„Wydział 7”: „Kły i pazury” - recenzja

Autor: Oskar Perukarz Redaktor: Motyl

Dodane: 24-02-2022 23:46 ()


Ósmy zeszyt „Wydziału 7” jest znakomitym przykładem dobrze rozpisanego na dwadzieścia kilka plansz horroru. Skupienie się na tylko jednej postaci związanej ze specjalną jednostką Służby Bezpieczeństwa, mianowicie doktor Bogumile Fiszer, przynosi chyba zamierzony efekt, nie ma tu bowiem mowy o przeładowaniu ekspozycją kilku głównych postaci. Na tym niestety może tracić główny wątek w jednozeszytowych historiach. A tak dowiadujemy się coś więcej na temat pani doktor, poznajemy trochę lepiej jej nieco zaniedbywane życie prywatne, stawianą na pierwszym miejscu pracę, a wszystko to podane jest w wyważony sposób, gdyż najważniejsza w tym odcinku jest groza wynikająca z faktu, że coś nieznanego przyleciało z kosmosu...

Wydarzenia mające miejsce w tym komiksie mają swój początek w ZSRR, gdzie prowadzone są naukowe testy polegające na wysyłaniu zwierząt w przestrzeń kosmiczną. Jak wiadomo, najsłynniejszym psem w kosmosie była Łajka. Jej historyczny i tragiczny w skutkach lot, choć w tamtym okresie służący propagandzie, więc odpowiednio ubarwiony, odbył się w 1957 roku. Akcja komiksu ma miejsce prawie dekadę później i - jak widzimy, Łajka była tylko prekursorką. To właśnie powracający z dalekiej podróży satelita staje się przyczynkiem do tragicznych wydarzeń w pewnym warszawskim szpitalu, gdzie również prowadzone są dość nietypowe badania.

Grozę panującą w tym komiksie w zasadzie od pierwszej do ostatniej planszy fantastycznie oddaje realistyczna kreska Krzysztofa Budziejewskiego. Na planszach nie brakuje szczegółów wystroju wnętrz laboratoriów i szpitala, odpowiednio brudnych i celowo nierozjaśnionych kolorami. A kiedy pojawiają się monstra, wywołują w czytelniku przestrach i odrazę. Rysownik doskonale się spisał ze swojego zdania. Powierzenie mu tego właśnie odcinka było jak najbardziej trafnym posunięciem. Już okładka jego autorstwa dosłownie „przyciąga oko” i budzi niepokój.

Choć seria cierpi na brak regularności, tego typu odcinki na pewno wystawiają jej dobrą opinię. I – co istotne – można je przeczytać z marszu, nie sięgając pamięcią wstecz i próbując sobie nagle przypomnieć, kto był kim i jakie zależności obowiązują pomiędzy postaciami. To komiks, który przypadkowy czytelnik powinien pochłonąć z wypiekami na twarzy, co może, a nawet powinno sprowokować go do sięgnięcia po kolejne. Myślę, że to właśnie najlepsza droga dla „Wydziału 7”: niespieszne budowanie świata z pojedynczych, dobrze wypalonych cegieł. „Kły i pazury” zasługują wobec tego na miano cegły klinkierowej, to znaczy najlepszej, a nie zwykłego pustaka.

 

Tytuł: Wydział 7: Kły i pazury

  • scenariusz: Tomasz Kontny
  • rysunki: Krzysztof Budziejewski
  • okładka: Krzysztof Budziejewski
  • pomysł serii: Marek Turek, Tomasz Kontny
  • wydawca: Ongrys
  • data wydania: 20.12.21 r.
  • liczba stron: 32
  • format: 170 x 246
  • oprawa: broszurowa
  • druk: kolor
  • papier: kredowy
  • ISBN: 9788366603424
  • Wydanie: I
  • cena: 15 zł

comments powered by Disqus