„11 września 2001. Dzień, w którym runął świat” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 16-11-2021 06:54 ()


Niezbyt często trafiają mi w ręce komiksy popularyzatorskie, a takim właśnie komiksem jest „11 września 2001. Dzień, w którym runął świat” duetu Baptiste Bouthier (scenariusz) i Heloise Chochois (rysunki). Mamy w nim faktograficzną rekonstrukcję przebiegu ataku na nowojorskie wieże WTC, zbiór świadectw bezpośrednich świadków oraz refleksje fikcyjnej narratorki komiksu, Juliette, którą poznajemy, gdy po raz pierwszy zamierza odwiedzić mieszkającą w Nowym Jorku kuzynkę, równo 20 lat po atakach, także we wrześniu. Fakt ten skłania dziewczynę do wspomnień, bo słynny wtorek zapamiętała doskonale jak chyba każdy, kto tego wrześniowego dnia 2001 roku był w pobliżu telewizora, radia czy internetu.

Jednak to tylko część historii opowiedzianej w „11 września 2001. Dniu, w którym runął świat”. Autorzy za równie istotne uznali zreferowanie tego, co się wydarzyło w latach późniejszych – jak bardzo zmienił się pod wpływem tej tragedii świat w sensie globalnym, ale też tym najbardziej podstawowym - kładąc się cieniem na życiu każdego z nas. Te dwie płaszczyzny płynnie przenikają się w opowieści Bouthiera, angażując uwagę czytelnika na wielu poziomach. Najpierw mamy więc osobiste świadectwo Juliette, która z matką śledzi to, co się dzieje za oceanem, przyklejona do ekranu telewizora. Później perspektywa się rozszerza, bo autorzy przystępują do streszczenia pierwszych reakcji odwetowych Stanów Zjednoczonych, wytypowania wroga, wskazanie Iraku i Afganistanu jako państw sprzyjających Al-Kaidzie. Odnotowują fakt wprowadzenia przez administrację Busha Jr. Patriot Act, prawa dającego w długiej perspektywie bardzo duże kompetencje agencjom wywiadowczym, a normalnym obywatelom przekonanie o głębokiej ingerencji w ich prywatność.  Komiks kataloguje kolejne akty terroru dokonywane przez terrorystów na całym świecie, którego nie zakończyła śmierć Osamy Bin Ladena. Ten swoisty „przegląd zdarzeń” kończy się w roku 2019 na problemach, jakich doświadczyli ratownicy ofiar z 2001, którzy mimo heroicznej postawy nie otrzymali do tego czasu odszkodowań od rządu Stanów Zjednoczonych za uszczerbki na zdrowiu.

Komiks napisany przez francuskiego dziennikarza siłą rzeczy faworyzuje europejski punkt widzenia wydarzeń, akcentuje francuski wkład w światową debatę na temat terroryzmu i nie ucieka od krytyki poczynań George’a Busha Jr., a po nim również Barracka Obamy. Nie inaczej rzecz ma się z jasno wyrażonym sprzeciwem wobec amerykańskich metod pozyskiwania informacji od potencjalnych wrogów demokracji, czego haniebnym symbolem stało się więzienie Guantanamo, ale też afera wokół odkryć Edwarda Snowdena. Jedyni, którzy otrzymują od autorów „11 września 2001” pełnię współczucia, to zwykli, cisi bohaterowie tamtych wydarzeń: pełni heroizmu nowojorscy strażacy, dziennikarze łapiący okiem aparatów z narażeniem życia historyczny moment, zwykli nowojorczycy ratujący siebie nawzajem. To im autorzy komiksu poświęcają długie fragmenty opowieści, jak i ofiarom pośrednim – tym, którzy po latach zapłacili zdrowiem i życiem za przebywanie w toksycznym środowisku, gdy z pełnią poświęcenia szukali wśród gruzów WTC ocalonych.  

Komiks duetu Bouthier/Chochois unika drastyczności, choć, jak wiadomo, telewizyjne relacje po atakach na WTC przyniosły wstrząsające sceny pokazujące ludzi skaczących z okien wysokościowców, by uniknąć śmierci w płomieniach. W „11 września 2001. Dniu, w którym runął świat” nie znajdziemy też próby odpowiedzi na pytanie o korzenie islamskiego terroryzmu. Trochę szkoda, bo tylko tego aspektu brakuje, by o tej przejrzyście ułożonej pod kątem faktografii i chronologii publikacji mówić jako o tytule przystępnie i w jak najszerszym spektrum prezentującym problematykę, z którą nadal boryka się współczesny świat.

Jeśli chodzi o walory wizualne, „11 września 2001. Dzień, w którym runął świat” to komiks dobrze radzący sobie z ciężarem poruszanych tematów. Heloise Chochois trafnie potrafi oddać dynamikę zdarzeń - w sekwencjach poprzedzających zamach i to wszystko, co było jego bezpośrednim następstwem czuć napięcie i grozę położenia bohaterów. Tam, gdzie Bouthier opisuje aspekty polityczne i wydarzenia w skali świata – francuska rysowniczka ucieka się do wizualnych skrótów omawianego problemu.  I o czym nie zdawałem sobie wcześniej sprawy albo zwyczajnie zapomniałem, obraz lecącego w kierunku południowej wieży WTC pasażerskiego Boeinga 767, jakkolwiek nie byłby przedstawiany, zawsze robi piorunujące wrażenie – zwłaszcza na osobach jak ja i jak Juliette, które pamiętają 11 września 2001 roku.

Komiks zamyka seria archiwalnych zdjęć, konfrontując autorską wizję francuskich twórców z dokumentem czasu. Dla czytelników młodszych, którzy ataki z września 2001 roku znają jako zamierzchłe wydarzenie historyczne, komiks „11 września 2001. Dzień, w którym runął świat” może być cennym kompendium wiedzy na temat najnowszej historii świata i problemów, które nie chcą przejść do historii.

 

Tytuł: 11 września 2001. Dzień, w którym runął świat

  • Scenariusz: Baptiste Bouthier
  • Rysunki: Héloïse Chochois
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • ISBN: 978-83-8230-203-5
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Ilość stron: 144
  • Format: 195x260
  • Cena: 49,00 zł
  • Premiera: 8.09.2021 r.

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus