„Nasze potyczki ze złem” - recenzja

Autor: Wojciech Wilk Redaktor: Motyl

Dodane: 25-05-2021 23:18 ()


Kontynuacja dzieła jest nieodzownym wyznacznikiem sukcesu. Za taki należy uznać udaną recepcję krótkiej opowieści grozy autorstwa Mike’a Mignoli i Warwicka Johnsona-Cadwella. O ile jednak Pan Higgins wraca do domu był swoistym hołdem złożonym staromodnym horrorom, czarującym groteską i gotyckim nastrojem, o tyle ciąg dalszy potyczek ze złem Profesora J.T Meinhardta i jego asystenta Pana Knoxa to już nieudolna próba powielenia tego schematu, niegwarantująca ani odkrywczej, ani zajmującej rozrywki. Dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki.

Nasze potyczki ze złem to komiks w pełni stworzony przez Warwicka Johnsona-Cadwella, który nie ma umiejętności subtelnego łączenie gatunków, które z powodzenie w poprzednim tomie stosował Mignola. Nazwisko twórcy Hellboya ma celowo zwieść czytelnika, że odegrał on istotną rolę przy tworzeniu tego komiksu. A jego udział był symboliczny. Poza pomysłem na postaci i okładką niewiele on wniósł do tegoż zbiorku. Z kolei Warwick Johnson-Cadwell nie radzi sobie z materią scenariuszową w takim stopniu, jak ze stroną graficzną. Jego historie są pozbawione pazura, żadna ze scen nie zapada w pamięci, a bohaterowie plączą się zagubieni po planszach komiksu. Po prawdzie, gdybyśmy ich wymienili na kogoś innego i postawili w szranki z nadnaturalnym złem znanym z podań, mitów i baśni efekt mógłby być lepszy niż to, co otrzymaliśmy. Jedyną nowością jest dołączenie do znanego już zespołu pogromców nieczystych istot osoby Mary Van Sloane, która z kolei zagięła parol na pałętających się tu i ówdzie krwiopijców. Ciekawostką jest, że wszystkie sprawy rozwiązywane na łamach tego krótkiego periodyku nie przedstawiają profesora i jego pomocnika w głównych rolach. Wśród nich jest nawet taka, gdzie są jedynie obserwatorami pozwalającymi na rozwój makabrycznych wydarzeń. Nie wiem, czy taki był cel autora, ale brak silnej interakcji postaci, które rzekomo mają walczyć ze złem, sprawia, że całość pozostawia uczucie niedosytu.

O brakach warsztatowych scenarzysty świadczy też fakt, że zbytnio zawierza narracji obrazkowej, nie mając albo pomysłu na pociągnięcie linii dialogowej postaci – humor jest tu zdecydowanie słabszy niż w Panu Higginsie, albo umiejętności rozwinięcia początkowego konceptu zaprezentowanych nowelek. Z pewnością nie można mu odmówić wprawy w rozrysowywaniu scen grozy, potworów wszelakiej maści, ale to za mało, aby nazwać Nasze potyczki ze złem komiksem w pełni udanym. Johnson-Cadwell stara się bowiem zachęcić nas do wniknięcia w świat profesora i jego pomocników poprzez wysmakowane obrazy grozy, ale za rysunkami nie idzie historia, przez co album sprawia wrażenie niewykorzystanego potencjału. Nie wiem, czy problem tkwi w szczątkowych fabułach, które nie mają szans na rozwinięcie z uwagi jedynie na szablonowe koncepty, czy raczej braku umiejętności lawirowania między gatunkowymi kliszami, których Johnson-Cadwell nie umie wykorzystywać. Niemniej konsekwencja w ukazaniu świata przedstawionego, jak również potworów przywołanych na potrzeby ukazania grozy może się podobać, jeżeli tylko przedkładacie nad sprawną opowieść jej walory wizualne. Nocne ujęcia wampirów wypadają nad wyraz okazale, a dziwaczne lokacje zachwycają niemalże demoniczną proweniencją.

Zakończenie sugeruje potencjalną kontynuację. Oby lepszą niż materiał zebrany w niniejszym zbiorze. Może Mignola przyjdzie koledze po fachu z pomocą i pokaże mu, jak ożywiać potwory na papierze, by poza warstwą ilustracyjną miały do zaoferowania również wciągającą historię, która nie uleci z pamięci kwadrans po lekturze.

 

Tytuł: Nasze potyczki ze złem

  • Scenariusz: Warwick Johnson-Cadwell
  • Rysunki: Warwick Johnson-Cadwell
  • Tłumaczenie: Paulina Braiter
  • ISBN: 978-83-8230-035-2
  • Oprawa: miękka
  • Ilość stron: 88
  • Format: 170x260
  • Cena: 44,90 zł
  • Premiera: 24.03.2021 r.

Komiks możecie kupić w sklepie wydawnictwa Non Stop Comics.

Galeria


comments powered by Disqus