„Dom pokuty” - recenzja

Autor: Piotr Dymmel Redaktor: Motyl

Dodane: 28-01-2021 23:51 ()


Arthur Conan Doyle, ojciec najsłynniejszego dedukcjonisty w dziejach literatury miał powiedzieć, że „gdy odrzucimy to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą”. Z kim, jak z kim, ale z twórcą postaci Sherlocka Holmesa nie mam zamiaru się sprzeczać, więc napiszę, że historia opowiedziana w komiksie „Dom pokuty” przez scenarzystę Peter J. Tomasiego wydarzyła się naprawdę.

Sara Winchester była żoną Williama, dziedzica fortuny Oliviera Winchestera, wynalazcy karabinu powtarzalnego, założyciela firmy Winchester Repeating Arms Company. Będąc bardzo majętną damą, Sara nie zaznała w życiu szczęścia. W niewielkim odstępie czasu zmarło jej jedyne dziecko, zaledwie kilkutygodniowa córka Annie, niedługo po niej słynny teść, a trzy miesiące po nim gruźlica zabrała Williama. Skrajnie zrozpaczona, szukająca pociechy w okultyzmie Sara Winchester, miała wierzyć, że ten ciąg osobistych tragedii to kara za krzywdy, jakie ściągnął na ludzkość wynalazek jej teścia. Ochronę przed gniewem duchów miała zapewnić kobiecie budowa domu – z zastrzeżeniem, że bezpieczeństwo gwarantuje jedynie ciągłość prac, a nie efekt  w postaci ukończonego domu. Sara Winchester posiadała nieskończone fundusze (firma Winchester, w której miała połowę udziałów, generowała pod koniec XIX wieku dzienny przychód wysokości dziesięciu tysięcy dolarów), więc dom w kalifornijskiej miejscowości San Jose powstawał nieprzerwanie przez dziesięciolecia, aż do śmierci nieszczęsnej kobiety w roku 1922. Po dziś dom Sary Winchester, budowany bez odgórnego planu architektonicznego, wznoszony gestem spontanicznych decyzji kobiety i fascynacji liczbą trzynaście, poza mianem domu nawiedzonego zadziwia zwiedzających szeregiem dziwacznych rozwiązań, takich jak drzwi i schody prowadzące donikąd, okno w podłodze czy zlew o trzynastu otworach.

Dom Sary Winchester bywał bohaterem filmów, powieści, był inspiracją Domu Strachów w parku rozrywki Disneya, więc nie dziwi fakt, że stał się również bohaterem komiksu. Interpretacji przejmującej historii Sary Winchester podjął się wspomniany Peter J. Tomasi, autor szeregu superbohaterskich historii z uniwersum DC, chociaż akurat „Domu pokuty” to dzieło napisane dla wydawnictwa Dark Horse, domknięte w serii sześciu zeszytów, które ujrzało światło dzienne w 2017 roku. Zilustrowania i pokolorowania historii wdowy Winchester podjęli się Ian Bertram, rysownik współpracujący z Tomasim nad historiami z katalogu DC oraz wielokrotnie nagradzany słynny kolorysta Dave Stewart.

Wydaje się, że głównym zadaniem scenarzysty „Domu pokuty” było przede wszystkim opowiedzenie historii Sary Winchester i jej niesamowitego domostwa w taki sposób, by ingerencja twórcza nie umniejszyła siły oddziaływania faktów – samych w sobie wystarczająco niesamowitych i sugestywnych. Tak też się stało. Tomasi poprowadził fabułę komiksu poprzez meandry psychiki Sary Winchester, wychodząc z przytomnego założenia, że największe demony rodzą ludzkie umysły. W końcu nie przypadkiem na jednej ze ścian domostwa pojawia się inskrypcja z tytułem słynnej ryciny Goi, a sama opowieść, oprawiona w ramy gotyckiego romansu (ponure zamczysko, duchy, klątwa, obłęd) jest na przemian melancholijna i gwałtowna. Idąc za obiegową wersją genezy wzniesienia domu wdowy Winchester, scenarzysta „Domu pokuty” nie koncentruje się wyłącznie na próbach jej rekonstrukcji, ale poszerza ją o wątki sygnalizujące szersze spektrum tematów. Wśród tych najważniejszych pojawia się temat wpływu broni powtarzalnej na losy świata (z naciskiem na historię Stanów Zjednoczonych). Budowniczowie architektonicznego monstrum Sary Winchester to wyłącznie mordercy i  weterani wojenni, czy jak główny obok wdowy bohater komiksu - Warren Peck, cyngiel na usługach kompanii kolejowych i rządu, skutecznie burzący swoją opowieścią i czynami romantyczny mit podboju Dzikiego Zachodu, w rzeczywistości pisanego krwią rdzennych Amerykanów. Nieustanna praca w rytm uderzeń młotków imitujących wystrzały, ma tym nieszczęśnikom przynosić ulgę, ale też przypominać o świecie, który swoimi czynami „umeblowali” innym. Tomasi sprawnie wygrywa te kwestie, ponuro konstatując, że ludzka inwencja potrafi służyć zarówno dobru, jak i złu (Winchester, Schmeisser, Kałasznikow, Colt), a mordercze instynkty i brak poszanowania życia, gwałconego przy użyciu broni palnej, gołej pięści czy rasistowskich uprzedzeń, są immanentną składową natury ludzkiej.

Jeśli zaś chodzi o główną bohaterkę, trzeba napisać, że scenarzysta „Domu pokuty” bardzo dobrze wygrywa napięcia rodzące się na przecięciu pochłanianego przez obłęd generującego przerażające wizje umysłu Sary Winchester, a przejmującym, ludzkim dramatem nieszczęsnej kobiety. Udręka Sary wzrusza, rozumiemy jej irracjonalne gesty i plany, ale też zdajemy sobie sprawę z beznadziejności walki, jaką podjęła w celu przezwyciężenia rodzinnej klątwy. O ile bowiem da się skupić od mieszkańców San Jose niezliczone ilości broni palnej (za pieniądze uzyskane z produkcji tejże, swoją drogą) i zamknąć je pod kluczem, jak to robiła w komiksie Sara, o tyle nie da się przeprogramować człowieka w istotę o jedynie szlachetnych pobudkach. Tak samo, jak nie da się uciec śmierci – jakkolwiek wydawałaby się irracjonalnym, niezawinionym faktem. Tomasi opowiada historię z wyczuciem. Język dominujących w narracji dialogów jest klarowny - kiedy trzeba poetycki, napędzany obrazowaniem biblijnym, kiedy zaś musi zanurkować w konkret, staje się dosadny i precyzyjny. Duża w tym zasługa dwójki tłumaczy, Marcelego Szpaka i Piotra Czarnoty, którzy bardzo udanie oddali plastykę i nastrój języka oryginału. Zachowując należyte proporcje, momentami wydaje się, że obcując z „Domem pokuty”, mamy do czynienia z komiksową interpretacją światów opisywanych przez  Cormaca McCarthy’ego, wpuszczonego w dekoracje rodem z romansu grozy. Bardzo satysfakcjonująca mikstura.

Zupełnie fantastycznie prezentuje się strona graficzna komiksu. Pamiętam, że na etapie wydawniczych zapowiedzi zachwycałem się dwuwariantową okładką „Domu pokuty”, nie mogąc się zdecydować, która prezentuje się bardziej okazale. Barokowa ornamentyka rysunku Iana Bertrama w zestawieniu z makabrą udręczonego, ludzkiego ciała (wnętrzności, stadia rozkładu, krew, okaleczenia) i wściekłą dominantą czerwieni (popis Dave’a Stewarta), przemawiała do wyobraźni, zapowiadając ponadprzeciętne estetyczne doznania. Rysunki Bertrama w idealny sposób mieszają porządki opowieści, sugestywnie pokazując wykwity  pogrążającego się w obłędzie umysłu Sary Winchester. Inaczej niż w horrorze, a za taki jest uważany „Dom pokuty”, w komiksie nie ma wyraźnych podziałów na racjonalną powierzchnię zdarzeń i grozę czającą się w mrokach umysłu Sary czy też wśród labiryntowych zakamarków domostwa. Każdy kadr, każda plansza i strona „Domu pokuty” rodzi przeświadczenie, że jesteśmy świadkami paranoicznego majaku głównej bohaterki. Zresztą, w pewnym momencie opowieści Sara Winchester jest siłą przymuszana do oddanie się „pod opiekę” funkcjonariuszy domu dla obłąkanych. Jednak w planie strategii wizualnych jesteśmy przekonani o obłędzie kobiety z pominięciem medycznych rozpoznań, a dzieje się to pod wpływem stylu rysunków postaci, zwłaszcza Sary Winchester, która w karykaturalnej przesadzie wygląda, jak istota z innego wymiaru, jednocześnie pozostając jak najbardziej człowiekiem (te oczy, te oczy!). Efekt ten podbija przewijający się poprzez kadry rysunek dziwacznych form organicznych, rodzących szereg niepokojących skojarzeń: a to ze strugami krwi, a to z wnętrznościami, czy jakąś formą czerwia drążącego tunele w ludzkich zwłokach i zwierzęcych truchłach. Koniec końców, stała obecność w kadrze elementów przekraczających granice racjonalności, skutkuje tym, że zupełnie oczywistym wydaje się scena, w której bohaterowie rozmawiają ze sobą, brocząc po kostki we krwi albo mijają przejazdem drzewa, z których zwisają niczym dojrzałe owoce, trupy pomordowanych bronią Winchesterów nieszczęśników. I jakkolwiek by to nie miało zabrzmieć, w tych makabrycznych obrazach czai się wiele wizualnego piękna. Wpływ na to ma świetne wydanie komiksu: twarda oprawa, powiększony format, dzięki któremu okazale i efektownie prezentują się licznie występujące w „Domu pokuty” całostronicowe kompozycje graficzne czy kluczowe dla przebiegu historii efektowne rozkładówki zamykające album. O fantastycznej robocie Dave’a Stewarta wspominałem, ale raz jeszcze nadmienię – jego operowanie kolorem, zwłaszcza czerwienią dowodzi, że kolor kładziony ręką wprawnego artysty jest w stanie być równorzędnym względem tekstu i rysunku środkiem narracyjnym.

„Dom pokuty” to smutny, klimatyczny komiks budowany aktami desperacji i determinacji głównej bohaterki, próbującej umknąć rodowej klątwie. Sara Winchester w ujęciu Petera J. Tomasiego to istota przerażająca, ale najczęściej godna współczucia, bezradna wobec dramatu, który stał się jej udziałem. Biedna Sara, recytując w trakcie trzęsienia ziemi, które nawiedziło Kalifornię w 1906 roku, strofy wiersza „Tygrys” Williama Blake’a, interpretuje katastrofę naturalną jako dzień sądu nad ludzkością – ostatecznie przekonana, że metafizycznego zła nie da się przezwyciężyć, przetapiając kolejne sztuki broni w hutniczych piecach. Tym bardziej że w epilogu opowieści dostajemy, jak przystało na rasowy horror, scenę, która miast przynieść ukojenie, jeszcze bardziej uwypukli krach heroicznych zmagań Sary Winchester.

„Dom pokuty” to komiks sygnowany przez wydawcę jako tytuł z serii „Kboom Horror”. Ze swojej strony sugerowałbym jednak traktować dzieło Tomasiego, Bertrama i Stewarta jako komiks wykraczający daleko poza gatunkowe ramy, czytać „Dom pokuty” jako uniwersalną opowieść o stracie i próbach jej przezwyciężenia. Tak czy tak, komiks wydawnictwa Kboom to jeden z najbardziej oryginalnych i zapadających w pamięć tytułów, które ukazały się na polskim rynku w zeszłym roku. 

 

Tytuł: Dom pokuty

  • Scenariusz: Peter J. Tomasi
  • Rysunki: Ian Bertram
  • Tłumaczenie: Marceli Szpak, Piotr Czarnota
  • Wydawca: KBOOM
  • Data publikacji: 7 grudnia 2020 r.
  • Tłumaczenie: Marek Starosta
  • Oprawa: twarda
  • Format: 200x305mm
  • Stron: 176
  • ISBN: 9788395867545
  • Cena: 89,00 zł

Dziękujemy wydawnictwu KBOOM za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus