dark Friday, wieloletni prezes Krakowskiego Klubu Komiksu, redaktor naczelny i DTPowiec magazynu komiksowego „KKK”, pomysłodawca rocznicowych publikacji: „KKK 25 Antologia. Krewni i znajomi KKKrólika” oraz „KKK 26 Antologia. Skazani na KKKomiks” (tomy 1 i 2). W swoim czasie działacz i animator środowiska komiksowego, organizator licznych festiwali komiksowych (Krakowskie Dni Komiksu, Krakowski Festiwal Komiksu i Mangi, Blok Komiksowy 2000, Krakowskie Kino Komiksowe), organizator i fundator plebiscytów nagród branżowych „K”, sporadycznie scenarzysta komiksowy oraz publicysta. Obecnie na komiksowej emeryturze. Wiecznie zajęty i zalatany. Z konieczności od lat bije rekord Guinnesa w niespaniu, mimo że tego nie cierpi. Szczęśliwy mąż i ojciec dwóch synów.

Galeria


comments powered by Disqus