Dmitry Glukhovsky „Outpost” - recenzja przedpremierowa

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 14-03-2021 12:00 ()


Dmitry Glukhovsky. Człowiek, który ożywił literaturę postapokaliptyczną, prowadząc nas w ciemne tunele moskiewskiego metra. Autor nieszablonowy, bo od światowego sukcesu serii Metro 2033 napisał kilka kolejnych powieści zupełnie odmiennych od swojego dzieła życia. Teraz Dmitry Glukhovsky zabiera nas znowu do skażonego świata, w którym wydarzyło się wiele złego.

Właściwie, co takiego się wydarzyło? W sumie to nie wiemy. Autor ma paskudny zwyczaj wrzucać swoich bohaterów i nas, czytelników, w sam środek wydarzeń, których genezy nie znamy. W najnowszej książce zatytułowanej „Outpost” trafiamy na Placówkę, skrajny punkt na granicy moskiewskiej położony tuż przy moście nad Wołgą. Toksyczne opary nie ułatwiają ludziom życia, zapasy są na wykończeniu, a władza, jak to władza, ma swoich obrońców w poważaniu. Jakby tych kłopotów było mało, zza mostu przybywa do osady dziwny, głuchy mnich.

Dlaczego Wołga jest rzeką paskudnego szlamu, a jej wyziewy trują ludzi w okamgnieniu? Tego nie wiadomo. Auto rzuca kilka niejasnych informacji, jednak nie oczekujmy konkretów. Chyba „ten typ tak ma”. Zagadki tej nie zgłębiają również bohaterowie. Jegor chce podbić serce Michelle, ona chce wyrwać się z miejsca, w którym utknęła. Tamara chce chronić syna, Pałkan twierdzi, że ma chłopaka gdzieś i chce jedynie w spokoju rządzić swoim stanowiskiem granicznym. Lew chce nakarmić mieszkańców Placówki, a babcia Marusia chce wziąć ślub. Jest jeszcze Sasza, on jednak ma rozkazy. Wszystkie te wątki można by z powodzeniem upchnąć w brazylijskiej telenoweli, a przecież nie zdradzam wszystkiego. Naprawdę momentami można odnieść wrażenie, że czyta się książkę obyczajową. Oczywiście wykreowany w powieści świat jest niegościnnym, paskudnym miejscem, które pożre każdego nieostrożnego podróżnika. Czy jednak na pewno? Przecież podróżnik nadchodzi zza mostu. Od tego zaczyna się właściwa akcja powieści. Wszystkie wątki odnajdują splot w tym brudnym świecie, na przeklętym moście nad Wołgą.

Dmitry Glukhovsky napisał powieść niesamowicie trudną, aczkolwiek również bardzo klimatyczną. Niemal z każdej strony uderza czytelnika bezsens tkwienia na problematycznym posterunku. Jednak służba nie drużba. Przytłaczający świat wykreowany przez Glukhovskiego jest gęsty niczym zalegająca nad rzeką mgła. Akcja rozwija się powoli, jednak kiedy już wszystko nabiera sensu, to wyraźnie dostrzegamy przyspieszenie. Nagle doszedłem jednak do wniosku, że poprzednie tempo było lepsze. Można było skupić się na bohaterach, ich charakterze i rozterkach. To jest najsilniejszy element powieści – postacie. Relacje bohaterów popychają opowieść do przodu, a cała reszta jest pewnym tłem. Finał, chociaż niespodziewany i emocjonujący, wydał mi się jednak jakiś taki niepełny. Za dużo było niedomówień. Oczywiście cała historia jest opowiedziana po mistrzowsku, tylko cały czas mam niedosyt.

„Outpost” to książka zupełnie inna niż „Metro 2033”, chociaż przyznaję, że na początku miałem takie wrażenie, że czytam jakiś spin-off. Im dalej brnie fabuła, tym więcej różnic widać. To trochę przekleństwo takich autorów jak Glukhovsky, bo nie da się ocenić ich nowych dzieł bez odwoływania się do tych wcześniejszych, już uznanych. Nie jest jednak powiedziane, że taka ocena będzie niekorzystna. Osobiście odniosłem wrażenie, że „Outpost” jest książką psychodeliczną. Ma ona niełatwy klimat, który przy finale zrzuca na barki czytelnika naprawdę wiele. Przez moment zastanawiałem się nawet, czy powieść ta nie powinna się ukazać ze znaczkiem 18+.

Na koniec muszę odnieść się do sprawy tytułu. Lekko niezrozumiałe jest dla mnie zastosowanie w książce angielskiego tytułu. W polskim można znaleźć całkiem dobrze brzmiące słowo „posterunek”, które oddałoby całkiem nieźle ducha fabuły. Oczywiście wtedy wewnątrz książki trzeba by wprowadzić wiele zmian w tłumaczeniu, ale nie wiem, czy nie byłoby to korzystniejsze, niż operowanie słowem „placówka”. Jak tylko zobaczyłem to słowo, od razu miałem skojarzenie z „Placówką” Prusa. No musiałem ponarzekać. Innych mankamentów nie znalazłem, więc mogę polecić tę powieść każdemu miłośnikowi soczystej lektury. Zaznaczam, że nie jest to książka lekka, jednak czyta się dość sprawnie z uwagi na podzielenie rozdziałów na mniejsze fragmenty.

Myślę, że „Outpost” jest jednorazowym strzałem autora, aczkolwiek jeśli dopisze on kontynuację, to chętnie poznam dalsze losy bohaterów. Do premiery jeszcze chwila, jednak uważam, że warto czekać i ostrzyć sobie zęby. Mając świadomość, że nie jest to książka do infantylnej rozrywki, a bardziej do sprowokowania przemyśleń, na pewno będziecie zadowoleni. Autor mówi do nas w tej książce. Trzeba go tylko posłuchać.

 

Tytuł:  „Outpost”

  • Autor: Dmitry Glukhovsky
  • Tłumaczenie: Paweł Podmiotko
  • Wydawnictwo: Insignis
  • Data wydania: 24.03.2021 r.
  • Format:140x210 mm
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 400
  • Cena: 44,99 zł


comments powered by Disqus