„Lucky Luke” tom 66: „O.K. Corral” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 12-02-2022 23:40 ()


W sześćdziesiątym szóstym albumie przygód najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie Morris i współpracujący z nim scenarzyści biorą na tapet jedną z najbardziej znanych strzelanin w historii dziewiętnastowiecznej Ameryki. Bohaterami tejże opowieści są bowiem bracia Wyatt, Virgil i Morgan Earp – wspierani przez lokalnego dentystę, moczymordę i hazardzistę Doca Hollidaya, a po drugiej stronie barykady stoją bracia Ike i Billy Clanton oraz Tom i Frank McLaury. Terroryzowali oni miasteczko Tombstone, a do wzmożonej ich bandyckiej działalności miało dojść 26 października 1881 r. Wówczas właśnie odnotowano najsłynniejszą strzelaninę przy O.K. Corral, podczas której w ciągu pół minuty oddano trzydzieści strzałów. Byli ranni i zabici, ale to Earpowie będący szeryfami Tombstone wyszli z tej strzeleckiej zawieruchy obronną ręką.

W komiksie bieg wydarzeń przedstawiony jest inaczej, zdecydowanie został załagodzony, a sprowadza się do rywalizacji seniora rodu Clanton, który ubiega się o kolejną kadencję burmistrza miasteczka. Jego rywalem zaś jest Wyatt Earp, pragnący zmian w tej zatęchłej od bandyckich wybryków osadzie. Toteż Earpowie nie są tu pokazani jako mistrzowie rewolweru, a dopiero aspirujący obrońcy prawa. Istotną rolę odgrywa ich przyjaciel John „Doc” Holliday – dentysta z wprawą usuwający zęby, w którego towarzystwie możemy podziwiać jego partnerkę życiową Kate Elder (w komiksie jako Big Nose Kate). Do Tombstone przybywa Lucky Luke wraz z hodowcą bydła Tomem Taylorem. Oczywiste jest, że stanie się rozjemcą w sporze między Earpami a Clantonami.

O.K. Corral zasługuje na uwagę właśnie dzięki swoim historycznym nawiązaniom. Twórcy nie dokonali rzecz jasna idealnej rekonstrukcji wydarzeń ze sławetnej strzelaniny, ale zapożyczyli postaci i nawiązali do ich sporu. Zarówno Earpowie, jak i Doc Holliday są znanymi z filmów bohaterami, więc naturalne było, że ich występ na łamach komiksu o przygodach samotnego kowboja jest wręcz nieodzowny.  Trzeba uczciwie jednak przyznać, że to Lucky Luke’a gra w tym albumie pierwsze skrzypce, a Earpowie rzadko sięgają do swoich kabur. Z kolei Holliday stanowi w tej opowieści źródło niewymuszonego humoru. Sporo gagów to klasyczna rywalizacja zakapiorów z Lukiem, który nie ma sobie równych w posługiwaniu się bronią i zazwyczaj nie pudłuje.

Morris i spółka dokonali reinterpretacji zdarzenia przy O.K. Corral, aby było ono zjadliwe dla nastoletniego odbiorcy. W dorobku ojca Lucky Luke’a znajdzie się na pewno wiele znacznie lepszych fabuł, zwłaszcza tych pisanych przez Goscinnego. Jednakże niniejszy tom pochodzący już z jesieni życia Morrisa (swój staż skończył na tomie 70.) należy uznać za udany i warto po niego sięgnąć.  

 

Tytuł: „Lucky Luke tom 66: „O.K. Corral” 

  • Scenariusz: Xavier Fauche, Éric Adam
  • Rysunek: Morris
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 15.09.2021 r.
  • ISBN: 978-83-281-5926-6
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus