„Azymut” tom 5: „Ostatnie podmuchy zimy” – finałowy tom cudownej baśni – recenzja

Autor: Marcin Waincetel Redaktor: Motyl

Dodane: 01-11-2020 15:00 ()


Niesamowita, wzruszająca, wieloznaczna, czarująca, melancholijna i ekscytująca baśń. Naprawdę. „Azymut” to komiksowa seria, która jest perełką w kolekcji współczesnej fantastyki. „Ostatnie podmuchy zimy”, czyli – zgodnie z tytułem – finałowy tom opowieści spisanej piórem Wilfrida Lupano, a rozrysowanej przez Jean-Baptiste’a Andreae.

Zbliża się czas apokaliptycznego końca. Ogromna lodowa fala pokrywał większość terenów. Jedyny kraj oszczędzony przez kataklizmy – Tycistan – napotyka przeszkodę w realizacji swoich planów podboju świata. Ale… zaraz, zaraz. Oddajmy w tym momencie głos uczonym z Tycistanu: „Świat ma obecnie kształt arachidoidalny, co powoduje najbardziej idiotyczne nieregularności” – i to właśnie odnosi się do tak zwanej teorii wielkiego orzeszka ziemnego. Brzmi niedorzecznie, absurdalnie, surrealistycznie? Wszak to „Azymut”!

Właśnie w takiej rzeczywistości odnaleźć musi się Mania Ganza, kobieta fatalna – równie seksowna, wyrachowana, co wrażliwa i cierpiąca – która ryzykuje już nie tylko tym, że utraci swoje śmiertelne piękno, ale i duszę. Bo umowa, jaką zawarła w Banku Czasu, odnosi się do czegoś diablo niepokojącego: Aby Mania mogła długo żyć, inni muszą umrzeć… I musi być ich wielu. Twórcom udało się nakreślić obraz zniewolonej, nieszczęśliwej, pragnącej sławy, uwielbienia kobiety, która koniec końców… no właśnie – co zapisano w „Ostatnim podmuchu zimy”?

Otóż przepiękny moralitet, naznaczony romantyczną miłością – wszak malarz Eugeniusz dalej kocha i chroni femme fatale – walką o przetrwanie, wojną królestw, odkrywaniem tajemnic, niezwykłą fauną i florą, steampunkową technologią oraz orientalnymi legendami. Skala i rozmach wydarzeń jest ogromny, bo też do królestwa Tycistanu zmierza horda uchodźców klimatycznych z całego świata. Okazuje się jednak, że zagrożenie może dać bezpieczeństwo. Przewrotne może nieco enigmatyczne – gdy nie zna się treści komiksu – ale bardzo aktualne przesłanie.

Jest w tym tomie zaskakująco wiele melancholii, opowieść utrzymana jest w chłodnych, niekiedy metalicznych barwach. Należy jednak pamiętać, że to historia, w której dochodzi do nieoczekiwanych rozstrzygnięć. Jaki ostatecznie los spotkał Barona Smutku? Co stało się z Piaskową Pianią? Na czym polega filozofia Zinzen? Ileż tajemnic, ileż sekretów, ileż piękna zapisano w tej historii! Szalona przygoda, symboliczny przekaz, niezwykły humor – słowem, światotwórstwo na najwyższym poziomie.

Czy to naprawdę koniec? Czy dalej nie ma już nic? Cóż, jak w to w najpiękniejszych baśniach bywa, „Azymut” pozostawia przestrzeń do interpretacji. Bo choć Bieguś dotarł na Północ, a naturalny porządek został przywrócony, to przecież wszystko może się zdarzyć. „Ostatnie podmuchy zimny” to jednak rewelacyjne zakończenie wybitnej serii komiksowej. Bezcennej perełki.

 

Tytuł: „Azymut” tom 5:  „Ostatnie podmuchy zimy”

  • Scenariusz: Wilfrid Lupano
  • Rysunek: Jean-Baptiste Andreae
  • Wydawca:  Wydawnictwo KURC
  • Data wydania: 06.10.2020 r.
  • Tłumaczenie: Wojciech Birek
  • Stron: 56
  • Format: 240x320 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • Cena: 49,90 zł

Dziękujemy wydawnictwu Kurc za udostępnienie egzemplarza do recenzji. 

Galeria


comments powered by Disqus