Andrzej Pilipiuk „Czarna góra” – recenzja

Autor: Luiza Dobrzyńska Redaktor: Motyl

Dodane: 12-02-2021 06:49 ()


Nigdy nie byłam fanką przygód Jakuba Wędrowycza. Przeciwnie nawet, bo nie zdołałam strawić nawet części z pierwszej książki tego cyklu, po którą w swoim czasie sięgnęłam. Zniechęciło mnie to do Andrzeja Pilipiuka na długie lata. Pewnie dlatego tak późno zapoznałam się z jego inną twórczością. Przekonałam się, że to świetny pisarz, z niesamowitym zacięciem, wspaniałymi pomysłami i stylem godnym podziwu. Oceniłam go tak na podstawie krótkich form, naprawdę świetnych. A teraz otrzymałam do oceny jego najnowszy zbiór opowiadań, noszący tytuł Czarna góra.

Paweł na szesnaście lat i jest zesłańcem. Razem z przymusowo osadzonymi na Syberii rodakami zajmuje się między innymi, w ramach wzajemnej pomocy, urządzaniem pogrzebów Polakom, którzy umarli z chorób i niedożywienia na tym niegościnnym skrawku carskiej ziemi. Ostatni ze zmarłych ma na nodze dziwne rany, które prawdopodobnie przyczyniły się do jego śmierci. Paszport nieboszczyka umożliwia jednemu z przyjaciół Pawła ucieczkę do Polski. Tymczasem chłopak, zaciekawiony notatkami znalezionymi przy nieszczęśniku, wyrusza pod Czarną górę, gdzie w zazwyczaj znikomych ilościach znajduje się złoto. Zamiast spodziewanego skarbu znajduje jednak potworną tajemnicę, która kosztowała już życie wielu ludzi....

Czasy obecne. Robert Storm wraca z wakacji do kraju. Na cle kwestionują wiezioną przez niego ozdobną deskę. Zachodzi podejrzenie przemytu dzieł sztuki. Nie widząc innego wyjścia, wyznaje prawdę.  Jak zwykle bywa, gdy w grę wchodzi postać tego awanturnika, antykwariusz i poszukiwacza skarbów w jednym, prawda jest bardzo dziwna...

Czarna góra to książka wybitnie nierówna. Pierwsze opowiadanie jest tak genialne, że powinno być osobną powieścią, oczywiście po odpowiednim rozwinięciu. Drugie gorsze, ale zupełnie dobre i ciekawe, zwłaszcza dla wielbicieli Roberta Storma, będącego kimś pośrednim między MacGyverem, Jamesem Bondem a Indianą Jonesem. Pozostałe historie niestety albo zanurkowały poziomem w dół, albo tylko ja je gorzej odebrałam. Może to tylko moje wrażenie i odstręczyła mnie jedynie ich tematyka - trudno mi ocenić. W każdym razie były dla mnie dużym rozczarowaniem. Być może dlatego, że bardzo nie lubię tematyki wojennej, szczególnie z okresu drugiej wojny. Zanadto przygnębia mnie ta atmosfera i nie potrafię odnaleźć w niej nic ekscytującego. Nawet gdy takie historie zawierają komponenty fantasy, unikam ich. Właśnie dlatego nigdy nie zasmakowałam w cyklu Stalowe Szczury Gołkowskiego, którego na ogół bardzo cenię jako autora.

Rzecz jasna, wyłożone wyżej zastrzeżenia to moja indywidualna ocena. Nie mam wątpliwości, że fani Andrzeja Pilipiuka pozytywnie zareagują na Czarną górę, nawet jeśli im też rzuci się w oczy różnica w jakości opowiadań. W końcu, tak czy inaczej, jest to książka ich ulubionego pisarza, kolejny zbiór opowiadań, za którymi przepadają. I pozostaje mieć nadzieję, że pisarz ma ich w zanadrzu jeszcze wiele.

 

Tytuł: Czarna góra

  • Autor: Andrzej Pilipiuk
  • Gatunek: opowiadania, horror
  • Okładka: miękka
  • Ilość stron: 400
  • Rok wydania: 24.02.2021 r. 
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • ISBN: 978-83-7964-635-7
  • Cena: 49,90 zł 

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus