Recenzja zbioru opowiadań "Czerwona gorączka" Andrzeja Pilipiuka
Dodane: 16-08-2007 11:46 ()
Zbiory opowiadań polskiej fantastyki od kilku lat cieszą sporą popularnością zarówno ze strony wydawców, jak i czytelników. Celuje w tym lubelska Fabryka Słów, która co pewien czas wypuszcza na rynek księgarski antologie. Jedną z takich pozycji jest najnowsza książka Andrzeja Pilipiuka „Czerwona gorączka". Ten popularny autor znany jest przede wszystkim z wykreowania postaci Jakuba Wędrowycza, niemniej jednak coraz częściej sięga po inną tematykę i nastrój w swojej twórczości.
„Czerwona gorączka" to drugi (po bardzo dobrym „2586 kroków") tom opowiadań, którego głównym bohaterem nie jest Jakub Wędrowycz. Pierwszy zbiór prezentował teksty zazwyczaj o poważnej tematyce, dopracowane i ciekawe. A jak jest w przypadku „Czerwonej gorączki"?
W pierwszym, tytułowym opowiadaniu pojawia się znany z innych tekstów Pilipiuka Paweł Skórzyński. Ten znakomity lekarz zostaje wrzucony w wir rewolucji październikowej. Trafia do Petersburga rządzonego okrutną ręką Feliksa Dzierżyńskiego i zaplątuje się w paskudną historię - ma pomóc w znalezieniu wielokrotnego mordercy ucinającego komunistom głowy. Co z tego wyniknie? Jaki jest motyw zabójcy? Okazuje się, że ma to coś wspólnego właśnie z tytułową czerwoną gorączką. I naprawdę jest to bardzo ciekawa koncepcja.
Drugim opowiadaniem jest „Grucha", wcześniej publikowana w zbiorze „Małodobry" wydanym przez Fabrykę Słów. Tekst niby poważny, z pewnymi urazami wynikającymi z przykrych doświadczeń autora wyniesionych ze szkoły, ale jednocześnie trącący nieco nastrojem znanym z antologii o Wędrowyczu. Pointa zabawna i nieco nostalgiczna, ale dla mnie nieprzekonująca. Opowiadanie niezłe, lecz chyba najsłabsze w zbiorze.
Trzecim tekstem jest „Błękitny trąd". To czyste, klasyczne fantasy, więc całkowicie nietypowe dla Pilipiuka. Bohaterem jest skazany na śmierć rycerz, który jest odporny na pewną niemiłą i śmiertelną przypadłość, zwaną właśnie błękitnym trądem. Zostaje wysłany do źródła zarazy, by dokładnie ocenić sytuację. Nie zdradzę, jak toczy się dalej opowieść, powiem jedynie, że występują w nim krasnoludy i są odrobinę inne, niż te znane z twórczości Tolkiena czy Sapkowskiego. Jak wszystkie teksty w tym tomie, opowiadanie napisane ciekawie i sprawnie, z dość zaskakującą pointą. Ciekawostką jest fakt, iż ów tekst był dołączony do gry komputerowej Arcanum.
Czwarte opowiadanie - „Silnik z Łomży" przybliża nam zawód redaktora prowincjonalnej gazety. Pisane w pierwszej osobie, z perspektywy dość miernego pismaka, wprowadza nas w świat nierzetelnych dziennikarzy. Dostaje się w nim dość mocno temu zawodowi, bowiem autor pokazuje perypetie redaktora poszukującego na siłę tematu na artykuł, najlepiej jak najbardziej chwytliwego, sensacyjnego. Zakończenie zaskakuje i jest sympatyczne, tym bardziej, że pisarz znów odnosi się do swoich ulubionych tematów, jakimi są z pewnością słowiańskie wynalazki z XIX wieku.
Kolejny tekst to „Zeppelin L-59/2". Bohaterem jest Paweł Holtz - znów dziennikarz, lecz tym razem typ zawodowca z prawdziwego zdarzenia, specjalizujący się w dziennikarstwie tematycznym. Niedawno odkryty i odrestaurowany wrak sterowca wyrusza w rejs do Afryki. Na pokładzie znajdują się potomkowie dawnej załogi statku, ze wspomnianym redaktorem na czele. Początkowa sielanka zostaje zastąpiona przez atmosferę grozy i niepokoju. Okazuje się, że na pokładzie pojawia się ktoś nieoczekiwany, a rejs ma ukryte znaczenie. Jak to się skończy nie powiem, niemniej rozwój fabuły jest niezwykle intrygujący, zaś rozwiązanie zaskakujące i otwarte, co może sugerować kontynuację. Dla mnie to jedno z najlepszych opowiadań w tym zbiorze, mimo tego, że nie jest nowe, gdyż wcześniej zostało opublikowane w „Science Fiction".
Szósty utwór nosi tytuł „Wujaszek Igor". To wciągająca opowieść dziejąca się w głębokim PRL-u. Stary zesłaniec wraca do Polski i zatrudnia się jako pomocnik dróżnika. Praca upływa przyjemnie aż do czasu, kiedy przybywa oficer służb wewnętrznych prowadzący śledztwo na temat tajemniczego zjawiska. Pojawiają się bowiem doniesienia o kursowaniu w różnych częściach kraju pociągu Piłsudskiego, którego nie sposób zatrzymać. Godzi to w jednolitą władzę ludową, więc ta postanawia rozprawić się z nielegalnym pojazdem. Mnóstwo w tym opowiadaniu nastroju dawnej Polski marszałka Piłsudskiego oraz starych, dobrych obyczajów. To w pewien sposób hołd złożony Naczelnikowi przez autora. Mamy także wątki nadnaturalne, które nawiązują do literatury grozy. Pociąg widmo - postrach podłej władzy z jednej strony straszy, z drugiej jednak uwodzi.
„Po drugiej stronie" to tekst pisany razem z żoną - Katarzyną. Subtelny, oniryczny, snuje się wolno lecz ciekawie, w odpowiedni sposób dozując napięcie. Kolekcjoner staroci kupuje starą szkatułkę. To rzadki okaz, a on potrafi to docenić. Nie wie jednak, że przedmiot kryje w sobie pewną tajemnicę, a ów sekret zmieni jego życie. Opowiadanie napisane jest bardzo starannie, zaś równoległa narracja męża i zony wydają się być delikatnym dialogiem zakochanych. W tle znów pojawia się miłość Pilipiuka do Polski dawnej, przedwojennej, a nawet dawniejszej oraz szacunek do kolekcjonerstwa, zbieractwa i pasji, które (choć coraz rzadsze w świecie nastawionym na konsumpcję) wciąż znajdują uznanie w oczach niektórych.
Następny tekst to fantastyka bliskiego zasięgu, zawierająca elementy political fiction. Opowiadanie nosi tytuł „Gdzie diabeł mówi dobranoc". Europa została opanowana przez Islam. Całe obszary Starego Kontynentu zostały podzielone na szejkanaty, gdzie jedyną legalną religią jest religia muzułmańska. Pozostałe religie prawdopodobnie nie istnieją lub są w podziemiu, bowiem na terenach muzułmańskich można być wyłącznie wyznawcą Allaha. Niektóre szejkanaty zakazują nawet prądu, by obywatele żyli jak Mahomet. Dwójka biznesmenów z USA wybiera się do Lechistanu w poszukiwaniu niezwykle bogatych złóż ropy naftowej. Wyprawa jest pełna zaskoczeń, określanych w antropologii mianem szoku kulturowego. Dodatkowo okazuje się, że nie wszystko wygląda na pozór tak samo, jak w rzeczywistości, a jeden z podróżników ukrywa groźną tajemnicę. Pilipiuk nakreśla dystopijną, ponurą wizję świata opanowanego przez radykalny fundamentalizm islamski. Wizja ta z pewnością inspirowana jest współczesnymi procesami związanymi z faktem, iż Islam jest najbardziej ekspansywną, najszybciej poszerzających krąg swoich wyznawców religią, która w Europie staje się poważnym problemem. Brak asymilacji przybyszów jest niepokojący i autor daje temu wyraz w przerysowanym świecie szejkanatów.
Kolejne opowiadanie to „Piórko w żywopłocie". Jest dość dziwne, dość dobre, ale jedno ze słabszych. Bohaterem jest agent CIA, który otrzymuje zadanie zbadania tajemniczej sprawy. Przypadkiem okazuje się, że ma ona związek z wydarzeniami, z którymi zetknął się jako młody chłopak. Fabuła przebiega dwutorowo - w czasach dzieciństwa bohatera i kiedy jest już pracownikiem służb. W jednej ze stołecznych kamienic, jak głosi plotka, istnieje enklawa, gdzie rosną palmy. Jako chłopak był świadkiem bardzo dziwnego wydarzenia, a teraz łączy je z prowadzonym śledztwem. Co z tego wyniknie, oczywiście nie zdradzę. Niestety, chociaż opowiadanie jest ciekawe, to zakończenie zawodzi, i według mnie, zostało napisane na siłę. Niemniej jednak to może być świetne preludium do dłuższej formy, po które Pilipiuk sięga coraz częściej. I mam nadzieję, że doczekam się jej realizacji.
Przedostatni utwór znów rzuca czytelnika w czasy Polski Ludowej. W „Operacji Szynka" pojawia się stary znajomy - archeolog Tomasz Olszakowski, znany z innych dzieł autora. Akcja opowiadania dzieje się w czasach początków Solidarności, kiedy ustrój socjalistyczny chwieje się pod wpływem protestów. Występują braki w zaopatrzeniu ludności w pożywienie, w tym szynkę, która, zgodnie z tradycją, musi pojawić się na świątecznym stole, a Boże Narodzenie za pasem. Jeden z młodych i ambitnych karierowiczów z partii władzy wpada na doskonały pomysł, jak te kłopoty rozwiązać. Ma w tym pomóc między innymi wehikuł czasu. Do współpracy namawia Olszakowskiego i razem ruszają na wyprawę.
Tekst ma wydźwięk silnie polityczny. Autor przedstawia w nim klasy rządzące jako darmozjadów, cyników, mających sobie za nic normy etyczne. Ich głównym celem jest jedynie wyciągnięcie dla siebie jak największych korzyści oraz oszukiwanie społeczeństwa, by zachować poparcie społeczne. Dostaje się nie tylko władzy w PRL-u, ale również obozowi rządzącemu w demokratycznej Polsce. Nasuwa się przykra konstatacja, że obojętnie jaka władza - czarna czy czerwona - każda ma społeczeństwo za nic.
Ostatni tekst nosi tytuł „Samolot von Ribbentropa". To opowieść o dziennikarzu, trafiającym na trop bardzo istotnego fałszerstwa, w którym ucierpiał polski oficer - jeden z bohaterów naszej armii. Osoby w to zamieszane sięgają najwyższych państwowych urzędów. Zaś sam świat może się nam podobać, znamy go bowiem z np. „Rosyjskiej ruletki" czy też serwisu Wielka Rzeczpospolita. Polska jest mocarstwem przed którym drżą nawet Amerykanie. Sprawnie napisane opowiadanie, przedstawiające dziennikarskie śledztwo, prowadzące do ujawnienia niewygodnych materiałów jest zgrabnym zamknięciem całego tomu.
„Czerwona gorączka" to bardzo dobry zbiór opowiadań. Nie ma tu słabych tekstów. Poza kilkoma średnimi utworami - reszta jest bardzo dobra. Sprawnie napisane, z wciągającą narracją, pełne świeżych pomysłów, zaskakujących zwrotów akcji i ciekawych zakończeń. Z kart książki wyłania się Pilipiuk jako autor nie tylko piszący dla rozrywki czytelników, tworzący lekkie i proste teksty, lecz także nasycający swe dzieła interesującymi przemyśleniami i ciekawymi pomysłami. To kontynuacja drogi obranej w poprzednim zbiorze - „2586 kroków". Autor prezentuje swoje przemyślenia dotyczące naszej rzeczywistości, obawy, które go trapią. Jednocześnie zwraca uwagę na bogactwo kulturowe, jakim charakteryzowała się Polska w okresie międzywojennym. Współistnienie Polaków, Żydów, Niemców, Ormian, Ukraińców, Litwinów tworzyło z kraju nad Wisłą specyficzny, niezwykle złożony i piękny amalgamat. Pilipiuk tęskni do tego okresu, interesuje się nim i zachęca czytelnika do pójścia w swoje ślady.
Na uwagę zasługuje również atrakcyjne wydanie zbioru. Znakomita oprawa, poprószone czerwonym tuszem strony oraz czerwień pieczątek mają imitować tajne akta. Pomysł trafiony i bardzo dobrze zrealizowany. To potwierdza tezę, że Fabryka Słów tworzy świetne okładki.
Z powyższych względów z pełną odpowiedzialnością polecam lekturę „Czerwonej gorączki". To jedna z najlepszych książek jakie pojawiły się w tym roku w polskiej fantastyce. A jakość wydania świetnie współgra z poziomem opowiadań zawartych w tomie.
Tytuł: Czerwona gorączka
Autor: Andrzej Pilipiuk
data wydania: kwiecień 2007
wymiary: 125 x 195
liczba stron: 432
seria: Bestsellery polskiej fantastyki
cena: 29.99 zł
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...