Recenzja książki "Ruda sfora" Mai Lidii Kossakowskiej

Autor: Argante Redaktor: Elanor

Dodane: 01-08-2007 06:35 ()


"Ruda Sfora" Mai Lidii Kossakowskiej, rozgrywająca się w świecie opartym na mitologii jakuckiej, jest dla polskiej fantastyki powiewem egzotyki. Mieliśmy już powieści nawiązujące do „Baśni tysiąca i jednej nocy” (Piskorski), mitologii skandynawskiej (Mortka) i włoskiego renesansu (Brzezińska) - teraz Kossakowska, szukając inspiracji znacznie bliżej, paradoksalnie prowadzi czytelnika na zupełnie nieznane tereny. Zamiast magów, rycerzy i bardów, świat powieści przemierzają szamani, uranchajowie i ołonchosuci, wykorzystujący inne umiejętności i działający w zupełnie różny sposób niż bohaterowie, do których jesteśmy przyzwyczajeni. A przecież pojawiają się w książce i elementy realiów doskonale znanych polskiemu czytelnikowi - bo czy walka z "wrogami ludu" i "opium sączonym w masy robotnicze" nie brzmi znajomo?

Główny bohater, trzynastoletni Ergis, jest wnukiem potężnego szamana, wybranym przez duchy na jego następcę. Wskutek oszustwa dokonanego przez chciwego wroga zostaje pozbawiony swej funkcji, a jego dusza przenosi się w zaświaty. Wszystkie duchowe wymiary rozlokowane wokół jakuckiego axis mundi - modrzewia Ar Łuk Mas - znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie: zagraża im tajemnicza Ruda Sfora, którą próbują odeprzeć bogowie, herosi i zmarli szamani. Ergis jest oczywiście w centrum wydarzeń - musi ocalić świat, a przy okazji uporządkować sprawy własnej duszy. Do pomocy ma śpiewaka i wojownika Elleja - Syna Wilka, ognistowłosą Tujarymę - Córkę Ognia, tupilaka - demona sporządzonego z ludzkich kości oraz szamański bęben, w zaświatach przybierający formę kulawego wierzchowca o nadprzyrodzonej mocy. Powieść opisuje tradycyjny quest - drogę do celu wypełniają krwawe walki i trudne podróże. Nie będę pisać, czy się udało. Powiem tylko, że zakończenie jest nietypowe - raczej zastanawia, niż uspokaja czytelnika.

Świat wykreowany przez Kossakowską może się kojarzyć z tym z powieści Gregory'ego Keyesa, który również nawiązuje do tradycji szamanizmu, każąc swoim bohaterom spotykać bogów wcielonych w zwierzęta i rzeki. Również u Keyesa pojawia się bóstwo koni i bóg-kruk; w jego dylogii, podobnie jak u Kossakowskiej, ubóstwiona przyroda toczy walkę o kształt świata, a ludzie - w tym szamani - uczą się rozumieć zawiłości tego konfliktu. Keyes jednak pozwala swoim bohaterom wziąć swój los we własne ręce dzięki zrozumieniu praw rządzących światem, a u Kossakowskiej - choć bóg przeznaczenia, zapisujący dzieje wszystkich istot Usun Dżurantaj, nie odgrywa tak ważnej roli, jak wskazywałby na to jego przydomek - wszyscy, bogowie i ludzie, muszą podporządkować się nieubłaganym wyrokom losu, wyznaczającego ich miejsce w świecie. I u Kossakowskiej, i u Keyesa wszechogarniające moce przyrody kreują ład zewnętrzny wobec człowieka, ale stanowiący nieodłączną część jego naturalnego środowiska - bez nich nic nie byłoby takie samo.

Pierwotne religie, oparte na wierze w wędrówkę dusz i w moc szamanów, umiejących wpływać na swoje własne duchowe podróże i kontaktować się z bóstwami, to zupełnie inna rzeczywistość niż powszechna w fantastyce "techniczna" magia zaklęć, rytuałów i ksiąg. Daje to pisarzowi, opierającemu się na tych motywach, zupełnie nowe możliwości kreowania świata. W "Rudej Sforze" nie ma rozróżnienia między magią a religią: ponad głowami bohaterów - i w nich samych - rozpościera się niejednolita, składająca się miejscami ze sprzecznych elementów, rzeczywistość nadprzyrodzona. Stanowi ona nić przewodnią dla bohaterów, którzy tylko dzięki przywiązaniu do irracjonalnych tradycji mogą odnaleźć właściwą drogę.

Maja Kossakowska, co ważne, nie zdecydowała się uczynić miejscem akcji anonimowego neverlandu - Ergis i jego rodzina żyją w XX wieku, są przedstawicielami historycznie istniejącego plemienia, obcują na co dzień z przedstawicielami innych narodów. Mimo, że większość akcji powieści rozgrywa się w tajemniczych Niebach, kraj, z którego przybywa do nich młody szaman, jest krajem jak najbardziej realnym. Krew, pojawiająca się już na pierwszych stronach powieści, była rozlewana naprawdę - o czym zresztą autorka informuje czytelnika w dołączonym do powieści słowniku zawierającym wiadomości o kulturze Jakutów. To stawia w nowym świetle alegorię, wokół której koncentrują się wszystkie wydarzenia. Tytułowa Ruda Sfora, stado demonicznych potworów, których boją się nawet bogowie, nie bez przyczyny przybywa spoza dolnych i górnych wymiarów okalających pień Ar Łuk Mas - jest stroną w prawdziwej wojnie, zanotowanej przez historię.

Postać, w jakiej autorka ukazała czarne charaktery powieści, wzbudza skojarzenia z "Drugą księgą dżungli" Kiplinga - tam również stado rudych psów atakuje porządek ustalony przez mądrą, opartą na tradycyjnej hierarchii cywilizację zwierząt. Rude psy Kiplinga również są dzikie, bezimienne i silne siłą motłochu. Kossakowska nadaje im inne jeszcze cechy: mimo różnorodności oddziałów Rudej Sfory, widzimy w niej całe szeregi składające się z identycznych sylwetek: "...bezsensownie stłoczeni, ustawieni w regularne czworoboki maszerowali piechurzy, okryci burą materią, dzierżąc w dłoniach metalowe kije. Wszyscy wyglądali identycznie, niczym bracia wyrośli ze smoczych zębów." Heroiczni harcownicy armii bogów nie znajdują godnych siebie przeciwników, giną przytłoczeni falą odczłowieczonego wojska, symbolizującego nienawiść do wszystkiego, co duchowe. "Ruda Sfora" to przede wszystkim fantasy, ale również w jakiejś części political fiction.

Kossakowska wybrała na temat przewodni książki wielokrotnie wykorzystywany, szczególnie w fantasy historycznej, motyw starych bogów odchodzących w przeszłość. Konstruując swój Ragnarök w jakuckim wydaniu ustrzegła się powielania szablonu, w którym stroną "racjonalną" w takim konflikcie musi być chrześcijaństwo. Jej bohaterowie czczą stare jakuckie bóstwa, ale nie przeszkadza im to wzywać w potrzebie Przeczystą Panienkę i świętego Mikołę. Ruda Sfora w Środkowym Świecie pała taką samą nienawiścią do wszystkich przejawów wiary w życie nadprzyrodzone. Trochę szkoda, że autorka nie poświęciła trochę więcej miejsca niezwykłemu melanżowi pojęć, charakteryzującemu opisywane przez nią społeczeństwo. Na kartach powieści pojawiają się cerkwie, bohaterowie znają popa i popadię - ale trudno powiedzieć, jakie miejsce zajmuje chrześcijaństwo w świecie wierzeń Jakutów, konsekwentnie przesuwanym przez Kossakowską do sfery realnej.

Z powagą poruszanych problemów bardzo kontrastuje styl narracji, kojarzący się bardziej z literaturą dziecięcą niż powieścią fantasy. "Ruda Sfora", mimo licznych i czytelnych nawiązań do historii, jest baśnią o dość prostej strukturze. Być może wpływ na to ma wiek głównego bohatera - bardzo często czytelnik widzi świat oczami Ergisa, który niezależnie od swej pomysłowości i wielkich szamańskich mocy odziedziczonych po dziadku, jest jeszcze dzieckiem. Bęben i zadziorna Tujaryma są jeszcze bardzo młodzi, a tupilak posiada umysł wiejskiego idioty. Ale również Ellej, starszy od reszty drużyny i dobrze znający świat, zdaje się rozumować dziwnie "dziecinnie". W rezultacie powieść utrzymana jest w nieco bajkowej konwencji, co - szczególnie pod koniec - zgrzyta.

Styl powieści sprawia, że łatwo przeczytać ją po prostu jako przygody chłopca zagubionego w dziwnym, kolorowym świecie. Można też jednak zastanowić się, kiedy i dlaczego w kolorach tych dominuje czerwień.

 

 

Tytuł: „Ruda Sfora”

Autor: Maja Lidia Kossakowska

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Rok wydania: 2007

Liczba stron: 475

Wymiary: 125 x 195

Oprawa: miękka


Komentarze do starszych artykułów tymczasowo niedostępne...