„Droga miecza” tom 1: „Popioły dzieciństwa” - recenzja
Dodane: 07-03-2021 12:42 ()
Motyw samotnego nieznajomego, który swoim spojrzeniem wywołuje dreszcz na plecach przeciwników to mocna karta w ręku scenarzysty. Jeżeli bohater jest silną osobowością, pociągnie fabułę do przodu bez względu na jej lepsze czy gorsze fragmenty. Takim kimś wydaje się mistrz władania mieczem – Musashi Miyamoto – przybywający pewnego dnia do miasta zarządzanego przez potężnego pana Ito Nakamurę. I jak to zazwyczaj z samotnymi przybyszami znikąd bywa, natychmiast wywiązuje się starcie między gościem a pewnymi swego gospodarzami. Nie trudno odgadnąć zwycięzcę tego pojedynku, wszak popkultura już dekady temu ustawiła wyniki tych niewinnych z pozoru potyczek prowadzących do prawdziwych rzezi. Nie zdziwi również nikogo fakt, że zachwycony umiejętnościami Musashiego Nakamura chcę go zatrudnić. Jednak ten nie przyjmuje propozycji. Godzi się natomiast nauczyć dwunastoletniego syna Nakamury – Mikediego – „drogi miecza, która rzuca na kolana bogów i kobiety…”
Mathieu Mariolle (scenariusz) i Federico Ferniani (rysunki) przenoszą na język komiksu powieść Thomasa Daya o legendarnym roninie umiejącym dokonać czynów niesamowitych. Swoją wiedzę ma przekazać dziecku, osobie niedoświadczonej życiowo, jeszcze nieskażonej złem, o umyśle, który można kształtować. Co przyniesie ich podróż? Z pewnością zmieni obu, w końcu taka jest cena relacji mistrz-uczeń, ale czy ta zmiana przyczyni się do realizacji obranych celów? Przekonamy się z czasem. Na razie jesteśmy świadkami rodzącej się trudnej więzi między mądrością a naiwnością, choć wbrew pozorom Mikedi nie jest głupim, próżnym chłopakiem wychowany w bogatym dworze. Być może Miyamoto dostrzegł w nim rozwagę i wrażliwość, którą przejawia. Tak czy inaczej, los połączył obu na dobre i na złe.
Fabularnie tom pierwszy przynosi standardową narrację inicjacyjną o sile charakteru, odwadze, honorze, pokorze, wyrzeczeniu, ale też o zemście, która ma moc niszczenia całych armii. Nad tym wszystkim unosi się jeszcze duch romantycznej miłości i wolności, próbującej kwestionować hierarchię, tradycję i zastany porządek świata. I w tym aspekcie „Droga miecza” jest najciekawsza i dająca najwięcej nadziei na satysfakcjonujące rozwiniecie i zakończenie historii w dwóch kolejnych tomach. To także opowieść brutalna i krwawa. Dosadna w swoim okrucieństwie. Do czego przyczynia się w największym stopniu Federico Ferniani.
Liryczne, malarskie plansze przeplatają się tu ze stronicami tonącymi w morzu krwi. Piękno Kraju Kwitnącej Wiśni kontrastuje z brzydotą wojny, odciętymi kończynami, turlającymi się głowami i wypływającymi wnętrznościami. Duma Japonii, jej wspaniali, piękni samuraje paradoksalnie przyczyniają się do rzeczy najokropniejszych. Są bezwzględnymi posłańcami śmierci naginającymi pojęcie honoru do własnych potrzeb. Ich bestialstwo w pełnej okazałości uchwycił Ferniani, lubiący eksperymentować z ułożeniem kadrów. Często nakłada on na siebie plany, przeskakuje z małych ramek do wielkich, wręcz monumentalnych i z powrotem do małych. Rozrzuca je niedbale po całej stronie, tworzą bitewny chaos, nad którym zdarza mu się stracić kontrolę. Bez wątpienia wadą jego prac jest brak harmonii między kadrami a dymkami zanadto przysłaniającymi rysunki. Co może wynikać z faktu, że „Droga miecza” to komiks w dużym stopniu przegadany.
Mathieu Mariolle pozbawił swoją adaptację balansu między słowem a obrazem. Narracja bywa tu rwana. Dialogi toporne, by nie rzecz, że w swojej patetyczności grafomańskie. Wiele razy podczas lektury musiałem poszczególne kwestie czytać ponownie, by zrozumieć ich sens. Co gorsze scenarzysta nie radzi sobie z prowadzeniem głównych bohaterów. Mikedi jest postacią bezbarwną, a Miyamoto nudną w swojej doskonałości outsidera, cała zaś reszta drugoplanowych postaci nie ma do zaoferowania niczego więcej ponad to, że są.
Pierwszy tom „Drogi miecza” przypomina dzieło, które wymknęło się twórcom z rąk. Za dużo tu efekciarstwa, chaosu i sztuczności. Autorzy za bardzo skupili się na widowiskowości tej historii, próbując osiągnąć efekt zaskoczenia, a zupełnie zapomnieli o prawdziwych emocjach, które są podstawą każdej dobrej opowieści. Na razie wygląda na to, że ta droga prowadzi donikąd, a miecz, którym wojują Mariolle i Ferniani jest zbyt tępy, aby mogli nim przeszyć czytelnika.
Tytuł: Droga miecza tom 1: Popioły dzieciństwa
- Tytuł oryginalny: La Voie du Sabre – Tome 1: Les cendres de L'enfance
- Scenariusz: Mathieu Mariolle, Thomas Day
- Rysunki: Federico Ferniani, Mikaël Bourgouin, Yann Tisseron
- Kolory: Jean-Paul Fernandez
- Tłumaczenie: Jakub Syty
- Skład: Robert Sienicki
- Redakcja: Iwona Gawryś
- Korekta: Iwona Gawryś
- Wydawnictwo: Lost In Time
- Data wydania: 15 luty 2021 r.
- Liczba stron: 64
- Format: 240 x 320 mm
- Oprawa: twarda
- Papier: kredowy
- Druk: kolor
- Wydawca oryginalny: Éditions Glénat
- ISBN-13: 978-83-956869-4-8
- Cena okładkowa: 55 zł
Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus