„Usagi Yojimbo” tom 1: „Bunraku i inne opowieści” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 17-10-2021 12:33 ()


Ścieżka, którą niestrudzenie od kilku dekad podąża Stan Sakai, zaprowadziła go pod strzechy wydawnictwa IDW. Czy jest to kres jego podróży, czy może po jakimś czasie ruszy dalej, by mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami? Bez wątpienia decyzja urodzonego na Hawajach autora odbiła się echem w nowych przygodach Usagiego Yojimbo. Nie tylko pod postacią kolorów naniesionych przez Toma Lutha na dynamiczną kreskę mistrza, lecz także w fabułach zeszytów wchodzących w skład „Bunraku i innych opowieści”.

Pomimo przenosin do nowego edytora Sakai nadal pozostaje w wielkiej formie twórczej. W najnowszym tomiku ukazuje kolejny aspekt japońskiej kultury, czyli trwające zwykle cały dzień lalkowe spektakle Bunraku, ponownie porusza kwestie związane z surowością kodeksu Bushido i pojmowaniem honoru, powraca do wydarzeń z przeszłości, a także „przywraca do życia” dawno niewidzianych bohaterów na czele z Genem i Bezdomnym Psem – co jest gwarantem sporej dawki świetnego humoru. Jednak autor równie chętnie sięga po elementy grozy i melodramatu.

Poruszający do głębi „Bohater” jest najlepszym rozdziałem tego tomu. Wiele już tragicznych historii rozegrało się na łamach serii, a mimo to jej twórca nadal potrafi zaskakiwać swoją wrażliwością na świat i perfekcyjnym operowaniem emocjami do ukazania bezwzględności losu i okrucieństwa ludzi uderzających w najbliższych w imię abstrakcyjnych idei. Bezsilność wobec protokołu, którego nie może złamać Usagi, obiecujący chronić pewną utalentowaną pisarkę – Pani Muro – jest wręcz dojmująca. Nie pierwszy już raz Sakai zestawia w opozycji sztukę z tradycją. Konflikt ten niesie przeważnie opłakane skutki, lecz cokolwiek się zdarzy, prawdziwa sztuka przetrwa każdą próbę, stawiając jej autorowi/autorce nieśmiertelny pomnik. Można traktować wydźwięk „Bohatera” personalnie, wszak Sakai swoją twórczością już wpisał się na stałe w kanon komiksu, choć wydaje mi się, że skromność autora jest zbyt wielka, by dopuścił się świadomie tak butnej autokreacji.

Elementów jego osobistych przeżyć należałoby doszukiwać się gdzie indziej. W „Mieczach klanu Higashi” Usagi zwraca uwagę na to, że Gen stracił swoją czujność i przytył, co można, choć nie trzeba, traktować jako objaw starzenia się lub rozluźnienia z powodu długiego obcowania z kompanem (Bezdomnym Psem). Oczywiście Sakai nie zaniedbuje swojej pracy i nadal jest perfekcyjnym mistrzem słowa i kreski, ale przecież starość i zmęczenie dopadną w końcu i jego. Jednak wątek osobisty najsilniej wybrzmiewa w zeszycie zatytułowanym „Adachi”, gdzie główny bohater ponownie dociera na tytułową równinę, będącą niegdyś areną starcia między wojskami Pana Hikiji a armią Pana Mifune, któremu służył. Po zdradzie generała Tody Mifune został zabity, ale długouchemu przybocznemu udało się wywieźć jego głowę z pola bitwy i ukryć ją bezpiecznie, a tym samym ocalić przed zhańbieniem honoru klanu. Jednak po latach wędrówki, Usagi przybył prosić zmarłego o… zwolnienie z obowiązku wiernej służby.

„Bunraku i inne opowieści” to dość intymny zbiór i bardzo udany start pod nowym szyldem. Sakai nie odcina się od przeszłości, tylko skrupulatnie kontynuuje krok po kroku swoje monumentalne dzieło. Co zaś tyczy się pracy Toma Lutha, jest ona tak subtelna, że mimo iż nie wyobrażałem sobie regularnych i premierowych przygód Usagiego w kolorze, to szybko zaakceptowałem tę nową, a jednocześnie już znaną formę. Widocznie długouchy ronin odnajduje się we wszystkich barwach, co nie powinno być zaskoczeniem, skoro jego życie tak często obfituje w szarości dnia powszedniego.

 

Tytuł: „Usagi Yojimbo” tom 1: „Bunraku i inne opowieści”

  • Scenariusz: Stan Sakai
  • Rysunki: Stan Sakai
  • Tłumaczenie: Jarosław Grzędowicz
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 29.09.2021 r. 
  • Druk: kolor
  • Oprawa: miękka
  • Format: 145 x 205 mm
  • Stron: 192
  • ISBN: 978-83-281-4906-9
  • Cena: 49,99 zł

 Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksów do recenzji.


comments powered by Disqus