„W.E.” zeszyt drugi - recenzja

Autor: Piotr Żniwiarz Redaktor: Motyl

Dodane: 03-09-2021 21:59 ()


Wydany pół roku po pierwszym, drugi zeszyt polskiej serii „W.E.” autorstwa Huberta Ronka daje nadzieję na zaistnienie na naszym rynku naprawdę sensownego tytułu z gatunku fantastyki postapokaliptycznej. O co w tym przypadku całe zamieszanie? Krótko mówiąc, nie ma prądu, a świat pomału ogarnia chaos. Nieistotne jest jednak to, jak do tego wszystkiego doszło, tylko jak na te okoliczności reagują zwyczajne osoby. W tym przypadku są to nasi wyimaginowani sąsiedzi z Lublina i Tomaszowa Mazowieckiego, zwyczajni ludzie siłujący się z nadzwyczajnymi okolicznościami. Śledzenie ich losów staje się coraz bardziej wciągające...

Podobnie jak w zeszycie pierwszym, akcja biegnie tutaj wielotorowo, a dzięki dość częstym przeskokom z miejsca na miejsce komiks jest bardziej dynamiczny. Dowiadujemy się trochę więcej o wydarzeniach z przeszłości, nim jeszcze rodzina opuściła dom podczas panującego wokół zamieszania. Oprócz tego śledzimy dalsze losy Roberta, który wraz z ojcem rusza do miejsca, gdzie „zgubił” żonę z synami; Marty z Piotrka, którzy trafili do niewoli bardzo złych ludzi; Maćka, który zabłądził w lesie. Poznajemy też ciut więcej Grubego – wzbudzającą lęk postać z okładki. Jest tych wątków kilka, toteż nie sposób się nudzić. Dzięki czytelnikom, którzy fundowali kolejne progi wsparcia, komiks jest dużo dłuższy, niż w był założeniu, dzięki temu autor miał więcej miejsca na rozbudowanie fabuły. I faktycznie, ta objętość zdecydowanie służy komiksowi.

Hubert Ronek przygotował dla czytelników kilka dość zaskakujących rozwiązań, wiec nie tak łatwo jest przewidzieć, co spotka bohaterów. Podoba mi się również, że nie stroni od humoru sytuacyjnego, budowanego najczęściej w sytuacji zagrożenia, choć przy tym bywa dosadnie brutalny. Chyba największe zaskoczenie pozostawił na koniec. Rzecz jasna z szacunku do czytelników wypowiadanie się w tej recenzji o cliffhangerze byłoby wręcz niegrzeczne, natomiast warto wspomnieć, że autor umie zaintrygować. Mój apetyt na kontynuację wzrósł znacząco.

Plusem „W.E.” nieustannie jest naturalność wykreowanych postaci, czy to w mowie, czy w zachowaniu. Nawet jeśli ktoś ma do odegrania niewielką rolę, jest w tym bardzo przekonujący, a więc bez problemu wierzymy w podejmowane przez niego decyzje. I na tym zbudowane są w tym komiksie emocje. Nie na tym, co stało się ze światem.‎ Ów aspekt fantastyczno-naukowy widnieje gdzieś na dalszym planie, którego autor na razie nie rozwija. I nie potrzeba tu spektakularnych wybuchów, krwiożerczych bestii ani morderczych robotów, by poczuć, że bohaterowie naprawdę są zagubieni i znajdują się w niebezpieczeństwie.

Zbiórka na drugi zeszyt „W.E.” okazała się jeszcze większym sukcesem niż pierwsza, co może świadczyć o tym, że tytuł zainteresował czytelników i zaspokoił ich oczekiwania. Zapewne wpływ na sukces miały również aktywne działania autora, co wydaje się chyba nieodzownym elementem sukcesu na tym polu. Szczęściu trzeba trochę pomóc, zwłaszcza na początku, kiedy projekt nie jest powszechnie znany i nie ma ugruntowanej pozycji. Mam nadzieję, że taką pozycję „W.E.” sobie ugruntuje, z jednej strony jakością kolejnych odcinków, z drugiej zaś regularnością ich ukazywania się. Wobec tego wyglądam już komunikatów na temat przygotowań do stworzenia trzeciego zeszytu.

 

Tytuł: „W.E.” zeszyt drugi

  • Scenariusz: Hubert Ronek
  • Rysunek: Hubert Ronek
  • Wydawnictwo: Niezależne
  • Data publikacji: 15.07.2021 r. 
  • Liczba stron: 64
  • Format: 176x250 mm
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offsetowy
  • Druk: cz.-b.
  • Cena: 25 zł


comments powered by Disqus