„W.E.” zeszyt pierwszy - recenzja
Dodane: 14-02-2021 23:01 ()
Komiksowa postapokalipsa w polskim wydaniu? Czemu nie. Polacy nie gęsi, upadek świata mogą pisać, a także rysować po swojemu. I podejmują takie próby. W mojej pamięci wciąż tkwi otwarta, bo niezakończona seria Daniela Gizickiego i Krzysztofa Małeckiego zatytułowana po prostu „Postapo”, lecz tamten projekt trafił do limbo i tkwi w nim od paru ładnych lad. Zupełnie niedawno dla miłośników tego typu klimatów pojawił się jednak nowy tytuł. Mowa o „W.E.” Huberta Ronka, którego powstanie można zawdzięczać nie tylko pomysłodawcy i autorowi, ale również czytelnikom wspierającym go aktywnie na portalu Wspieram.to, gdzie odbyła się zbiórka mająca na celu ufundowanie pierwszego zeszytu. Fakt, że udało się zebrać 400% zakładanej kwoty, na pewno świadczy o sukcesie, zanim jeszcze komiks został narysowany i wydrukowany. Do tej pory wszyscy wspierający na pewno odebrali już swoje przesyłki i mogli zapoznać się z jego treścią. Sądzę, że nie powinni być rozczarowani.
Komiks skupia się na członkach rodziny, która odbywa podróż przez Polskę w okolicznościach zaistniałego kryzysu. Krótko mówiąc: nie ma prądu. A jak nie ma prądu, wszystko staje na głowie. Na samym początku dowiadujemy się, że główny bohater, który jest ojcem rodziny, „zgubił” po drodze żonę z dwójką synów. Kiedy dociera do swoich rodziców, od razu prosi o pomoc, by wyruszyć na poszukiwania zaginionych. Tymczasem my dowiadujemy się, co przytrafiło się wspomnianej trójce i trzeba powiedzieć, że autor nie przebiera w środkach, by pokazać, że świat postapo to nie jest przyjemne miejsce.
Hubert Ronek stworzył w swoim komiksie swojski klimat. Relacje między bohaterami są bardzo prawdziwe, ich charaktery jeszcze nie objawiły się na dobre, ale już można z nimi sympatyzować. Podczas lektury można odnieść wrażenie, że sytuacja spotkała naszych sąsiadów z bloku, których znajmy trochę lepiej z widzenia i lubimy. Naprawdę trudno przejść obojętnie obok ich losów, tym bardziej że nie szykuje się dla nich sielanka. Ten swojski klimat ma oczywiście dwie strony. Z jednej czujemy się bliżsi postaciom, które noszą imiona Marta, Maciek czy Piotrek, a za tło geograficzne służą takie miejscowości jak Lublin czy Inowłódz, z drugiej jesteśmy przyzwyczajeni, że bohaterowie tego typu historii to Rick, Carl czy Maggie, którzy przemieszczają się między stanami Georgia i Missouri, odwiedzając po drodze takie miasta, jak Atlanta czy Kansas City. Mnie jednak ta swojskość pasuje tutaj bardzo, a to w dużej mierze zasługa autora, który po prostu postawił na naturalność. Lekkie dialogi rzecz jasna wzmacniają to wrażenie. Do tego dochodzi miękka kreska, charakterystyczna dla tego rysownika i scenarzysty, podchodząca lekko pod cartoon, ale niewygładzona, w tym przypadku nawet z pozostawionymi miejscami ołówkowymi zarysami szkiców, co pasuje do nieuporządkowanego świata postapokalipsy.
Pierwszy zeszyt „W.E.” stawia wiele pytań o to, jak potoczą się losy bohaterów, standardowo pozostawiając czytelnika wobec wątków otwartych w ważnych momentach. Moją ciekawość wzbudza jeszcze jedna rzecz. Otóż nie wiem, jak rozszyfrować skrót zawarty w tytule serii. Ciekaw jestem, czy kryje się za nim jakaś zagadka. W każdym razie lada moment ruszy zbiórka na drugi zeszyt. Warto się zainteresować tym komiksem, bo aktywnie wspierając autora, można liczyć na regularność ukazywania się kolejnych odcinków.
Tytuł: „W.E.” zeszyt pierwszy
- Scenariusz: Hubert Ronek
- Rysunek: Hubert Ronek
- Wydawnictwo: Niezależne
- Data publikacji: 01.2021 r.
- Liczba stron: 48
- Format: 176x250 mm
- Oprawa: miękka
- Papier: offsetowy
- Druk: cz.-b.
- Cena: 25 zł
Galeria
comments powered by Disqus