„Wojny Nieskończoności. Odliczanie” - recenzja
Dodane: 27-05-2021 06:59 ()
Było już „Marvel NOW”, było również „Marvel NOW 2.0”, teraz przyszedł czas na „Marvel FRESH”. Patrząc na tytuł albumu otwierający nową linię wydawniczą, można mieć poważne wątpliwości co do świeżości tego przedsięwzięcia. Skojarzenia z cyklem Jima Starlina (Rękawica Nieskończoności, Wojna Nieskończoności, Krucjata Nieskończoności) są przecież w pełni uzasadnione, a znając praktykę amerykańskiego potentata, można mieć pewność, że będzie to po prostu kolejna powtórka z historii. I rzeczywiście jest. Adam Warlock i zastępy superbohaterów znów rozpętają awanturę z Kamieniami Nieskończoności i Thanosem w tle. I nie ma co ukrywać, pomysł nie jest ani nowy, ani oryginalny, ale Gerry Duggan robi z tego naprawdę ciekawą opowieść, którą czyta się z przyjemnością.
Scenarzysta dał się już poznać jako sprawny gawędziarz przy okazji pisania scenariuszy do „Strażników Galaktyki”. Zresztą to właśnie ta seria bezpośrednio prowadzi do nowego wielkiego eventu, po którym, jak możemy się domyślać, nic nie będzie takie jak do tej pory. W trzech tomach tej serii autor zarysował sekwencję zdarzeń prowadzących do konfrontacji na wielką skalę. Tajemnica Gamory, pacyfizm Draxa, zaradność Rocketa, choroba Groota, problemy Korpusu Nova, działalność Bractwa Raptorów – wszystko to staje się istotne z punktu widzenia nadchodzących rozstrzygnięć. Gdy Strażnicy Galaktyki zasilili szeregi Korpusu Nova, zdarzenia przyspieszyły. Ekipa Star Lorda uratowała kosmiczną policję przed katastrofą, a przy okazji odnalazła jeden z Kamieni Nieskończoności.
Obdarzone ogromną mocą klejnoty zostały rozproszone po różnych uniwersach, zatem ich poszukiwania będą trudniejsze niż dotąd. Tym bardziej że jest wielu chętnych do ich odnalezienia. Album otwiera opowieść o spotkaniu Adama Warlocka z Kangiem. Poznajemy w niej przeszłość bohatera oraz dowiadujemy się, w jakiej roli chce obsadzić go teraz Kang. Warlock musi zapobiec katastrofie związanej z dążeniem Thanosa do ponownego zdobycia Kamieni Nieskończoności, ale by stało się to możliwe, musi odbyć długą podróż w czasie. Później przenosimy się do kanadyjskiego lasu, w którym Loki próbuje wydobyć od Wolverine'a Kamień Przestrzeni. W innych częściach wszechświata obserwujemy natomiast, jak Ultron przejmuje Kamień Duszy, a później musi bronić go przed Warlockiem. W międzyczasie Strażnicy Galaktyki bronią Kamienia Mocy przed atakiem Bractwa Raptorów. Wynik brutalnego starcia waży się do ostatnich chwil.
Zdarzenia toczą się tu błyskawicznie, a dodatkowo rozgrywają się w kilku różnych lokacjach. Wszystko oczywiście kręci się wokół magicznych kamieni, ale trzeba sporo koncentracji, by zapanować nad wszystkimi wątkami. Lekturę znacznie ułatwiają dodatki umieszczone na końcu tomu. Mamy tu mianowicie streszczenia zdarzeń, jakie rozegrały się w trzech tomach serii „Strażnicy Galaktyki”, opis dotychczasowych działań Thanosa związanych z Kamieniami Nieskończoności oraz rekonstrukcję zdarzeń, które doprowadziły do obecnej sytuacji. Lekturę albumu warto zatem zacząć od końca, by wszystko to sobie przypomnieć i poukładać. Dzięki temu można potem cieszyć się lekturą tej bezpretensjonalnej i naszpikowanej humorem opowieści.
W warstwie graficznej również jest bardzo dobrze. Główna, licząca pięć zeszytów seria „Infinity Countdown” została narysowana przez Aarona Kudera i Mike’a Hawthorna. Ich rysunki są niezwykle dynamiczne i precyzyjne. Efektowne kadrowanie i epicke kompozycje scen batalistycznych naprawdę mogą się podobać. Michael Allred, który narysował otwierający album zeszyt „Infinity Countdown: Adam Warlock #1” posłużył się dla odmiany znacznie prostszą, klasyczną kreską przywołującą skojarzenia ze srebrną erą komiksu. Płaskie, jaskrawe kolory z organicznej palety wzmacniają oldskulowy charakter tych rysunków. Znacznie mroczniejsze są prace Mike’a Deodato, który stworzył rysunki do zeszytu „Infinity Countdown: Prime #1”. Bardziej realistyczne ujęcia, gęste szrafowanie oraz wykorzystanie rastrów sprawia, że opowieść o Lokim, Wolverinie, Magusie, Thanosie oraz Ultronie prezentuje się bardziej poważnie. Album zamykają alternatywne okładki poszczególnych zeszytów. Ich autorzy również odwołują się do różnych stylistyk. Wszystkie są interesujące, ale na szczególną uwagę zasługują hiperrealistyczne i mroczne prace Adiego Granova. Podobać może się również panorama złożona z pięciu połączonych okładek serii narysowanych przez Aarona Kudera i Jordie Bellaire.
Gerry Duggan przyzwyczaił swoich czytelników do lekkiego i pełnego humoru ujęcia superbohaterskich epopei i to się cały czas sprawdza. Nie ma tu niepotrzebnego zadęcia ani nadmiernego komplikowania fabuły. Odliczanie do Wojen Nieskończoności to prosta opowieść oferująca bezpretensjonalną rozrywkę i zapewniająca przyjemną lekturę. Scenarzysta oczywiście raz po raz puszcza oko do tych, którzy znają wszystkie lub prawie wszystkie niuanse historii marvelowskich herosów, ale podczas lektury dobrze będą bawić się również czytelnicy, którzy nie są na bieżąco ze wszystkimi aktualnymi rozstrzygnięciami w tym uniwersum. Jeśli zaś chodzi o nowy szyld, to naprawdę nie warto zawracać sobie tym głowy, tak jak nie warto czytać uwłaczających nieco inteligencji czytelnika opisów wydawcy mówiących o „nowym początku”, „powrocie do korzeni”, czy czym tam jeszcze. Te słowa w ustach włodarzy wielkich amerykańskich wydawnictw dawno już straciły wszelkie znaczenie i odniesienie do rzeczywistości. Na szczęście od czasu do czasu idą one w parze z całkiem niezłymi historiami.
Tytuł: „Wojny Nieskończoności. Odliczanie”
- Tytuł oryginału: „Infinity Countdown”
- Scenariusz: Gerry Duggan
- Rysunki: Michael Allred, Mike Deodato Jr, Aaron Kuder, Mike Hawthorn
- Tłumaczenie: Marcin Roszkowski
- Wydawca: Egmont
- Data polskiego wydania: 19.05.2021 r.
- Wydawca oryginału: Marvel Comics
- Data wydania oryginalnego: 2018
- Objętość: 264 strony
- Format 165x255 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena okładkowa: 69,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus