„Dziewczyna do wynajęcia” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 18-03-2021 14:14 ()


Czy historia o dwudziestoletnim prawiczku, który korzysta z usług dziewczyny do wynajęcia, aby powetować sobie stratę dziewczyny oraz by zatrzeć wrażenie nieudacznika życiowego wśród kolegów ze studiów, może się podobać dorosłemu facetowi, który okres studencki i tego typu problemy ma już za sobą? Po przeczytaniu trzech pierwszych tomów serii wydawanej przez Waneko śmiało odpowiadam, że tak. Już dawno lektura mangi nie sprawiła mi takiej niczym nieskrępowanej przyjemności jak „Dziewczyna do wynajęcia” autorstwa Reiji Miyajimy. Już dawno nie pamiętam takiej radości, relaksu i pozytywnego humoru, jaki wywołuje japoński komiks, jak właśnie podczas lektury pierwszych trzech tomików wydawanej skądinąd w dalszym ciągu w Japonii serii.

Historia początkowo wydaje się niezwykle banalna i mało skomplikowana. Kazuya Kinoshita zostaje rzucony przez swoją pierwszą „poważną” dziewczynę, co mocno przeżywa – norma prawda? Aby się jakoś pogodzić z losem, wyszukuje na portalach randkowych laskę, której towarzystwo można wykupić, a że kasy ma, bo dostał od rodziców sporo, to ostatecznie korzysta z usług niejakiej Chizury Mizuhary. Ta robi na nim niesamowite pierwsze wrażenie, choć de facto młodzieniec szybko przekonuje się, że jej zachowanie to gra, praca, świadome igranie z klientem, którym jest przecież Kazuya. Sprawy komplikują się jeszcze mocniej, gdy nasz prawiczek przedstawia Mizuharę, jako swoją dziewczynę przed rodziną… Aha, szybko też pojawiają się kolejne kłopoty, miłosne epizody i…śmiech czytelnika.

Z perspektywy osoby, która przeczytała już trzy tomy tej serii, muszę zapewnić was na wstępie, że im dalej w las, tym zdecydowanie lepiej, ciekawiej, dynamiczniej i bardziej komicznie. Oczywiście powstrzymam się od spojlerów, abyście sami to wszystko odkryli, ale zdradzę tylko, że takiego nagromadzenia, zbiegów okoliczności, żartów sytuacyjnych, humoru i pikanterii już dawno nie widziałem. I co z tego, że część tych elementów może sprawiać wrażenie nieco przesadzonych (rzeczone zbiegi okoliczności), jak w całości wypada to tak genialnie? Będę powtarzał do znudzenia, że zabawa podczas lektury tej lekkiej historii jest niesamowita.

Siłą tej mangi są nie tylko elementy ecchi, których nie brakuje w każdym z tomików, nie tylko dosadne i niekiedy seksistowskie – a na pewno niepoprawne politycznie w dzisiejszych czasach – żarty, piękne kobiety czy ogólnie panująca zwiewna i lekka atmosfera. Siłą tej serii są też świetnie nakreślone postaci, które wywołują w nas często skrajne emocje. A że tych – bohaterów rzecz jasna - jest cała paleta, to naprawdę jest w czym wybierać. Dajmy na to choćby nasz główny bohater. Z jednej strony współczujemy mu, przecież jest taki poszkodowany przez los, nie może znaleźć dziewczyny, kocha swoją babcię itp. rzeczy. Z drugiej jednak irytuje nas swoim niezdecydowaniem czy nieogarnięciem. Kibicujemy mu, lecz czasami w myślach przeklinamy jego głupotę.

Idąc dalej Mizuhara? Ta to jest dopiero „ziółko”. Dziewczyna, której usługi (bez seksualnych podtekstów co ważne!) można kupić, która gra uczuciami swoich klientów, aby ci wystawiali jej wysokie noty na portalu. Hmm, określenie nasuwa się jedno prawda? No właśnie, a de facto nie do końca tak jest. Po pierwsze trudno oprzeć się jej niesamowitemu urokowi, mówiąc wprost „leci się” na nią od pierwszego wejrzenia. Po drugie, poznając ją bliżej, zauważamy, że nie do końca jest taka materialna, jak się może wydawać, że jej zachowanie służy czemuś więcej i, że ma w sobie mnóstwo serca. Tego typu skrajności i emocji jest w tej mandze mnóstwo – a nie zapominajmy o byłej dziewczynie Kinoshity, która nie jest taka słodka, jak wydaje się na początku, zobaczycie, że to jedna z najciekawszych bohaterek tej mangi. Relacje, charaktery i zachowania bohaterów są dwuznaczne (jak cała atmosfera tej historii), przez co zapadają nam one w pamięć. Jeśli macie z czegoś zapamiętać ten tytuł, to na pewno będą to postacie i to zarówno ci główni bohaterowie, jak i ci drugoplanowi.

„Dziewczyna do wynajęcia” przepełniona jest też niesamowitym humorem, który niekiedy owszem jest prosty czy przewidywalny, tak jak niektóre zdarzenia, ale bezwzględnie bawi cały czas. Przeczytałem, a w zasadzie pochłonąłem, pierwsze trzy tomiki na raz i nawet przez moment nie czułem znużenia, a wręcz domagałem się więcej. Niesamowite było śledzenie kolejnych wpadek naszych bohaterów, zagłębiania się przez nich w swoje kłamstwa, które coraz mocniej komplikowały sytuację, zmiany w relacjach czy komiczne akcje, które miały miejsce. Aż się boję, czy Miyajima da radę pociągnąć tak wysoki poziom przez resztę odsłon, gdyż początek stawia poprzeczkę doprawdy wysoko.

Należy też pamiętać, że jednak „Dziewczyna” to tytuł, w którym nie brakuje seksualnych podtekstów, erotyki czy „podglądactwa” – jak ja to nazywam. Owszem wszystkie te elementy podane są w lekkiej formie, ale jednak są, więc spodziewajcie się scen zaglądania pod spódniczki, oglądania bujnych kształtów dziewczyn (najczęściej jednak pod ubraniem), scen masturbacji (ukazanej oczywiście nie wprost) seksu czy pieprznej atmosfery. I powiem wam, że w tak podanej formie robi to wrażenie. Nawet jeśli nie jest się „napalonych małolatem”, to w takim wypadku obserwowanie takich scen jest przyjemne i nie wywołuje w czytelniku poczucia zażenowania. Świetnie połączony został klimat kawaii ze szczyptą pieprzu, dzięki czemu dostaliśmy fantastyczne danie dla starszego czytelnika, który lubi humor, nie obraża się na to, jak dziewczyna jest ładna, wyzywając wówczas, że to ich uprzedmiotowienie. Tytuł ten nie jest bowiem prostacki, a jest lekką erotyzującą i mówiącą o pewnych rzeczach wprost komedią i to komedią z gatunku tych najlepszych. A, że poza humorem, seksem i pięknymi dziewczynami ma do zaoferowania dużo więcej, to tylko plus dla nas, czytelników. Mam tu na myśli zresztą również oprawę graficzną, gdyż rysunki w tej serii doprawdy radują oko. Tak, nie będę ukrywał, że mam tu na myśli głównie dziewczęta, ale to chyba nie może dziwić przy tego typu tytule prawda? Zresztą wysoki poziom graficzny widać choćby w oddaniu dwóch twarzy Chizuru. Piękna i ponętna w pracy, szara myszka w życiu codziennym. Jeśli zajrzycie do tego tytułu, zobaczycie, co mam na myśli. Jedynie co niekiedy przeszkadza w lekturze to momentami za mała czcionka (tekstu tu sporo i wylewa się on z każdego wolnego miejsca) wykorzystana w mandze, przez co trzeba się wpatrywać dość mocna, aby odszyfrować zawarty w dymku tekst.

Pierwsze trzy tomy pokazały, że „Dziewczyna do wynajęcia” to fantastyczna, pieprzna i momentami dosadna rozrywka z gronem niesamowitych i kontrowersyjnych bohaterów, zwrotami akcji, efektowną kreską i wieloma intrygami. Zakończenie każdego z tomików zwiastowało, że w kolejny będzie działo się jeszcze więcej i nigdy – do tej pory się nie zawiodłem – więc czeka się na rozwój akcji. Tak samo jest po tomiku trzecim. W następnym znów będzie się działo, zobaczycie. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to jak najszybciej sięgajcie po tę mangę. Zagwarantuje wam ona nielichą rozrywkę i oderwanie się od rzeczywistości, a także masę śmiechu.

 

Tytuł: Dziewczyna do wynajęcia tomy 1-3

  • Scenariusz: Reiji Miyajima
  • Rysunki: Reiji Miyajima
  • Wydawca: Waneko
  • Premiera: 11.2020 r., 12.2020 r., 03.2021 r.  
  • Oprawa: miękka
  • Format:  195 x 138 mm
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Stron: 200
  • ISBN-13: 9788380968776
  • Cena: 22,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus