Recenzja książki "Aniołowie Chaosu" Grahama Mastertona
Dodane: 11-08-2007 09:42 ()
Ceniony autor, chwytliwa recenzja wydawnicza i ciekawa okładka sprawiły, że zabierając się za lekturę Aniołów Chaosu Grahama Mastertona zasiadłam w wygodnym fotelu z filiżanką aromatycznej kawy. Szybko jednak okazało się, że dużo właściwsze byłoby wyposażenie się w butelkę coca-coli i kubełek popcornu.
Historia zapowiadała się całkiem ciekawie. Nie najmłodszy już kaskader Noah pracuje u wybrzeży Gibraltaru nad zdjęciami do najnowszego filmu. W wyniku drobnego wypadku na pokładzie łodzi do morza wpada jedna z kamer. Noah nurkując w jej poszukiwaniu przez przypadek znajduje na dnie morza tajemniczy medalion z wyrytym na nim napisem PRCHAL. Przy wsparciu przyjaciół odkrywa, że medalion najprawdopodobniej pochodzi z Babilonu czasów króla Nabuchodonozora, a napis na nim wyryty to nazwisko pilota samolotu, w którym zginął generał Władysław Sikorski. Nie przeczuwa nawet, że tym samym wydał wyrok śmierci na siebie i wszystkich, którzy z tajemniczym znaleziskiem mieli jakąkolwiek styczność. Wkrótce kilkoro z nich pada ofiarą brutalnego morderstwa.
W tym samym czasie w stolicy Etiopii, Dubaju, Adeola Davis - młoda działaczka na rzecz pokoju na świecie, niemalże cudem unika śmierci z rąk arabskiego terrorysty. Kiedy kilka dni później kolejny zamachowiec ponawia atak, szef jej ochrony (Rick) zauważa, że obydwaj napastnicy nosili na szyi taki sam medalion. Zdjęcie Araba zostaje opublikowane w prasie i przyjaciółka Noaha (Silja) stwierdza, że obie sprawy łączy jedno: zagadkowy babiloński amulet. Noah postanawia jak najszybciej skontaktować się ze słynną dyplomatką.
Książka mocno mnie rozczarowała. Przede wszystkim można zarzucić jej schematyczność kreowanych przez autora postaci i naiwność fabuły. Bohaterowie pierwszego planu sprawiają wrażenie postaci z komiksów o super - herosach: dwie piękne i odważne kobiety wspierane przez dwóch przystojnych i twardych facetów. U ich boku staje nieco zahukany, ale niezwykle bystry student judaistyki Leon, który za pomocą przenośnego komputera podpiętego do sieci potrafi rozgryźć najbardziej zawikłaną zagadkę.
Od pierwszego wejrzenia czytelnik wie, z jakim bohaterem ma do czynienia - tym dobrym, czy tym złym. Postacie pozytywne to osoby ładne i/lub sympatyczne (ci drudzy pojawiają się w książce dokładnie według schematu: dobroduszny sojusznik pomaga drużynie, po czym ginie z rąk siepaczy złowieszczej tajnej organizacji pragnącej pogrążyć świat w chaosie). Źli są okrutni i brzydcy, a jeśli nie wyróżniają się wyglądem, to przynajmniej mają nieświeży oddech. Jedynym wyjątkiem od tej zasady jest Hubert Tocsin (czy to nazwisko coś wam mówi?), przystojny producent broni wspierający finansowo tajne stowarzyszenie, ten jednak wydaje się być postacią najbardziej ze wszystkich papierową.
Łatwo przewidzieć rozwój kolejnych wątków fabuły (młody student widowiskowo pomści śmierć ojca, Noah wyląduje w łóżku z Silją itp.), co w niektórych przypadkach sprowadza się do oczekiwania na makabryczną scenę mordu kolejnego sprzymierzeńca naszych śmiałków. Razi też to, że działające od czasów starożytnego Babilonu super tajna organizacja mordująca wpływowych polityków (odpowiedzialna między innymi za śmierć Juliusza Cezara, Johna Kennedy'ego, Martina Lutera Kinga, księdza Popiełuszki czy księżnej Diany) zostaje odkryta i rozbita przez grupkę laików: parę kaskaderów, dyplomatkę z ochroniarzem i chłopaczka z dostępem do Internetu... Zawiedzeni będą też ci, którzy liczą na ciekawe rozwinięcie wątku polskiego. Sprawa wyjaśnienia okoliczności katastrofy, w której zginął generał Sikorski, została potraktowana płytko i bardzo pobieżnie. Podobnie rzecz się ma z innym wymienionym z nazwiska Polakiem - Leonem Czołgoszem, zabójcą prezydenta Stanów Zjednoczonych, Williama McKinleya.
Mimo wszystko książkę łatwo i szybko się czyta. Napisana jest dosyć wartkim, sprawnym stylem (choć niektórym dialogom miałam sporo do zarzucenia). Ostatecznie jednak nie bardzo wiem, komu można byłoby Aniołów Chaosu polecić. Chyba tylko fanom Mastertona, którym tej pozycji brakuje do kompletu jego dzieł w biblioteczce, bo inni mogą się poczuć chyba nieco rozczarowani książką. Być może byłaby to też dobra lektura dla tych graczy RPG, którzy na jej podstawie mogliby napisać szybką i niezobowiązującą „jednostrzałową" przygodę w typowo pulpowym klimacie. Poza tym pozostaje mi jedynie stereotypowe stwierdzenie, że mogą ją zabrać ze sobą do pociągu znudzeni podróżni.
Tytuł: Aniołowie Chaosu
Autor: Graham Masterton
Przekład: Piotr Kuś
Wydawnictwo: REBIS
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 280
Wymiary: 130 x 215 mm
Okładka: miękka
Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...