„Resident Alien” tom 2: „Obcy w Nowym Jorku” - recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 14-11-2021 11:00 ()


Tytuł drugiego tomu serii „Resident Alien” brzmiący „Obcy w Nowym Jorku” wywołuje dość jednoznaczne skojarzenia. W każdym razie w mojej głowie automatycznie rozbrzmiewa jedna z najbardziej znanych piosenek Stinga śpiewającego o tym, że jest kimś obcym w Mieście, które nigdy nie śpi. A że w tym komiksie słowo „obcy” posiada oczywistą dwuznaczność, zabieg scenarzysty wydaje się jak najbardziej świadomy i zamierzony. Tyle tylko, że o ile podmiot liryczny w piosence napisanej przez Anglika obnosił się ze swoją brytyjskością, mówiąc między innymi o tym, że zamiast kawy pije herbatę, a grzankę lubi przypieczoną tylko z jednej strony, bohater komiksu ukrywa swoje pochodzenie, przybywając do Wielkiego Jabłka. A zjawia się w nim z powodu tajemniczych symboli pojawiających się na obrazach pewnego nowojorskiego artysty. Symboli, które być może pozwolą mu nawiązać kontakt z innym przybyszem z obcej planety...

To właśnie historia poświęcona podróży na Wschodnie Wybrzeże wywołała we mnie najwięcej ekscytacji. Wszystko dlatego, że ukrywający się na Ziemi jako Harry Vanderspeigle kosmita jawi się jako postać tragiczna, która nie może wrócić do domu, a co gorsza, zaczyna czuć się coraz bardziej niekomfortowo wśród Ziemian, choć wydawało się, że znalazł dla siebie bezpieczną przystań. Miasteczko Patience, w którym pełni funkcję lekarza, staje się dla niego coraz mniej bezpiecznym miejscem. Raz, ponieważ pewna mała dziewczynka zdaje się widzieć go takim, jaki w rzeczywistości jest – to znaczy fioletowym „ufoludkiem”, a to może mieć nieprzewidziane konsekwencje i wywołać niewspółmierne reakcje wśród mieszkańców małej społeczności. Dwa, na jego tropie są amerykańskie służby, które zajmują się poszukiwaniem śladów pozaziemskich istot pojawiających się na naszej planecie. Odkrycie losów innego rozbitka z obcej planety pozwala naszemu bohaterowi uświadomić sobie wiele rzeczy. Historia „tego drugiego” jest dosłownie zwierciadłem, w którym się przegląda, co ma oczywiście przełożenie na jego dalsze życie i podejmowane decyzje.

Z kolei wspomniany pościg ze strony „facetów w czerni” to wątek, który rozbudził we mnie oczekiwanie na jakieś spektakularne starcie, kiedy kończyłem lekturę pierwszego tomu. Moje nadzieje nie zostały spełnione, pierwsza i druga historia zawarte w tym tomie w zasadzie nie podejmują tego tematu, co jedynie przypominają, że szykuje się taka konfrontacja. I choć początkowo czułem się zawiedziony, szybko mi to przeszło, bo jednak komiks pisany przez Petera Hogana chce opowiadać o czymś innym niż powielające podobne schematy fabuły o kosmicie zjawiającym się pewnego dnia na trzeciej planecie od Słońca. Rzecz jasna taki właśnie był cały pierwszy tom pod tytułem „Witamy na Ziemi”, więc może wcale nie należało oczekiwać jakiejś większej zmiany.

W ostatecznym rozrachunku najistotniejszym aspektem życia okazuje się oczywiście miłość. I choć przybysz z innej galaktyki może być różny od Ziemian pod wieloma względami, najwyraźniej uczucia są czymś międzygalaktycznym. Wobec tego, oprócz różnego rodzaju dziwnych – nie bójmy się tego słowa – perypetii, jakich doświadczają mieszkańcy Patience i sam doktor Vanderspiegle, bardzo ważne są łączące ich uczucia, a widzimy ich tutaj różne przejawy. To dlatego tak łatwo przychodzi nam zżycie się z bohaterami tego komiksu, sympatyzowanie z jednymi, podczas gdy nie przepadamy za innymi. Z tego też względu zakończenie może wydać się przedwczesne, gdyż te świat mógłby tętnić życiem dużo dłużej. Aczkolwiek rozumiem autorów, że zdecydowali się zamknąć projekt w momencie, kiedy stoi on na wysokim poziomie.

„Resident Alien” to tytuł, którego nikt się nie spodziewał, a w którego lekturze większość znajdzie upodobanie. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, bo jest inny. Cechuje go odmienne podejście do opowiadania historii o kosmitach przybywających na naszą planetę. Zarówno pod względem fabuły, jak i również tempa narracji – tak, jest ono tutaj zdecydowanie wolniejsze, poprzez co nacisk zostaje położony na relacje między postaciami a niekoniecznie dynamiczną akcję. W jakimś sensie jest to historia o człowieczeństwie kosmity. W jakimś sensie również o człowieczeństwie ludzi. Jeśli jeszcze jej nie znacie, dajcie jej szansę. Nie powinniście się zawieść.

 

Tytuł: Resident Alien tom 2: Obcy w Nowym Jorku

  • Scenariusz: Peter Hogan
  • Rysunki: Steve Parkhouse
  • Przekład: Maria Jaszczurowska
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 29.09.2021 r.
  • Oprawa: twarda
  • Druk: kolor
  • Papier: kreda
  • Stron: 352
  • Format: 170x260
  • ISBN: 978-83-281-5233-5
  • Cena: 99,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus