„Kaju i Kokot: Lania lotania” - recenzja

Autor: Paweł Ciołkiewicz Redaktor: Motyl

Dodane: 11-08-2020 23:34 ()


Wydawnictwo Egmont popularyzuje twórczość Janusza Christy na różne sposoby. Ważnym obszarem tej działalności jest publikowanie komiksów z Kajkiem i Kokoszem w językach obcych oraz w różnych wersjach regionalnych. Jeśli chodzi o te pierwsze, to mamy już na rynku: Trezoroj de Mirmilo, czyli Skarby Mirmiła w wersji esperanto (2017); En vacances, czyli Na wczasach po francusku (2018), Великий Турнір, czyli ukraińską wersję Wielkiego turnieju (2019) oraz Чудесное лекарство, czyli Cudowny lek po rosyjsku. (2019). Wydań regionalnych jest jeszcze więcej. Mamy już takie rzeczy jak: Szkoła furganio (Szkoła latania w wersji śląskiej, 2005), Na latowisku, (kaszubska edycja Na wczasach, 2005), Ogromniasto gońba (Wielki turniej w gwarze góralskiej, 2006), Posiady guślorek (Festiwal czarownic przetłumaczony na gwarę góralską, 2017), Wodzicka zdrowotności (Cudowny lek w gwarze góralskiej, 2019) oraz Zamach na Milusza (kaszubska wersja komiksu, 2019). Najnowszym akcentem tej językowej zabawy jest wydana niedawno Lania lotania – poznańska edycja Szkoły latania. A mówiąc dokładniej – edycja pyrlandzko.

Komiks jest doskonale znany wszystkim fanom twórczości Janusza Christy, a od trzech lat także uczniom klas IV-VI, którzy omawiają go na lekcjach polskiego. Tylko w kilku zdaniach przypomnijmy zatem jego treść. Szkoła latania opowiada o nowej fascynacji Mirmiła. Za namową przebiegłego Hegemona kasztelan postanowił nauczyć się latać. Wraz ze swymi najlepszymi wojami wyruszył do specjalistycznej szkoły, by pod okiem doświadczonych instruktorek zdobyć uprawnienia do prowadzenia podniebnych pojazdów. Pod nieobecność tej trójki Zbójcerze, jak to Zbójcerze, chcą zdobyć Mirmiłowo. Mirmił zatem kształci się w szkole latania, a Hegemon knuje plan inwazji. Czy tym razem Zbójcerze osiągną zamierzony cel?

Trzeba przyznać, że lektura tej wersji językowej może sprawić sporą frajdę nie tylko Poznaniakom. Okazuje się, że poznańska gwara nie jest szczególnie obca osobom spoza tego regionu. Czyta się to całkiem przyjemnie i można znaleźć wiele zapadających w pamięć określeń, a niektóre sformułowania są aż nadto znajome. Na przykład coś takiego, jak „U mnie buli się z góry”, można usłyszeć nie tylko w Poznaniu. Również i imiona bohaterów mają swój urok – Nicpoty Nadrojber brzmi równie wdzięcznie co Krwawy Hegemon. Osoby, które znają wersję oryginalną, nie będą miały żadnych problemów ze zrozumieniem tekstu, natomiast pozostali zawsze mogą sobie do oryginału zajrzeć podczas lektury. Bez wątpienia słuszne są słowa umieszczone na czwartej stronie okładki – „Faksy sprawiają, że chichrają się z nich wszyscy od gzubów do kakrów, a pełne szportownych przygód knipki czyto się jednym tchem”. Nawet w gwarze pyrlandzkiej.

Egmontowska inicjatywa jest godna uwagi i bardzo wartościowa. Zarówno wersje przetłumaczone na obce języki, jak i te z gwarą regionalną stanowią nie tylko ważny element promocji twórczości Janusza Christy, ale także naszego dziedzictwa kulturowego. Na koniec tylko, pół żartem, pół serio dodajmy, że prawdopodobnie kolekcjonerzy czekają na prawdziwy Święty Graal całej inicjatywy, czyli zapowiadany od lat anglojęzyczny wariant Szkoły latania. Komiks miał pojawić się już jakiś czas temu, ale wciąż stanowi niedostępny obiekt pożądania. Miejmy nadzieję, że niebawem ujrzymy go na sklepowych półkach.

 

Tytuł: Kaju i Kokot: Lania lotania

  • Scenariusz: Janusz Christa
  • Rysunki: Janusz Christa
  • Przekład: Juliusz Kubel
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 15.07.2020 r. 
  • Objętość: 40 stron
  • Format: 216x285      
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolorowy
  • ISBN: 978-83-281-9819-7
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.


comments powered by Disqus