„Czarodziejki W.I.T.C.H.” księga 2 - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 25-07-2021 21:48 ()


Za oknami żar z nieba się leje, gorąc doskwiera jak nigdy. Jakaś przyjemna, lekka lektura z nutką nostalgii byłaby teraz jak znalazł, prawda? Wydawnictwo Egmont Polska też chyba tak myślało, szykując kolejny rozdział przygód Will i jej koleżanek.

Fabuła drugiego tomu rozpoczyna się w kilka dni po wydarzeniach z końca pierwszego tomu. Po ucieczce Elyon i Cedrica Strażniczki powracają do swoich spraw zarówno tych magicznych, jak i całkiem przyziemnych oprócz Cornelii, która nie może zrozumieć postępowania swojej dawnej najbliższej sercu przyjaciółki. Jako jedyna nadal wierzy, że Elyon nie przeszła całkowicie na stronę zła, tylko jest manipulowana przez swojego brata i jego sługusa. Nasza strażniczka ziemi postanawia więc odszukać dziewczynę i udowodnić jej, jak zwodzona jest przez tyrana Meridianu i jego popleczników. Wbrew pozostałym dziewczynom Cornelia samotnie i w tajemnicy udaje się do Meridianu, gdzie oprócz Elyon, spotyka chłopaka ze swoich snów - Caleba, który okazuje się przywódcą buntowników. Bo choć życie na Ziemi leci w miarę powoli i spokojnie, to Meridian od dłuższego czasu kipi i wystarczy iskra, aby zmieść obecną tyranię z powierzchni. Być może iskrą podpalającą dotychczasowy porządek będzie właśnie Elyon, która okazuje się  prawowitą dziedziczką tronu Meridianu i nadzieją udręczonego ludu na lepszą przyszłość. Jednak jej brat Fobos to potężny przeciwnik, który ma własne plany wobec siostry, której moc z dnia na dzień rośnie. Potężna moc, której on tak pożąda. Jedno jest pewne: Strażniczki nie będą stać z założonymi rękoma tam, gdzie dzieje się zło.

Tom drugi zamyka pierwszy arc historii opisanej w ramach Czarodziejek W.I.T.C.H. znany też jako Misja Pierwsza - Dwanaście portali. Podobnie jak tom pierwszy składa się sześć historii (12 kolejnych zeszytów komiksu) i podobnie jak w poprzednim tomie, oprócz spraw typowo magicznych, dostajemy też zasób problemów typowych dla każdej nastolatki, tj. nastoletnia miłość w każdym jej odcieniu od tej platonicznej do w pełni odwzajemnionej, szkolna przemoc czy problemy z rodzicami. Większość z nich znajduje swoje pozytywne rozwiązanie i jakoś nie odbija się na samych dziewczynach, aczkolwiek relacja Will z jej mamą, a szczególnie decyzja, jaką jej rodzicielka podjęła bez pytania się o zdanie córki, może znacząco wpłynąć na przyszłość Strażniczek. Dodatkowo w tym tomie towarzyszymy dziewczynom w ich pierwszej podróży do Kondrakaru, gdzie po raz pierwszy mają okazję porozmawiać z Wyrocznią i dostajemy wgląd do ich przeszłości na czele z Will (dowiadujemy się, jak brzmi jej pełne imię i dlaczego mieszka tylko z mamą), Cornelią (ukazane zostały kulisy jej przyjaźni z Elyon, zanim do ich miasta zawitała Will) i Elyon (mamy kilka flashbacków z jej życia z przybranymi rodzicami oraz dlaczego uciekli z nią z Meridianu na Ziemię).   

To właśnie one: Cornelia, Will i Elyon (choć swoje 5 minut dostała też Hay Lin) są praktycznie głównymi motorami napędzającymi akcję w drugiej tomie, który jest zdecydowanie bardziej dynamiczny niż poprzedni. Działania, jakie podejmuje to trio, niezależnie od siebie mają znaczący wpływ na wydarzenia. I jak dla mnie, to właśnie ich osobowości i charaktery zostały nam szerzej pokazane. O ile w poprzednich zeszytach Cornelia była niejako głosem rozsądku całej grupy, to tu poznajemy ją z zupełnie innej strony, bardziej uczuciowej, romantycznej, ale też buntowniczej, kłócącej się z jej dość chłodną osobowością i racjonalnością. Przekonujemy się, że wkurzona Cornelia plus jej moce to siła naprawdę niszczycielska. Przy okazji widać zalążki konfliktu między nią a Will, który na razie kiełkuje, a mocniej zaakcentuje wraz z rozwojem fabuły, o czym przekonamy się w przyszłości. Co do samej Will: o ile jej opanowanie i rozsądek sprawdzają się w pełnieniu roli przywódczyni Strażniczek i opiekunki Serca Kondrakaru, to nie umie przełożyć tego na swoje relacje z matką. Natomiast Elyon coraz bardziej zaczyna poznawać Meridian i trawiące go problemy, a  tym samym staje się coraz bardziej podejrzliwa i ostrożniejsza względem swojego brata i Cedrica. Na kartach komiksu widzimy, jak ogromną mocą dysponuje i choć jest na początku swej drogi do jej opanowania, to i tak zapowiada się na bardzo potężną jej użytkowniczkę. I to niejako nam wyjaśnia, dlaczego Fobos tak pragnie zagarnąć jej dar dla siebie. Przy okazji chyba to właśnie w Elyon dokonuje się największa zmiana spośród wszystkich dziewczyn: od łatwowiernej, głupiej pannicy, która wszystko przyjmuje za pewnik, bez sprawdzenia, czy to, co słyszy to prawda, do całkiem ogarniętej osóbki, która mądrzeje i uczy się, komu powinna ufać, a komu nie.  
 
Co do jej brata i antagonisty, to właśnie w tym tomie poznajemy go o wiele lepiej. O ile w poprzednich zeszytach mogliśmy podziwiać jego sługi na czele z Cedricem, to w tym możemy mu się bliżej przyjrzeć. Fobos to sprytny, chorobliwie ambitny mąciciel, który potrafi być okrutny i czarujący jednocześnie. Wykorzysta każdą sytuację dla własnej wygody i osiągnięcia tego czego pragnie. Wie, czego chce i będzie szedł po trupach do celu, aby to zrealizować.  

Oprócz znanych nam bohaterów pojawia się nowa postać, która będzie istotnym elementem w przyszłości. Caleb, to mieszkaniec Meridianu i przywódca buntowników. Co ważne, jego backstory oraz historia poznania się z Cornelią i rozwoju relacji między nimi jest zupełnie inne od tego, co można było zobaczyć w serialowej animowanej adaptacji Czarodziejek W.I.T.C.H. I choć za serialem nie przepadam, to jednak właśnie on lepiej pokazał rozwój uczucia między tą parą. 

Za to z rzeczy, które podobały mi się  w tomie pierwszym i są kontynuowane w tomie drugim, są cytaty poprzedzające każdy nowy rozdział odpowiadający danemu zeszytowi komiksowemu. To całkiem przyjemny akcencik, niejako wprowadzający w klimat tego co nas czeka. Doceniam też, że fabuła mimo całej toczącej się akcji nie ma dziur fabularnych i nie pozostawia pewnych wydarzeń bez echa. Dobrze, że zniknięcie Elyon i jej rodziny nie pozostało bez echa i ktoś zaczyna ich szukać. W sumie podobnie by się działo w normalnym życiu, więc wielki plus za utrzymanie jakiekolwiek realizmu. Na tyle, ile pozwala opowieść.     

I nadal mnie zaskakuje, że mimo 20 lat historia W.I.T.C.H. mało się zestarzała, co ciekawe problemy, jakie porusza, nadal są aktualne. Mało kto się spodziewał, że np. wątki niektórych historii będą miały tak mocne odniesienia do obecnych czasów. Nawet wnioski płynące z sytuacji uciekinierów z Meridianu, którzy odgrywają istotną rolę w tym opowiadaniu, będą mieć przełożenie na obecną sytuację społeczno-polityczną. Chyba nawet autorzy tej komiksowej serii się tego nie spodziewali. W ramach wstępu do wydania zbiorczego dostaliśmy krótki wywiad z jednym z tłumaczy tej komiksowej serii - Jackiem Drewnowskim - oraz kilka słów i danych na temat zlotów fanów W.I.T.C.H. Miło się to czyta, nie ukrywam.     

Choć arc Misja Pierwsza - Dwanaście portali zawarty w pierwszym i drugim tomie zbiorczego wydania niejako już się zakończył, to historia pędzi dalej, a kolejne perypetie naszych bohaterek, ich przyjaciół i wrogów otrzymamy już we wrześniu wraz z tomem, który rozpocznie kolejny arc, a w nim prawdopodobnie po raz pierwszy zobaczymy upadłą strażniczkę serca Kondrakaru - Nerrissę.  

 

Tytuł: Czarodziejki W.I.T.C.H. księga 2

  • Scenariusz: Elisabetta Gnone, Francesco Artibani, Bruno Enna
  • Rysunki: Alessandro Barbucci, Gianluca Paniello, Daniela Vetro, Graziano Barbaro, Donald Soffritti, Paolo Campinoti
  • Przekład: Agnieszka Puza, Joanna Szabunio, Jacek Drewnowski
  • Wydawca: Egmont
  • Data publikacji: 16.06.2021 r. 
  • Oprawa: twarda
  • Objętość: 384 strony
  • Format: 170x260
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN:  978-83-281-5957-0
  • Cena: 89,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus