„Zasada Trójek” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 25-03-2022 22:02 ()


Już pobieżny rzut oka na „Zasadę Trójek” Tomasza Grządzieli wydaną przez Kulturę Gniewu pozwala czytelnikowi poczuć to, z czym będzie miał do czynienia, jeśli zdecyduje się sięgnąć po ten album. Powiększony format, dobrej jakości (i pasujący do rysunków autora) papier, intrygująca okładka i efektowne, a przy tym niezwykle barwne rysunki. To wszystko da się dostrzec już w pierwszej chwili, a przecież to dopiero początek. Pokusa do zakupu jest więc ogromna, ale czy warto się jej poddać, czy lepiej sobie odpuścić, a środki przeznaczyć na inne cele? Cóż, przekonajmy się.

Wszystko zaczyna się spektakularnie „bo, gdyż” od samego stworzenia świata… i pewnie niejeden z was zakrzyknie teraz „wow!”, pamiętając, że swego czasu Spell stworzył komiks o… tramwajach. Tym razem uderza on w inne nuty, tworząc pod pewnymi względami dzieło – przepraszam, jeśli ktoś odbierze to stwierdzenie jako nadużycie – monumentalne. Pod jakim względem monumentalne? Według mnie pod względem graficznym. Rysunkowo jest to dzieło ocierające się o perfekcję. Aż strach pomyśleć, jak długo Spell siedział nad tym komiksem, ale efekt jego pracy jest widoczny i imponujący. Wydanie tego komiksu w takiej formie i wymiarze, jak zrobiła to Kultura Gniewu, dodatkowo podkreśla wszystkie walory tego wydawnictwa. A te są ze wszech miar imponujące. Wykreowany i wymyślony przez autora świat przywodzi na myśl najlepsze obrazy fantasy, tutaj dodatkowo jeszcze podkreślone charakterem i wyobraźnią Spella. Każdy kolejny kadr, każda kolejna plansza to orgia dla oczu, pełna różnorakich barw, detali, szczegółów, smaczków i najdziwniejszych postaci, jakie rysownik jest w stanie wymyślić. Oglądając ten komiks, nie sposób się nudzić, nie sposób też oglądać je pobieżnie. Tutaj tytaniczny wysiłek Grządzieli wymusza wręcz naszą uwagę, wymusza to, żeby poświęcić mu uwagę i żeby pożerać poszczególne strony, a nie tylko je przeglądać. Nic jednak za darmo. Daje nam on w zamian prawdziwą rozrywkę w najczystszej postaci i to niezależnie od tego, czy mamy aktualnie do czynienia z niewielkimi kadrami, czy ilustracją na całą stronę komiksu. Tu i tu jest tak samo dobrze, a fakt, że Spell stosuje bardzo dynamiczny sposób kadrowania i kreskę wymykającą się wszelkim schematom dodatkowo jeszcze pogłębia nasz odbiór. I w zasadzie na tym moglibyśmy skończyć, gdyż sama oprawa graficzna jest doskonałym pretekstem do zakupu tego komiksu, ale jak przecież powszechnie wiadomo, po pierwsze komiksy są dla dzieci, a po drugie poza rysunkami mają one przecież też fabułę prawda? Bez tego nie byłyby w końcu komiksami, ot taka oczywista oczywistość.

Akcja tego komiksu dzieje się w wymyślonym przez Spella świecie, w którym jest pełno magii i magicznym pojedynków, niesamowitych miejsc i równie intrygujących postaci. Wśród tej fantastycznej elity jest też miejsce dla duetu Rubin i Honor, którzy chcą przełamać pasmo osobistych porażek i szarości życia. W tym celu postanawiają wyruszyć w podróż. Zanim jednak do tego dojdzie, Rubin musi stoczyć swój ostatni pojedynek, który przejdzie do historii i który zmieni dosłownie wszystko. I tyle, jeśli chodzi o podstawową płaszczyznę tej opowieści. Płaszczyznę, która, jak szybko się przekonacie, nie jest wcale najważniejsza, gdyż Spell ma nam do opowiedzenia dużo, naprawdę dużo więcej. Mam nieodparte wrażenie, że komiks ten można interpretować na wiele sposobów. I pewnie wiele tych interpretacji będzie się ze sobą zgadzać, ale mimo wszystko zdarzy się zapewne, że ktoś odbierze go zupełnie inaczej niż ja, ty, on i ona. Dla mnie jest to w dużej mierze historia o niespełnionych ambicjach, chęci zmian stopowanych przez rzeczywistość, w końcu o przyjaźniach, ponad którymi stawiane są awanse, pieniądze i dobra materialne. Spell w imponujący sposób te poważne skądinąd zagadnienia ubrał w tak kolorowe i magiczne szaty, przez co podczas lektury komiksu nie odczuwamy dysonansu, lecz w pełni chłoniemy i analizujemy to, o czym autor nam opowiada. Komiks staje się tym samym wypełniony poważną treścią i zmuszającymi do refleksji elementami oprawionymi bogatą w kolory formą. I jeśli znacie wcześniejszą twórczość autora, to jesteście w domu, gdyż w równie przystępnej formie o niezwykle trudnych zagadnieniach opowiadał on już choćby w „Stasiu i Złej Nodze”.

Niesamowite wręcz staje się obcowanie z tą historią. Skupiając naszą uwagę na poważnej, dojrzałej i dotykającej de facto codziennie każdego z nas treści, jednocześnie powoduje, że potrafimy się zrelaksować i po prostu dobrze bawić oglądając fantastyczne rysunki. Pełna uroku, ciepła i ważnego przesłania treść idealnie komponuje się z oprawą graficzną, oferując czytelnikowi dzieło na najwyższym poziomie. To coś więcej niż tylko komiks w fantastycznym klimacie. To posiadająca drugie dno opowieść przeznaczona dla dorosłego, dojrzałego i mającego już swój bagaż doświadczeń czytelnika.

 

Tytuł: Zasada Trójek
  • Scenariusz: Tomasz Grządziela
  • Rysunki: Tomasz Grządziela
  • Data wydania: 09.03.2022 r.
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 210x297 mm
  • Stron: 192
  • ISBN: 9788366128958
  • Cena: 89,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus