„Fastnachtspiel. Wydanie zbiorcze” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 22-05-2021 19:25 ()


Jeśli mnie pamięć nie myli – a jeśli myli, to poprawcie, proszę. Jakiś czas temu Marek Turek na komiksowej grupie na FB (a może to było jeszcze kultowe forum Gildii?) napisał z pewną dozą rozczarowania, że w domu „walają mu się” komiksy z serii „Fastnachtspiel”, że nikt nie chce ich kupować i chętnie rozda je za darmo. Teraz gdy na rynku ukazało się wydanie zbiorcze ufundowane za pomocą „Kickstartera” brzmi to szczególnie dziwnie, ale też pokazuje, jak mogą toczyć się losy wykreowanych i wydanych historii. Ot taka anegdota na początek. Wybaczcie, jeśli pomyliłem tytuł, którego ona dotyczy, ale działo się to naprawdę dawno temu.

Za zbiorcze wydanie, chyba największej z prac Turka, odpowiada Wydawnictwo 23, które to patronowało zbiórce i wprowadziło ten tytuł na rynek. Trzeba przyznać, że zrobiło to z niemałym przytupem, gdyż ta komiksowa „cegła” prezentuje się doprawdy zacnie, wypełniona nie tylko masą samej najważniejszej treści, ale też szeregiem dodatków. Całość oprawiona „na twardo”, więc w gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z komiksem ciężkiej wagi i to zarówno w przenośni, jak i dosłownie. Pod względem wydawniczym więc nie mam żadnych zarzutów, a jak jest z pozostałymi i co by nie pisać ważniejszymi elementami?

Cóż, zachwytów nad tym komiksem padło już wiele, wystarczy prześledzić internet z ostatniego miesiąca i sprawdzić, jakie są opinie krytyków po premierze wydania zbiorczego „Fastnachtspiel”. I na pewno gros tych zachwytów jest zasłużony i podpiszę się pod nimi, natomiast warto też mieć na uwadze to, że nie jest to komiks dla każdego (co oczywiście wadą samą w sobie nie jest), gdyż w zamian za zainteresowanie oferuje rozrywkę charakterystyczną dla autora i nieco specyficzną. Nie jest to na pewno łatwy, prosty i niewymagający tytuł, a raczej komiks wymuszający uwagę czytelnika, oniryczny i wyjątkowy w swojej wymowie. Jeśli potencjalny czytelnik jest taką publikacją zainteresowany, nie zawiedzie się. Jeśli szuka czegoś innego? Cóż, tu zostawiam decyzję waszej uwadze i poddaję pod rozwagę zakup.

„Fastnachtspiel” to historia o „Mieście”, stojącym u jego czoła burmistrzu będącym kwintesencją „bycia złym” i zamieszkujących je jednostkach. To opowieść o mieście specyficznym, tak jak specyficzni są bohaterowie całej tej opowieści. Miejsce, w którym toczy się akcja to swoista antyutopia, lokalizacja, w której ludzie niewiele z przeszłości pamiętają, w której żyją obok siebie demony, wampiry, anioły i szereg jeszcze innych dziwactw. To też historia, w której nic nie jest takie, jak może się na początku wydawać. Począwszy od tego, że wydawać się może, że kolejne historie nie są ze sobą powiązane, będąc zlepkiem krótkich opowieści, poprzez to, że dozorca tak naprawdę nie jest tylko dozorcą, a kończąc na niezwykle efektownym i wbijającym w fotel zakończeniu. Doprawdy przygotujcie się na szereg niesamowitych niespodzianek, zaskoczeń i tajemnic fabularnych. Turek stosuje w komiksie mnóstwo takich rozwiązań, co należy zaliczyć in plus. Podobnie jak całą rzeszę wykreowanych bohaterów, a także ten doprawdy mroczny, niezwykły i tajemniczy świat. Oddać też trzeba mu to, jak zręcznie miał rozplanowaną całą opowieść, jak dobrze buduje w niej napięcie i jak dba o każdy jej szczegół. Całość jest niezwykle synchronizowana, co wpływa na odbiór tej opowieści i na to, jak mocno się w niej zagłębiamy. Przykład? Choćby te strony, które stylizowane są na miejscową gazetę. Nie tylko pogłębia ona w sposób znaczący immersję, ale i sprawia, że odczytujemy zawarte w niej smaczki, które mają bezpośrednie odwołania do historii.

Turek jednocześnie nie unika w swoim komiksie nie tylko onirycznej atmosfery, ale też nie obawia się mówienia „ogródkami” czy używania symboliki, przez co wielu rzeczy należy się domyślić, wiele innych wyjaśnia się dopiero na samym końcu historii. To sprawia, że z uwagą i zaangażowaniem pochłaniamy kolejne rozdziały, które ze strony na strony układają się w naszej głowie niczym puzzle, tworząc niesamowity efekt, czy pozostając przy tym porównaniu obrazek, końcowy. Ten efekt podkreślony jest świetnym rysunkiem, którym przemyca w „Fastnachtspiel” Marek Turek. Już pierwszy rzut oka na Miasto pozwala czytelnikowi stwierdzić, że ono żyje, że otacza mieszkańców, a czasami wręcz ich przytłacza, tak jak czytelnika przytłacza ciężki klimat opowieści. Wykorzystane perspektywy, częste stawianie budynków w centrum kadrów czy sam sposób wykorzystania czerni i bieli, w czym Turek odnajduje się genialnie, to wszystko powoduje, że miasto, w którym żyją bohaterowie, nie jawi się niczym dobrym. Jest wręcz odwrotnie, sprawia wrażenie molocha, który chce przytłoczyć i zdeptać jego mieszkańców. Na szczęście to tylko historia, przez co czytelnik, odczuwając pewną formę niepokoju, tym mocniej będzie chciał poznać rozwikłanie zagadki.

Przyznam szczerze, że początkowe fragmenty komiksu nie nastrajały mnie przesadnie optymistycznie. Wydawały się nieco przekombinowane, a zarazem dość trudno było się w całości połapać. Na szczęście takie poczucie szybko mija, ustępując miejsca zaciekawieniu, zaangażowaniu, w końcu zaintrygowaniu tym, co Turek nam pokazuje w swojej historii. Ostatecznie więc dostajemy naprawdę dobrą opowieść będącą zapewne „opus magnum” Marka Turka.

 

Tytuł: Fastnachtspiel. Wydanie zbiorcze

  • Autor: Marek Turek
  • Wydawca: Wydawnictwo 23
  • Format: 210x297mm
  • Druk: cz.-b.
  • Liczba stron: 340
  • Okładka: twarda
  • Data premiery: 2 kwietnia 2021 r. 
  • ISBN: 978-83-953767-8-8
  • Cena: 99,99 zł 

Dziękujemy Wydawnictwu 23 za udostępnienie komiksu do recenzji

Galeria


comments powered by Disqus