„Muminki” tom 1 - recenzja
Dodane: 02-04-2021 21:59 ()
Czy istnieje wspanialsze miejsca do życia niż Dolina Muminków? Albo zadajmy pytanie inaczej, czy można żyć w otoczeniu lepszej rodziny i przyjaciół niż Muminek? Pewnie można, w końcu nie zawsze rodzice gubią swojego syna, tylko po to, by go przypadkiem odnaleźć po długiej rozłące, wcale nie wylewając przy tym rzewnych łez radości i żalu. Takie i inne dziwne (normalne dla tego świata) sytuacje są komiksową codziennością bohaterów stworzonych przez Tove Jansson. Jej gazetowe paski to obraz społecznej rewolty. Bunt przeciw zastanemu, skostniałemu porządkowi, rządzącemu się tymi samymi utartymi schematami od wielu pokoleń. A jednocześnie trudno nie odnaleźć w „Muminkach” odzwierciedlenia naszych zwyczajnych trosk i zmartwień ubranych w kostiumy absurdu, fantastyki i przygody przyozdobionych oryginalnym humorem.
Tutaj tak, jak w prawdziwym życiu, kiedy nic już nie pomaga, załatwia się pewne sprawy przemocą, np.: zezwolenie na budowę domu przez pogryzienie. Pal licho, że te z trudem zbudowane domy mają krzywe ściany, źle obsadzone okna i drzwi i w ogóle kojarzą się z obrazem nędzy i rozpaczy. Bo przez ten widok przebija się szczęście. Takie prawdziwe, niewymuszone, to, do którego dążymy dzień za dniem. I gdybyśmy umieli patrzeć na świat oczami małych trolli, z perspektywy tego, co mamy, a nie tego, czego nie posiadamy, wtedy życie byłoby zapewne prostsze i radośniejsze.
Dlatego też Panna Migotka nie ma problemu z pozostawieniem półmilionowego napiwku, bo na co komu pieniądze, kiedy wszystko, czego potrzebujesz, rośnie w przydomowym ogródku lub znajduje się w torebce Mamy Muminka? Oczywiście Ryjek doceniłby wartość pieniędzy, wszak z zachłannością patrzy na złote monety i ciągle ma na oku jakiś interes, który pozwoli mu się wzbogacić. Ale nie on odgrywa tu główną rolę i nie Mała Mi z jej kilkunastoma rodzeństwem i nieobleśny Bobek i nie Włóczykij kojarzący się z jakimś podstępnym typem. Najważniejsza jest oczywiście rodzina Muminków, lecz to właśnie przebogata galeria charakterystycznych drugo i trzecioplanowych postaci stworzonych przez Tove Jannson nadaje tej historii unikalnego kolorytu. Trudno znaleźć drugi tak piękny, urozmaicony i przystępny świat.
Fińska autorka bawi się formą komiksowego paska. Pomysłowo wykorzystuje drugi plan do dzielenia kadrów (aż dziw, że nie czyni tego częściej). Rysuje elegancką kreską. Nie przywiązuje zbytnie uwagi do prostych linii (jednolitych ramek, co pasuje jak ulał do opowieści), ale jej ilustracje są bardzo staranne. Czuć, że wydarzenia rozgrywające się na przestrzeni trzech kadrów, które z następnymi trzema i kolejnymi tworzą większą całość, wykraczają poza narysowane paski. Dla niezwykłego życia Muminków nie ma granic. Baśniowość ich egzystencji zakamuflowana czynnościami zwyczajnie powszechnymi daje nam możliwość czerpania niczym nieskrępowanej radości z obcowaniem i poruszaniem się w rzeczywistości, w której wszystko, dosłownie wszystko, może się zdarzyć.
Dlatego z pozytywną zazdrością możemy pomarzyć o egzystencji w Dolinie Muminków, gdzie stare strzelby ciągle są w gotowości, dzikie zwierzęta grzeją się w żarze płonącej dżungli, Buka straszy dzieci, Marsjanie rozbijają swoje latające talerze w ogródkach, a policjant, kiedy ma już dość śledztwa, po prostu siada w cieniu i zaczyna czytać książkę. A wszystko opisane przez Tove Jannson z werwą, dziką energią i z szalenie inteligentnym dowcipem. Być może są lepsze miejsca do życia i bardziej poukładane społecznie rodziny (Pana Filifionka i jej dzieci), ale nigdzie nie jest tak radośnie, jak w domu Muminków.
Kochanie, podaj mi, proszę strzelbę, czuję w kościach przygodę!
Tytuł: Muminki tom 1
- Scenariusz: Tove Jansson
- Rysunki: Tove Jansson
- Przekład: Teresa Chłapowska
- Oprawa: twarda
- Objętość: 232 strony
- Format: 216x285
- ISBN: 978-83-281-5903-7
- Cena: 99,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
comments powered by Disqus