„Om: Apetyt na przygodę” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 01-10-2021 23:41 ()


Piotr Nowacki to jeden z tych autorów, których powierzchowny (tzn. dostrzegalny już na pierwszy rzut oka) charakter ściśle przekłada się na jego twórczość. Postać barwna, optymistyczna, pełna pasji…kolorowa. Taki jest Nowacki, takie są jego komiksy, taki jest w końcu Om bohater historii „Om: Apetyt na przygodę”. Czy więc warto do niego zajrzeć z powyższych powodów? A może jest to tylko kolorowy komiks „wydmuszka”, który nie oferuje nic więcej ponad kolorowy świat? Cóż…
 
Recenzowany komiks wydany został tuż przed tegorocznym Rumia Comic Con 4 i Komiksową Warszawą. Na tej drugiej imprezie nie byłem, natomiast w Rumii nie było problemem dostrzec, że nie tylko fani jego twórczości, ale też całkiem nowe osoby były zainteresowane zakupem publikacji. Nowacki rozdał od groma autografów, wykonał tyle samo rysunków, więc z marketingowego punktu widzenia Kultura Gniewu wydała tę publikację w najbardziej odpowiednim momencie.
 
Głównym – i tytułowym zarazem – bohaterem jest Om, dinozauropodobna postać, która, co ciekawe, wystąpiła już wcześniej w wydanym własnym sumptem komiksie o niemalże identycznym tytule. Wówczas jednak przygoda ukazana była w czerni i bieli, a tym razem jest to już „pełen kolor”, o czym warto pamiętać i do czego wrócę jeszcze w dalszej części tekstu. Om jest sympatyczną postacią, która zjada wszystko, co spotka na swojej drodze. Stąd też nazwa (swego rodzaju onomatopeja określająca pożeranie), stąd też kłopoty wszystkich, którzy znajdą się na drodze Oma – pozdrawiam serdecznie budziki występujące w komiksie. Om żyje sobie od posiłku do posiłku, aż do czasu, gdy ktoś porywa jego najlepszego przyjaciela. Aha, zapomniałem powiedzieć wam o tym, że nasz Om ma przyjaciela…wielkie jajko (dinozaurze?). I cała przygoda w tym komiksie zaczyna się właśnie w momencie, gdy rzeczone jajko zostaje porwane. Oj co się tutaj następnie dzieje…ale tego już dowiecie się z lektury komiksu – jeśli zdecydujecie się po niego sięgnąć oczywiście.
 
A powinniście, mówię wam to od razu. Powinniście, gdyż jest to kwintesencja twórczości Nowackiego. Autora, który tworzy publikacje tak uniwersalne, że choć często są skierowane do młodszych czytelników, to zanim wpadną w ich ręce, to już są przeczytane przez dorosłych. Autor nie ogranicza się bowiem do prostych i nieskomplikowanych historii, które usatysfakcjonują niewymagających. Nowacki sam sobie podwyższa poprzeczkę, stawiając za cel, żeby i dorośli i dzieci mieli frajdę z lektury. I tak jest z komiksem, o którym właśnie czytacie.
 
Z jednej strony jest on piękny, pozytywny, barwny i optymistyczny, a z drugiej niesie za sobą przesłanie, jest wciągający, bawi i interesuje. Pozwolę sobie użyć porównania do dawnych animacji Disneya, które my jako dzisiejsze – nomen omen – dinozaury oglądaliśmy wraz z naszymi rodzicami. Tak jest też z tym komiksem. Spokojnie możecie ten piękny – wydany w twardej oprawie – album wręczyć do rąk waszych dzieci, ale nie ma wstydu z tym, żeby usiąść do lektury wraz z nimi. Przygoda opisana w komiksie jest, można by rzec, klasyczna, mamy wstęp, w którym poznajemy bohaterów, początek akcji, gdy porwany zostaje przyjaciel Oma, mamy najważniejszy punkt, czyli jego poszukiwanie i mamy coś więcej, a mianowicie bardzo nietypowe zakończenie, którego nie zdradzę, aby nie psuć wam zabawy. Jest więc klasycznie, ale uwierzcie mi, że album jest też wciągający. Komiks jest dynamiczny, zdarzenia toczą się jedno za drugim w sposób poukładany, ale doprawdy intrygujący niczym w najlepszych przygodówkach. Nie raz i nie dwa się też uśmiejecie z rozwiązań proponowanych przez autora. Mało tego, to choć komiks jest niemalże w całości niemy, to gwarantuje wam, że jest w nim więcej treści niż w tym niejednym mocno przegadanym. Zresztą, brak dialogów jest plusem, jeśli chodzi o publikację dla dzieci, gdyż sięgnąć po niego mogą również młodsi, a ci, którzy czytać już potrafią, mogą tutaj rozwijać swoją wyobraźnię, tworząc w głowie własne dialogi i rozmowy.
 
Klasykę tej publikacji podkreśla też jego forma, a mianowicie fakt, że jest on niezwykle uporządkowany, każda plansza ma taki sam układ kwadratowych kadrów, dzięki czemu narracja staje się płynna i czytelna. Do czego bym porównał lekturę tego komiksu? Młodsi zapewne nie pamiętają, natomiast „dinozaury” do dziś wspominają, jak zamiast tv oglądaliśmy bajki wyświetlane za pomocą rzutnika na naszych ścianach. Nic nie zastąpi ówczesnej magii i pierwiastek tej magii ma w sobie recenzowany komiks – właśnie za sprawą sposobu kadrowania i tym samym sposobu lektury historii. Dziś tego typu kadrowanie jest raczej w mniejszości, więc „Om” jest miłą odskocznią. Tę pozorną nudę kadrowania z nawiązką Nowacki nadrabia wykorzystaną paletą barw i swoim „cartoonowym” stylem rysunków. Te dwa połączone elementy tworzą niezwykle spójną i przyjemną całość, która podkreśla optymistyczny wydźwięk historii. W całym tym swoim przygodowym charakterze opowieści, autor przemyca też ważne treści, dając młodszym czytelnikom podprogowy przekaz tego, jak ważna jest przyjaźń i jak mocna jest jej siła. Czytelnik, zanurzając się w tej detektywistyczno-sensacyjno-komediowej historii bawi się, a jednocześnie edukuje najmłodszych.
 
„Om: Apetyt na przygodę” jest doprawdy fantastyczną komiksową przygodą, którą Piotr Nowacki przemyślał, dopracował i której oddał swoje serducho. Krótka de facto opowieść od początku do końca bawi i interesuje, a fakt jak jest ona pomysłowa, podkreśla jeden zabieg. Nowacki zaprosił do współtworzenia kilku uznanych i lubianych, którzy zostawili w nim swoje ślady. Jakie? Sami się przekonacie, gdyż mam jakieś poczucie, że wielu z was po ten album jednak sięgnie. I ja was do tego namawiam, gdyż to kawał pozytywnej rozrywki, którą warto przeżyć.

 

Tytuł: Om: Apetyt na przygodę

  • Scenariusz: Piotr Nowacki
  • Rysunki: Piotr Nowacki
  • Wydawnictwo: Kultura Gniewu
  • Data publikacji: 26.087.2021 r.
  • Druk: kolor
  • Oprawa: twarda
  • Format: 220x165 mm
  • Stron: 56
  • ISBN: 978-83-66128-72-9
  • Cena: 34,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus