„Giant Days” tom 8: „Widzimy się tam, gdzie zawsze” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 14-06-2021 23:49 ()


Życie studenckie jest pełne komplikacji. Nie zawsze jednak można znaleźć rozsądny sposób na ich rozwiązanie. Dość często jest to wybór między młotem a kowadłem. Nie zawsze można wszystkich zadowolić, ale czy próbując żyć w zgodzie z najbliższymi, bierzemy pod uwagę własne szczęście?

Związki – nie tylko te uczuciowe, ale też koleżeńskie – potrafią dopiec, zmusić do postawienia sprawy na ostrzu noża czy wręcz sprawić, że znajdziemy się w sytuacji niełatwego wyboru. Którą znajomość wybrać, kogo skreślić z listy najbliższych przyjaciół, a może udawać, że się wciąż z kimś przyjaźnimy? Z pewnością okres dorastania i buzujących hormonów nie sprzyja takim wyborom, bo – kolokwialnie mówiąc – stawiając na złego konia, można przejechać się na całe życie.

Trio przyjaciółek przeżywa kryzys z powodu dziewczyny Daisy. Ingrid bowiem nie jest łatwą współlokatorką, a Susan i Esther nie umieją wprost wyznaczyć pewnych granic aprobowanego przez nie zachowania, boją się też konfrontacji z ukochaną ich przyjaciółki, bo z jednej strony chcą, by Daisy była szczęśliwa, z drugiej nie chcą jej zranić. Sytuacja jest patowa, a cała czwórka musi wypracować kompromis, który będzie przez wszystkie dziewczyny do zaakceptowania.

To jednak nie koniec pikantnych związków i reperkusji związanych z kłamstewkami tudzież zatajaniem przed przyjaciółmi prawdy. Esther po tygodniach rywalizacji odnajduje bratnią duszę w Emilii – dziewczynie McGrawa, który okazuje się nie tak do końca wierny swojej lubej i już od pewnego czasu skrycie spotyka się z Susan Ptolemy. Prowadzi to do niezdrowej sytuacji, a w momencie, gdy Esther w końcu może się pochwalić nawiązaniem przyjacielskiej więzi z Emilią, to wszystko powolutku się wali. McGraw – zdobywca niewieścich serc – będzie miał teraz do czynienia z braćmi dziewczyny, a do ułomków oni nie należą.

Nieśmiało na drugim planie wysuwa się również postać Eda Gemmella, który rozpaczliwie stara się zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej. Zapuszcza nawet warkoczyk ala Anakin Skywalker z Ataku klonów, ale ten desperacki krok nie przysparza mu podbojów miłosnych. Wycofany, skryty ze swoimi uczuciami, nawet jeśli wybiera się na randkę to w myślach kołacze mu się tysiąc sposobów na wymiksowanie się z nowej znajomości. Nie ma lekko w relacjach damsko-męskich i nawet rady McGrawa mogą okazać się niewystarczające. 

Widać wiec, że John Allison stawia na związki międzyludzkie. Lubi je gmatwać na wszelkie możliwe sposoby, wplatać między drobne miłostki prozę życia, a przy tym wystawiać bohaterów na próbę. Wszystko oczywiście podane w mocno żartobliwym sosie, doprawione sporą szczyptą dramatu, a nadto skłaniające do refleksji. Temperamenty postaci ścierają się, ich uczucia dojrzewają i wchodzą na kolejny poziom, przemieniając dotychczasowe relacje w poważne związki. Beztroskie studencie życie zaczyna powoli ustępować miejsca dorosłości. Siła tej opowieści tkwi w dialogach i trafnej obserwacji. Allison przelewa na papier wiele codziennych i niekiedy kłopotliwych sytuacji, pozwala więc czytelnikowi mierzyć się z przyziemnymi problemami, dokładnie jak jego wymyśleni bohaterowie.

Giant Days niezmiennie stanowi kawał satysfakcjonującej lektury, zmagania bohaterów angażują naszą uwagę, więc z niecierpliwością wypatrujemy kolejnych odsłon studenckiej dramy. Nie da się jednak uniknąć poważnych tematów, które zbliżają się nieubłaganie, co tylko wzbogaci opowieść o trzech współlokatorkach.

 

Tytuł: Giant Days tom 8: Widzimy się tam, gdzie zawsze

  • Scenariusz: John Allison
  • Rysunki: Max Sarin
  • Tłumaczenie: Paweł Bulski 
  • Wydawca oryginału: Boom! Studios
  • ISBN: 978-83-8230-021-5
  • Format: 170x260mm
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 112
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 10.02.2021 r.
  • Cena: 44 zł

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.


comments powered by Disqus