„Lucyfer - wydanie zbiorcze” tom 3 - recenzja

Autor: Damian Maksymowicz Redaktor: Motyl

Dodane: 20-02-2022 20:20 ()


Trzeci tom zbiorczego wydania Lucyfera otwiera historia Lilith, pierwszej żony Adama, związana z genezą budowy Srebrnego Miasta, gdzie mieszkają aniołowie. Kobiecie i jej potomstwu zostaje odmówiony wstęp w jego bramy, co prowadzi do zbrodni. Jedynym, który staje w obronie pierwszej kobiety i Lilim (jej dzieci) jest pierworodny syn Jahwe – Samael. Przechodzi on tutaj rytuał inicjacji (chłopiec staje się mężczyzną), a zrodzony w jego wnętrzu bunt wkrótce zapłonie wielkim płomieniem. Samael chce „świecić własnym światłem”, przestać być wyłącznie narzędziem i przybiera nowe imię: Lucyfer.
 
Mała ciekawostka (ten, jak i inne poniższe cytaty z wypowiedzi Careya pochodzą z mojej korespondencji z autorem sprzed dziesięciu lat): Carey podkreślał, że „Srebrne Miasto NIE jest Niebem – i dlatego Niebo istnieje gdzie indziej. Srebrne Miasto to miejsce, w którym żyją anioły; nie gdzie cnotliwi trafiają po śmierci”. Zapytany o to, dlaczego używa mimo tego terminu „Niebo”, odpowiedział „(…) pozwoliłem, by Niebo było ogólnym terminem do zarówno życia pozagrobowego, jak i siedziby aniołów. To licentia poetica, wolność twórcza, naprawdę – zwrot »wojna w Niebie« ma zbyt duży oddźwięk, by go zostawić, mimo że według logiki „Sandmana” Niebo ma węższą definicję i znajduje się gdzie indziej”.
 
Carey wprowadza następnie postać wilka Fenrisa (Fenrira), który w „Lucyferze” posiada zmodyfikowaną genezę. Tutaj nie ma choćby wzmianki o tym, że jest on synem Lokiego (mimo że sam Loki w „Sandmanie” powiedział: „jam jest ojciec Fenrira, pożeracza słońc”). Wilk dokonał kiedyś sakramentalnego kanibalizmu, który kojarzy się Careyowi z eucharystią. Jaki był cel wilka w złożeniu samego siebie w ofierze? „Wiedział, że nie jest odporny na swą własną moc. Jego wspomnienia, osobowość i sens samego siebie są obiektem stałego entropicznego rozpadu. Był to sposób zapobieżenia pewnym wspomnieniom i ideom przeciwko temu skutkowi do czasu, gdy będzie ich potrzebował” oraz „Fenris jest destrukcją i entropią i chaosem”, podczas gdy „Jahwe jest wzorem i kształtem i celem”. Dlatego Fenris nienawidzi Jahwe i chce - gdy nadarzy się ku temu okazja - przyspieszyć zniszczenie boskiej Kreacji. Lucyfer jako dzieło Jahwe nie jest, wbrew pozorom, równym mu przeciwnikiem, nawet gdy staje się twórcą własnej Kreacji. Bóg potrzebuje swego przeciwieństwa, zniekształconego odbicia – tym właśnie jest Fenris, antymaterią w opozycji do materii, reprezentowanej tu przez Jahwe. Kluczowym elementem destrukcji ma być drzewo życia Yggdrasil. Nazwa ta pochodzi od drzewa światów (podobnie jak Fenris pochodzącego z nordyckich mitów). Może się tak nazywać, gdyż „drzewo jest teraz częścią Kreacji Jahwe. Jahwe uczynił wszystko, co jest. ALE to nie musiało być prawdziwe wczoraj” – coś, co możemy pamiętać z „Sandmana”, a zwłaszcza z historii „Sen tysiąca kotów” pochodzącej z tomu trzeciego.
 
Kolejny wątek przynosi zmianę w piekielnych rządach, gdy śmiertelnik Rudd, jeden z potępionych, zaczyna nauczać, że grzech śmiertelny nie istnieje, a istnienie Piekła samo w sobie jest grzechem. Dalej jest nie mniej imponująco: bratanica Gwiazdy Zarannej ma okazję sprawdzić się w roli swojego dziadka, a „wojna w Niebie” przynosi zniszczenie, ale też nowe początki. Odwiedzamy także Palimpsest, gdzie znajdują się wszystkie wariacje na temat życia po życiu, w jakie wierzono i „wszystkie odniesienia pochodzą z prawdziwych mitologii”. Jest tam demon Raiju z japońskiej mitologii; Ama-No-Hashidate, istniejąca w rzeczywistości mierzeja o tej samej nazwie występuje w japońskiej mitologii jako „schody do nieba”; Chalmecacivati – azteckie zaświaty dla niemowląt i małych dzieci; czyściec religii zaratusztrianistycznej zwany Al-Sirat; jest też strażnik Hadesu trójgłowy pies Cerber; Flegeton – rzeka ognia w Podziemiu w greckiej mitologii; góra Meru – w indyjskiej mitologii leży ona w centrum wszechświata i jest osią świata.
 
Bliżej finału Carey serwuje nam retrospekcję z czasów, kiedy Lucyfer został panem Piekła. U Careya jest ono ojcowską propozycją dla Lucyfera, u Gaimana była to kara – sam Lucyfer w „Porze mgieł” wspomina, jak długo spadali tam po przegranym buncie. Carey zapytany o te różnice w wersji swojej i Gaimana odpowiedział: „I tu mnie masz. Czy możemy poprzestać na tym, że Lucyfer jest niewiarygodnym narratorem i kładzie nacisk na różne aspekty historii przy różnych okazjach?”. Komiks przypomina także spotkanie Gwiazdy Zarannej z Morfeuszem z ww. tomu „Sandmana”, prowadząc do odpowiedzi na kluczowe pytanie serii, czy uda się przełamać „wolny brak woli” i być panem samego siebie.
 
Pokaźnej grubości tomiszcze wieńczy osobna historia „Nirwana”, przepięknie namalowana przez Jona J. Mutha („Moonshadow”). Wśród rysowników w tym tomie prym wiodą naczelni ilustratorzy runu Peter Gross i Ryan Kelly. Pozostali artyści prezentują zbliżony warsztat, niewyróżniający się niczym specjalnym (poza P. Craigiem Russellem), ale też niewybijającym z lektury.
 
Carey w eseju „Speak of the Dazzling Wings” stwierdza, że „fantasy ma mit w swym DNA”. Jednak nie każda fantastyka jest od razu mitem. To, że autor w swej książce stworzył uniwersum i bogów to za mało, to wciąż tylko rozrywka. Jeśli „(…) nie jesteś zaproszony do emocjonalnego zaangażowania. Nie zmienia cię ani nie porusza”, to nie mamy do czynienia z mitem. Zdaniem brytyjskiego pisarza mit jako funkcja zmienia perspektywę postrzegania świata, nawet tego fikcyjnego i - jak pisze w eseju -  „sprawia, że słowa są prawdziwe w akcie ich wypowiadania”. „Sandman” jest mitem i to mitem globalnym, postulowanym przez mitoznawcę Josepha Campbella. „Lucyfer” Careya może nie dorasta do tego miana, ale niewiele mu brakuje. To wciąż mit naszych czasów, znakomity spin-off i zarazem dzieło samo w sobie, jeden z klejnotów koronnych dawnego imprintu DC Comics - Vertigo. W swojej recenzji starałem się unikać spoilerów, a to właśnie tam, w finale diabelskiej sagi jawi się prawdziwa arcydzielność serii Mike’a Careya. To seria nie tylko dla „sierot po „Sandmanie”, ale dla każdego wielbiciela mitów, fantasy i przemyślanie opowiedzianych historii.

 

Tytuł: Lucyfer - wydanie zbiorcze tom 3

  • Scenariusz: Mike Carey
  • Konsultacja merytoryczna: Neil Gaiman
  • Szkic i tusz: Peter Gross, Ryan Kelly, P. Craig Russell, Marc Hempel, Ronald Wimberly, Colleen Doran, Michael William Kaluta, Dean Ormston, Zander Cannon, Jon J. Muth
  • Kolor: Daniel Vozzo
  • Przekład: Paulina Braiter
  • Wydawca: Egmont Polska
  • Data publikacji: 09.02.2022 r.
  • Okładka: twarda
  • Format: 170x260 mm
  • Papier: offset
  • Druk: kolor
  • Stron: 696
  • ISBN: 978-83-281-5093-5
  • Cena: 149,99 zł

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus