„Bler” tom 8: „Generator czerni” - recenzja

Autor: Miłosz Koziński Redaktor: Motyl

Dodane: 23-10-2021 23:38 ()


Polski superbohater powraca! Długo przyszło nam czekać, bo aż trzy lata. Generator czerni to już ósmy album tej intrygującej, choć trzeba to przyznać otwarcie – bardzo nierównej pod względem poziomu serii.

Poprzedzający recenzowaną publikację album Nieistnienie stanowił dla autora powrót do formy i jednocześnie miłe zaskoczenie. Wyraźnie sugerował też, że przedstawione w nim wątki będą kontynuowane. No i cóż, są. I nie jest to do końca zaleta. Poprzedni album ukazał się na tyle dawno, że siadanie do lektury Generatora czerni bez przypomnienia sobie Nieistnienia zdecydowanie mija się z celem. Więc jeżeli pozbyliście się albumu numer siedem, to zdecydowanie odradzam sięganie po ósmą odsłonę przygód „krakowskiego supermana”. Ok, a co jeśli z historią jesteście na świeżo? Generator również nie sprawia szczególnie dobrego wrażenia. I to z wielu powodów. W recenzjach staram się zazwyczaj w ogólnych słowach naszkicować zarys fabuły recenzowanej pozycji. Tym razem tego nie zrobię i to nie z wrodzonego lenistwa. Po prostu trudno napisać, o czym Generator czerni właściwie jest. Dzieje się co prawda dużo, ale fabuła jest tak sfragmentaryzowana i pełna potraktowanych po macoszemu wątków, że trudno tu mówić o spójnej opowieści. Wątek goni wątek, zupełnie nowe postaci i koncepcje pojawiają się bez należytego wprowadzenia i osadzenia ich w fikcyjnym świecie komiksu, po czym równie szybko znikają, fabularne przejścia do najbardziej gładkich nie należą – istne pomieszanie z poplątaniem.

Ogólnie odnieść można wrażenie, że autor miał naprawdę wiele pomysłów i definitywnie zbyt mało miejsca, by pomieścić je wszystkie. Być może należało pewne rzeczy sobie odpuścić, by lepiej przedstawić inne? W obecnym stanie każdy z zaprezentowanych wątków sprawia wrażenie przedstawionego po łebkach, a przez to niesatysfakcjonującego ogólnego zarysu. Ze względu na powyższe pod względem fabularnym album sprawia bardziej wrażenie zbitki luźno poprzeplatanych prologów, które mają zaostrzyć apetyt czytelnika przed daniem głównym. Daniem, które nigdy nie nadchodzi, bo komiks urywa się w tym miejscu, gdzie fabuła mogłaby się właśnie rozwinąć. Zamiast satysfakcjonującego rozwinięcia akcji i epilogu komiks sugeruje, że historia będzie kontynuowana. Owszem, przyznam, że część z zaprezentowanych w albumie fabularnych zahaczeń i pomysłów jest ciekawa, ale równie wiele z nich jest wyjątkowo sztampowych lub sprawia wręcz wrażenie „mocno inspirowanych” innymi dziełami. Ogólnie całość to taka chuda zupka-śmieciuszka, w której zmiksowana trochę Facetów w Czerni, trochę Black Mirror, szczyptę Kingsman i zdecydowanie za dużo Matrixa...

Jeśli chodzi o oprawę, to jest, trywialnie mówiąc, w porządku – recenzowany album nie stanowi ani jakościowego skoku, ani potknięcia. Za świetną i klimatyczną okładką kryją się przyzwoite i charakterystyczne dla autora szkice, solidna i soczysta kolorystyka oraz dość konserwatywny układ kadrów, który pozwala bez problemu śledzić akcję w obrębie danej sceny – i tylko danej sceny, ponieważ jak już wspomniałem, przejścia pomiędzy poszczególnymi wątkami i scenami potrafią nieprzyjemnie „chrupnąć” i zaburzyć rytm lektury. Tak pod względem fabularnym jak i graficznym.

Naprawdę chciałem, żeby Generator czerni okazał się godną kontynuacją bardzo dobrze przeze mnie przyjętego Nieistnienia. Niestety okazał się chaotyczną i mało satysfakcjonującą  pod względem fabularnym plątaniną potraktowanych po macoszemu i kiepsko współgrających wątków. Szkoda, ponieważ wobec albumu żywiłem duże nadzieje, licząc na powrót autora do formy i kolejną intrygującą opowieść. Wiem, że po kolejny tom sięgnę z pewnością, choćby po to, by zobaczyć, jak historia potoczy się dalej i mam szczerą nadzieję, że dane mi będzie to zrobić prędzej niż później, ale Generator odstawiam na półkę, odczuwając dziwną mieszaninę niedosytu i niesmaku.

 

Tytuł: „Bler” tom 8:  „Generator czerni”

  • Scenariusz: Rafał Szłapa 
  • Ilustracje: Rafał Szłapa
  • Wydawca: Blik Studio
  • Data premiery: 18.10.2021 r.
  • Oprawa: miękka
  • Format: 21 x 29 cm
  • Papier: satynowy
  • Druk: kolor
  • Liczba stron: 52
  • Cena: 38 zł

Dziękujemy Blik Studio za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus