„Aldobrando” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 22-10-2021 23:54 ()


Na początku powstała gra fabularna „Bruti”, autorski koncept Gipiego. Jedną z grywalnych postaci był w niej niejaki Aldobrando, bohater na tyle rokujący, że jego losy doczekały się rozwinięcia poza uniwersum gry w krótkich, scenariuszowych podejściach włoskiego twórcy. Gdy koncept zaczął „pachnieć” pełnoprawną historią mogącą przerodzić się w komiksowy twór, Gipi powierzył jego narysowanie przyjacielowi Luigi Critone. A, że ten ma doświadczenie w tworzeniu komiksów bazujących na realiach historycznych i specjalizuje się w klasycznym rysunku, pomysł na fabułę „Aldobrando” nabrał konkretnych kształtów. Tak też szczęśliwie się składa, że Critone w dużym stopniu pozostaje pod dużym wpływem estetyki Gipiego, tworząc obrazy bardzo w stylu przyjaciela, te wszystkie pociągłe fizis postaci i akwarelowe studia natury, które znamy z wielu realizacji autora „S.”. W pewnym więc sensie współpartnerstwo nowum w twórczej praktyce Gipiego zostało okupione dość niskim ryzykiem rozjechania się wizji scenarzysty z jego wizualnym językiem.

Zawiązanie fabuły może sugerować, że „Aldobrando” jest komiksem przygodowym. Poznajemy głównego bohatera, gdy w klimatycznej ekspozycji zostaje przez ojca oddany na wychowanie staremu przyjacielowi, który ma u niego dług wdzięczności. Przed ojcem chłopca honorowy pojedynek, o którym wie, że będzie okupiony jego śmiercią. Aldobrando trafia więc pod opiekę starca – pustelnika. Lata mijają, chłopiec rośnie, ale nie kwapi się, by poznać świat – w szerszej perspektywie – życie jako takie. Woli spędzać czas w bezpiecznych ścianach chaty pustelnika, więc ten, w końcu tracąc cierpliwość, ucieka się do podstępu i markując wypadek mogący zagrozić jego życiu wysyła Aldobrando na poszukiwanie wilczego ziela – rzekomego remedium na odniesioną w trakcie nieudanego, magicznego eksperymentu, ranę.

Takie zawiązanie fabuły, typowe dla struktury baśniowej, zazwyczaj zapowiada pasjonującą opowieść o podróży bohatera, obfitującą w niebezpieczeństwa i niespodziewane zwroty akcji, ale w „Aldobrando” ta potoczy się wedle zamierzenia Gipiego w zupełnie inny sposób, bo Gipi jako scenarzysta jest wierny tematom, które porusza w autorskiej twórczości, a te zawsze oscylują wokół relacji międzyludzkich i zgłębiania duchowych, czy jak kto woli, psychologicznych wymiarów kreowanych postaci. Aldobrando w tym ujęciu jest bohaterem wręcz proszącym się o tego typu uważność, bo gdy go poznajemy, jest osobnikiem emocjonalnie niedojrzałym, nieznającym znaczenia podstawowych wartości definiujących postrzeganie świata, siebie samego i innych. Tej zasadzie podporządkował się Critone, proponując wizję na tyle kameralną, by nie dominowała bohaterów swoją złożonością. Świat królestwa Dwóch Źródeł to kraina baśniowa, będąca wariacją na temat Wieków Średnich – jak tłumaczył w jednym z wywiadów Critone, coś na wzór Toskanii, zarządzanej w komiksie przez hedonistycznego króla Brudagona. To wokół jego zamku, raz w komnatach, raz w lochach, w miejskich karczmach czy na arenie tzw. Kotła – miejscu rozstrzygania sporów, zazwyczaj kończących się śmiercią jednego z antagonistów, dokona się proces dojrzewania Aldobrando, ale rozegra się przede wszystkim w słowie. Tę strategiczną scenariuszową decyzję, Critone w jednym z wywiadów wykładał na przykładzie kluczowej sceny z „Aldobrando”, rozgrywającej się w Kotle, gdzie główni antagoniści „Aldobrando” przez ponad trzydzieści stronic spędzają czas na potyczkach słownych, śmierć zadając sobie niejako mimochodem. A ostateczne zwycięstwo i tak dokona się poprzez słowa, a nie zabójcze pchnięcie sztyletem. Warto to wiedzieć przed lekturą, ale też nie warto żałować autorskich wyborów, bo w warstwie językowej komiks duetu Critone & Gipi to źródło wielkiej przyjemności. W tym kontekście absolutnie nie można pominąć roli tłumacza, bo historia Aldobrando opowiedziana jest pięknym, stylizowanym na lekko archaiczny językiem, który daje nam co rusz do zrozumienia, że dobrze przyswoił sobie współczesne pojęcie dystansu i ironii. Słowa uznania należą się więc tłumaczowi Krzysztofowi Umińskiemu, który proste, piękne prawdy o życiu Gipiego ujął w stylowe frazy.

„Aldobrando” to komiks stylizowany na baśń, bo faktycznie spotkamy w nim księżniczkę i osiłka o gołębim sercu, głupiego króla i makiawelicznego aspiranta do tronu, ale Gipi nie pozwala swoim bohaterom czuć się zbyt komfortowo, bo kraina Dwóch Źródeł to świat, w którym ludzka nędza ma szpetne oblicze, a przemoc i śmierć są składowymi świata równie oczywistym, jak następstwo pór roku. Fakt, że Aldobrando zostaje wrzucony podstępem w świat, bo poznać życie, wcale nie oznacza, że tę przygodę przeżyje, dzięki czemu więź sympatii między czytelnikiem a komiksowym bohaterem nawiązuje się od razu. Chcemy, by Aldobrando przeżył, zmężniał (straszne z niego chuchro), cieszymy się, gdy nawiązuje przyjaźnie, martwimy, gdy poznaje sprawczą moc kłamstwa, bo to oznacza, że stracił niewinność. Rozstajemy się z nim, gdy z chłopca staje się nastolatkiem. W grze Aldobrando doczekał dorosłości, więc ostatnie kadry komiksu, w których nasz wzrok ulatuje ponad domostwo pustelnika i zatapia się w krajobrazie krainy Dwóch Źródeł, zapraszają nas, by tę historię snuć dalej poza zwyczajowe „i żyli długo i szczęśliwie”. Warto pofantazjować, że może o tym samym myśli Gipi, bo ta bardzo udana, przyjacielska współpraca z Luigim Critone wręcz prosi się o kontynuację.

 

Tytuł: Aldobrando

  • Scenariusz: Gipi
  • Rysunki: Luigi Critone
  • Tłumaczenie: Krzysztof Umiński
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data wydania: 20.10.21 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 192x265 mm
  • Stron: 204
  • ISBN: 978-83-66128-78-1
  • Cena: 109,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus