„Coś zabija dzieciaki” tom 3 - recenzja
Dodane: 14-11-2021 20:36 ()
No nie zgadniecie, coś wciąż zabija dzieciaki! Skoro suchar na powitanie mamy już za sobą, to na początek słów kilka o tej serii. Poprzednio dzieło duetu Tynion IV/Dell'Edera określiłem jako na wskroś przeciętne, ale z potencjałem w przypadku tomu pierwszego i jako idące w dobrym kierunku w przypadku albumu z numerem dwa. Tom trzeci to konkluzja pierwszej dużej historii z tego uniwersum. Jak wypada? Czy autorom udało się wyjść z pułapki przeciętności i osiągnąć satysfakcjonujący poziom?
Może nie całkiem, ale wyrwali się z niej przynajmniej częściowo. Coś zabija dzieciaki wciąż nie jest pozycją szałową i zwalającą z nóg, ale skłamałbym, mówiąc, że nie bawiłem się dobrze w czasie lektury. Tom trzeci to jak wspomniałem zwieńczenie pierwszej przygody Eriki Slaughter i historii jej łowów na makabryczne istoty zajmujące się mordowaniem małoletnich (i nie tylko). Opowieść ta jako finał sprawdza się bardzo dobrze – w powietrzu unosi się atmosfera strachu i narastającego napięcia, a serwowana czytelnikom w nienachalny sposób ekspozycja udziela odpowiedzi na większość pytań, jakie mogły się zrodzić w głowie odbiorcy w czasie lektury poprzednich albumów serii – dowiadujemy się dużo więcej o organizacji, dla której pracuje Erika oraz o tym, skąd biorą się tytułowe cosie redukujące pogłowie smarkaterii. Pokuszę się wręcz o stwierdzenie, że album ten jest wyjątkowo satysfakcjonujący, wyczerpując historię z narracyjnego punktu widzenia, a jednocześnie pozostawia otwartą furtkę dla kontynuacji. Tak, Coś zabija dzieciaki to wciąż zdecydowanie prosta i schematyczna opowieść, ale wady te nikną w obliczu satysfakcji z poznania sekretów historii i bohaterów. Niczym alchemik Tynion IV przemienia ograne fabularne zahaczki i schematy oraz archetypy bohaterów w coś, co czyta się z przyjemnością pomimo kołaczącej się nieustannie z tyłu głowy myśli „Gdzieś to już widziałem!”. Akcja toczy się w bardzo dobrym tempie, jest sporo dramaturgii, postaci są wyraziście zarysowane, a dialogi są naturalne. Słowem – jest bardzo dobrze i widać, że autor poświęcił wiele czasu na doszlifowanie i wygładzenie tej historii.
Oprawa albumu stoi na poziomie porównywalnym do poprzednich tomów. Mówiąc krótko – na całkiem niezłym. A szerzej? Dell'Edera utrzymuje styl charakterystyczny dla serii, czyli quasi-realizm oparty na delikatnej konturówce i barwnych plamach, z których konstruuje zawartość poszczególnych kadrów. I zawartość ta jest bardzo fajna – tym bardziej że kolorysta dał sobie nieco na wstrzymanie z rozległymi plamami głębokiej czerni i granatu, przez co komiks jest po prostu bardziej przejrzysty oraz czytelniejszy, a co za tym idzie, łatwiej jest podziwiać szkice. Niestety, do albumu powraca jedna przypadłość, której czepiałem się już wcześniej – aranżowanie kadrów przez całą szerokość dwóch sąsiadujących plansz. Na początku miałem ten zabieg za nieco irytującą nowalijkę urozmaicającą oprawę graficzną, jednak z biegiem czasu przekonałem się, że taka kompozycja po prostu mnie drażni. Rozwiązanie to mi się nie podoba i chyba się do niego nigdy nie przekonam. Poza tym mankamentem oprawę oceniam na plus.
Pomimo chwiejnego startu autorom udało się wyjść na prostą. W ostatecznym rozrachunku nie otrzymaliśmy być może dzieła szczególnie wybitnego ani odkrywczego, ale porządny kawał wciągającej pomimo pewnego braku oryginalności rozrywki. Dobrze poprowadzona i ciekawa akcja osnuta wokół idei utraty potomstwa udanie gra na pierwotnych lękach dojrzałych czytelników posiadających własne dzieciaki. Polecam każdemu, kto szuka przyzwoitej, niezobowiązującej i mało wymagającej rozrywki. Odradzam tym, którzy szukają komiksowego katharsis, które powali ich na kolana.
Tytuł: Coś zabija dzieciaki tom 3
- Scenariusz: James Tynion IV
- Rysunki: Werther Dell’Edera
- Tłumaczenie: Paweł Bulski
- Premiera: 20.10.2021 r.
- ISBN: 978-83-8230-151-9
- Oprawa: miękka
- Ilość stron: 144
- Format: 170x260
- Cena: 49 zł
Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.
comments powered by Disqus