„Ter” tom 1: „Obcy” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 17-04-2022 21:52 ()


Okradanie nieboszczyków nie jest zajęciem dla ludzi o słabych nerwach. Zwłaszcza gdy plądrując groby, umarlak otwiera oczy, a złodziejowi nogi uginają się ze strachu. W ten oto sposób zawiązuje się akcja Ter - nowej serii wydawnictwa Taurus Media.  

Pustynny krajobraz i olbrzymie posągi to tylko fragment egzotycznego krajobrazu Dolnego Courtil, miasteczka, z którego pochodzi Pip, rabuś szabrujący na cmentarzu. To tam odnajduje tajemniczego mężczyznę, niemowę, któremu nadaje imię Mandor od tatuażu na jego ramieniu - Main D’or – co znaczy tyle, co złota ręka. I takim sprawnym mechanikiem okazuje się gość odnaleziony w starym grobowcu. Pip zabiera go do siebie, a mieszka wraz ze swoją siostrą Yss. Ich lokum skrywa masę przeróżnych starych sprzętów, które lata świetności mają już za sobą. Dla Mandora – mimo że nie zna swojego pochodzenia, nie wiem, kim jest i co niegdyś robił – naprawienie ich jest prostą i naturalną rzeczą. Prawdziwa złota rączka.

Obcy mnoży tajemnice i nie odkrywa zbyt wiele ani z przeszłości Mandora, ani miejsca, w którym się znalazł. Główny bohater to zagubiony romantyk, niegroźny głupiec, a mimo to biegły w walce. Ma wiele twarzy i nie sposób go rozgryźć. Na razie. Więcej światła na historię rzuca wymowny cliffhanger, zaostrzając apetyt przed kontynuacją. Rudolphe stara się budować dość efemeryczny obraz rzeczywistości, w której umieścił swojego bohatera. Można rzec, że robi to w staromodnym stylu. Należy jednak postrzegać to jako atut, bo mimo że nic nie wydaje się tym, czym ma być, ten obraz pełen luk i niedopowiedzeń wciąga i angażuje uwagę czytelnika. Podział bohaterów również wydaje się klasyczny. Mamy bohatera z amnezją, o którym nikt nigdy nie słyszał, piękną niewiastę, która zadurza się w nim bez reszty, poczciwego kompana złodziejaszka i dobrą duszę do towarzystwa, w końcu tępego osiłka oraz tajemnicze bractwo, zakon kapłanów majaczący coś o proroku i proroctwie, a wszystko to podane w anturażu science fiction. Nie da się ukryć, że wszystkie elementy tej układanki są intrygujące.

Najmocniejszą stroną Ter jest jednak oprawa graficzna. Rysunki Christophe’a Dubois są zachwycające, a jego styl niezwykle szczegółowy. Po prawdzie to on tchną życie w świat, który z jednej strony wydaje się nam bliski, z drugiej urzeka swoją odmiennością. Mamy wyłaniające się z ciemności ponure cmentarzysko, urokliwe plaże, tętniące życiem miasto, dziwne stworzenia, piaski pustyni, a także urozmaicone pod względem architektury lokacje. Istny eklektyzm. Finał wyraźnie wskazuje, że mamy do czynienia z dziełem science fiction to jednak niektóre pojazdy, maszyny, budowle mają wyraźnie posmak retro. Atutem jest również przejrzyste, dynamiczne kadrowanie, gra światłem i bogactwo barw fascynującego świata. Nie można też zapomnieć o dobrze znanych nam urządzeniach, które padają „ofiarą” sprawnych rączek Mandora. Świat zaprezentowany na łamach komiksu, mimo że tak różny, by nie powiedzieć pełen sprzeczności, składa się na spójną całość.  

Pierwszy tom Ter to udanie zapowiadająca się seria. Zwieńczenie albumu pozostawia czytelnika z licznymi pytaniami, toteż miejmy nadzieję, że wydawnictwo Taurus Media nie będzie się ociągać i kontynuacja ujrzy światło dzienne w miarę szybko.

 

Tytuł: Ter tom 1: Obcy

  • Scenariusz: Rodolphe
  • Rysunki: Christophe Dubois
  • Tłumaczenie: Jakub Syty
  • Wydawca: Taurus Media
  • Data wydania: 11.04.2022 r.
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 64
  • Format: 215x290 mm
  • ISBN: 978-83-65465-64-1
  • Cena okładkowa: 65 zł

Dziękujemy wydawnictwu Taurus Media za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus