„Norman” - recenzja
Dodane: 17-02-2021 22:53 ()
Wielokrotnie zastanawialiście się pewnie czy są tytuły, które zasługują na ocenę idealną, przysłowiową „dyszkę”. Czy wystawienie takiej noty jest rzeczywiście rozsądne? Czy można stworzyć coś idealnego? Jeśli tak, to „Norman” Osamu Tezuki jest najlepszym do tego kandydatem, a dla mnie zarazem pierwszą mangą, która dostaje notę marzeń. I choć kilka tytułów autora często nazywanego „bogiem mangi” przeczytałem i większość z nich wywarła na mnie pozytywne wrażenie, to dopiero rzeczony „Norman” sprawił, że w pełni poczułem geniusz tego Artysty (celowo przez wielkie A). Lektura tej dwutomowej publikacji sprawia niesamowitą frajdę i zapada na długo w pamięci czytelnika. Japończyk udowodnił nią, że wszystkie kierowane w jego stronę zachwyty nie są niczym przesadzonym.
„Norman” po raz pierwszy – w Japonii – ukazywał się w częściach od roku 1968 w jednym z komiksowych magazynów zatytułowanych „Shonen King”. Data powstania tego tytułu jest ważna z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że tak odległy czas nakazuje nam jeszcze mocniej docenić, jak odważnym i wizjonerskim autorem okazał się Tezuka. Po drugie, pewne historyczne wydarzenia, które miały wówczas miejsce, w genialny sposób umiejscawiają tę historię na osi czasu autentycznych wydarzeń. Nie zdradzę, o co chodzi, sami się przekonacie.
Akcja Normana zaczyna się intrygująco, co jest zapowiedzią tego, co ma się wydarzyć dalej. Otóż to, narrator tego fragmentu sprawia, że czujemy, iż wydarzenia, które zaraz będziemy obserwować, zdarzyły się naprawdę. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że kilkoro obcych sobie ludzi trafia w jakiś dziwny sposób na… Księżyc. Tak, dokładnie na Księżyc. Za chwilę okazuje się, że nie jest to przypadek, a naszych bohaterów coś łączy. W dalszej części mangi śledzimy losy mieszkańców Księżyca, ich walkę o przetrwanie i konflikt zbrojny z najeźdźcami, którzy chcą ich zniszczyć. Tyle tytułem wprowadzenia, bo reszta byłaby już spojlerami.
W porządku, ale skąd tak wielkie zachwyty nad tą historią już we wstępie do tego tekstu? Ano stąd, że „Norman” to manga kompletna, tytuł, który jest idealny ze wszech miar, który wywołuje emocje, jest przemyślany i trudno w nim znaleźć słaby punkt. Tezuka w iście filmowy, hollywoodzki sposób prowadzi akcję, co powoduje, że obydwa tomy czytamy z nieprzemijającym zaciekawieniem. Mamy tu więc interesujące wprowadzenie, które przykuwa naszą uwagę, mamy utrzymujące napięcie rozwinięcie, w którym toczy się cała akcja, w końcu mamy emocjonalne i niepozbawione fajerwerków zakończenie, które wywołuje u czytelnika efekt wow! I jasne, możemy tak napisać o wielu tytułach, ale to sposób, w jaki Tezuka prowadzi narrację i jakich środków używa, sprawia, że to właśnie ten jest tym wyjątkowym. Mangaka daje się w tym komiksie poznać, jako postać bezkompromisowa i pełna odwagi do tworzenia dojrzałych, przepełnionych emocjami historii dla starszego czytelnika. Nie obawia się on uśmiercać bohaterów, pokazywać wojnę z jej najgorszej strony czy przeciwstawiać ją silę przyjaźni i miłości. Jeśli choć pobieżnie znacie historię Japonii, odnajdziecie w tej mandze wiele symboliki czy odniesień do rzeczywistych wydarzeń. Nie jest też trudno odgadnąć, że przez autora przemawiał strach przed wojną atomową, co biorąc pod uwagę Hiroszimę i Nagasaki nie jest niczym dziwnym. Antywojenny wydźwięk tej historii jest łatwo zauważalny i nadaje jej dodatkowej powagi. Ta w połączeniu z ukazaną śmiercią bohaterów, do których się zdążyliśmy przyzwyczaić, wyzwala w nas niesamowite pokłady emocji. Niekiedy wręcz można złapać się na tym, że nie dowierzamy w to, co widzimy, że gdzieś z tyłu głowy mamy, że to niemożliwe, aby „ta” postać zmarła, że zaraz będzie wszystko w porządku…nie, nie jest, uwierzcie mi. „Norman” niewiele ma wspólnego z hollywoodzkim happy endem.
Docenić należy też to, w jaki sposób Tezuka utrzymuje naszą uwagę przez całą lekturę. Choć stron tu nie brakuje i można się spodziewać zwolnienia akcji, to tego nie uświadczycie w tej mandze. Przez całą lekturę będziecie zafascynowani historią pełną zwrotów akcji, dramatów, ukazanych intryg, walk, dynamiki, przyjaźni. Co sobie tylko wymarzycie, znajdziecie w tej historii i to podane w niewiarygodnie intrygującej formie. Bohaterowie są pełnokrwiści i zapadający w pamięć, a pomimo pozornej niewiarygodności historii – Księżyc, superbohaterowie – ta jest niezwykle realistyczna. Z ogromną przyjemnością śledzi się rozwój konfliktu zbrojnego czy już później jego przebieg. Nie mamy problemu – obcując z geniuszem Tezuki – przenieść go na nasz grunt i realia historyczne. Bo właśnie taka jest ta manga. Realistyczna, a zarazem niezwykle widowiskowa, ukazująca potęgę przyjaźni, a jednocześnie ukazująca dramat wojny. Niezwykle zręcznie pleciona intryga i fabuła sprawia, że nie sposób doszukać się w niej słabszych punktów, bo całość ma swoje konsekwencje wynikające ze wcześniejszych zdarzeń.
Pomimo upływu lat strona graficzna opowieści nadal prezentuje się wybornie, a Tezuka może zawstydzić grono innych mangaków. Utrzymana w konwencji science fiction historia pełna jest przepięknych, zapierających dech w piersi kadrów i plansz. Japończyk tworzy obrazy, które zapamiętamy na długo, i które kreując atmosferę wydarzeń oraz ogrom tego, co właśnie oglądamy. Cała dynamika sposobu jego kadrowania i taki filmowy sposób prowadzenia akcji sprawia, że zapominamy, że mamy do czynienia ze „statycznym” medium, a czujemy, jakbyśmy śledzili kinowy obraz. Obraz, który przemawia do nas swoim realizmem i wstrząsa nami wielokrotnie. Ta lekka kreska, którą operuje Mistrz, w połączeniu z poważną treścią sprawia, że otrzymujemy dzieło obok, którego trudno przejść obojętnie.
„Norman” zasługuje na najwyższą możliwą ocenę, będąc w mojej skromnej opinii najlepszą pracą japońskiego mistrza komiksu. W tej utrzymanej w konwencji science fiction historii otrzymujemy wszystko, czego potrzeba, aby dzieło uznać za pełne. Dynamika, wciągający scenariusz, niesamowite postaci, odniesienia do realiów, w końcu odwaga i bezkompromisowość autora. Wszystko i jeszcze więcej tutaj dostaniecie, więc można śmiało uznać tę mangę za pozycję obowiązkową każdej biblioteczki.
Ps. jak wizjonerskim autorem był Tezuka widać m.in. w dwóch kadrach. Poszukajcie sami, o czym piszę – podpowiedź? „Terminator 2” i „Star Wars”.
Tytuł: Norman tom 1 i 2
- Scenarzysta: Osamu Tezuka
- Wydawnictwo: JPF
- Seria: Dragon Ball
- Data publikacji: 04.08.2020 r. i 26.10.2020 r.
- Format: 148x210 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: offset
- Druk: cz-b
- Stron: 320
- ISBN-13: 9788374718202, 9788374718219
- Cena: 33 zł (za tom)
comments powered by Disqus