„Herkules Poirot”: „A.B.C.” - recenzja

Autor: Dawid Śmigielski Redaktor: Motyl

Dodane: 22-03-2021 06:53 ()


Nie osądza się książki po okładce, ale trzeba przyznać, że cover kolejnej komiksowej adaptacji twórczości Agaty Christie ma w sobie to coś, czego stanowczo brakowało poprzednim. Głębię, niejednoznaczność, detal. Problem w tym, że okładkowa ilustracja jest po prostu przewrotnym spoilerem, bo jak wiadomo, u brytyjskiej pisarki nic nie jest takim, jakim się z pozoru wydaje… Zdumiewające są nieodpowiedzialność i brak wyobraźni kolejnych twórców mierzących się z jej spuścizną.

Myślę, że powoli możemy już przyzwyczajać się do tego, iż komiksowy Poirot jest synonimem nudy. Nawet wtedy, kiedy seryjny (czy aby na pewno?) morderca rzuca mu bezpośrednie wyzwanie. Ów jegomość wysyła listy największemu żyjącemu detektywowi, uprzedzając go o swoich zbrodniach. Wskazuje miejsce i dokładną datę straszliwych czynów, chcąc ośmieszyć Poirota, a przy tym i wymiar sprawiedliwości. Na miejscu zbrodni pozostawia rozkład jazdy pociągów „A.B.C.”, stąd też jego medialny przydomek. Jak długo uda mu się wodzić wszystkich za nos i co jest jego prawdziwym celem?

Nie popisali się autorzy tego komiksu. Stworzyli historię pozbawioną polotu, napięcia, dreszczyku emocji, czegokolwiek, co sprawiłoby, że za tokiem akcji chciałoby się podążać, ale najzwyczajniej się nie chcę. Nie ma po co. Z góry wiemy, że nieomylny Poirot rozwiąże tę sprawę (taka konwencja), a wszystkie próby zmylenia tropu przez Frédérica Brémauda (scenariusz) i Alberto Zanona (rysunki) spalą na panewce. Bo to historia, której nie należy przenosić w tradycyjny sposób na język komiksu. A przecież wystarczyłoby, chociażby w przypadku mordercy, zastosować pierwszoosobową perspektywę, aby udanie zagrać na oczekiwaniach czytelnika. Na spokojnie rozstawić pionki na szachownicy i skupić się na powolnym łączeniu nic nieznaczących ze sobą faktów. Zamiast tego otrzymujemy komiks maksymalnie przegadany, niewzruszenie dążący do końcowej sekwencji, w której Poirot może pochwalić się swoim niezrównanym intelektem. I żeby chociaż te dialogi były porywające…

Również warstwa graficzna nie zachwyca, bo jak może, skoro cała mimika bohaterów przypomina serię wyciosanych w drewnie grymasów? Zbytnia teatralność gestów drażni swoją sztucznością. Między kadrami nie ma płynności, choć Zanon stara się dynamizować plansze, rysując ujęcia z wielu kątów. Jednak w efekcie obserwujemy coś na kształt  chwiejących się na morzu figur woskowych. Nie udało się również oddać atmosfery lat 30. ubiegłego wieku. Być może wina leży tu po stronie kolorysty Fabiena Alquiera, którego jasna paleta barw sprawia, że rysunki charakteryzują się zbytnią sterylnością. Ten świat w swoim uporządkowaniu przypomina plastikowy domek dla lalek, w którym przesuwa się mebelki i jego mieszkańców z miejsca na miejsce.

„A.B.C.” jest najsłabszą z dotychczas wydanych adaptacji twórczości Agathy Christie. Przykład komiksu tworzonego na zamówienie, gdzie nie ma przestrzeni na twórcze pomysły. To 64-stronicowe śledztwo, którego wynik jest nam zupełnie obojętny, bo to rzeczywistość tak martwa, jak ofiary mordercy. W tym przypadku najlepiej jest zatrzymać swój wzrok na okładce, a potem sięgnąć po najbliższy rozkład jazdy pociągów, bo to lektura o wiele bardziej pasjonująca i rozpalająca wyobraźnię niż najnowsza komiksowa bufonada Poirota.

 

Tytuł: Herkules Poirot. A.B.C.

  • Scenariusz: Frédéric Brémaud
  • Rysunki: Alberto Zanon
  • Przekład: Paweł Łapiński
  • Wydawca: Egmont
  • Data premiery: 24.02.2020 r. 
  • Oprawa: miękka
  • Objętość: 64 strony
  • Format: 216x285
  • Papier: kreda
  • Druk: kolor
  • ISBN: 78-83-281-5932-7
  • Seria: Agatha Christie
  • Cena: 34,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus