„Lucky Luke” tom 68: „Prorok” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Raven

Dodane: 08-08-2020 19:07 ()


W więzieniu swój trafi na swego. A przynajmniej tak się może wydawać. Jednak na Dzikim Zachodzie widzianym oczami Patricka Nordmanna i Morrisa, nie każdy pasiak jest sobie równy. I tak w etatowej placówce wychowawczo-izolacyjnej, do której tradycyjnie trafiają Daltonowie po kolejnej nieudanej próbie przechytrzenia Lucky Luke’a, pojawia się człek o iście głębokiej wierze, którego słowa są w stanie porwać miliony. Może na początku nie jest zbyt różowo i jego krasomówstwo przemawia jedynie do Bzika i najgłupszego z braci Dalton, ale staje się też przyczynkiem do niepisanego sojuszu owocującego rychłą ucieczką z pilnie strzeżonego więzienia.

Tak rozpoczyna się jeden z nowszych albumów o przygodach najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie, a jednocześnie jeden z ostatnich rysowanych przez Morrisa. Tytułowy Prorok to zakapior z więziennej celi, który pragnie głosić słowo i poszukuje wyznawców, by ich nawracać. Początkowo Daltonowie widzą w nim szaleńca niespełna rozumu, ale z czasem dostrzegają w upierdliwym krzykaczu szansę nie tylko na ucieczkę, ale i większy szwindel. Zgrana paczka pasiastych przestępców trafia do miasteczka, w którym występek nie jest znany, a pieniądze nie mają racji bytu. Daltonowie szybko nawrócą niewiernych na jedyną i słuszną drogę, by tylko poczuć przyrost gotówki w swojej kasie. Chyba że znów na drodze stanie im Lucky Luke.

Prorok to album zdecydowanie niewykorzystujący swojego potencjału. Temat religii nie był w serii mocno eksploatowany, więc nadarzyła się szansa, aby podziałać na tym polu. Niestety, o ile postać Dunkle’a jawi się jako ciekawa i mogąca namieszać w prostym żywocie Luke’a i mieszkańców spokojnej i bogobojnej wioski, tak poza kilkoma kazaniami służącymi do przekabacenia Averella nie została ona należycie wykorzystana. Scenarzysta niepotrzebnie skoncentrował się na Daltonach miotających się nieco w niezbyt przyjaznym dla nich hermetycznym środowisku, gdzie wszyscy są mili, życzliwi i nie ulegają pokusom czy korupcji. Rola Luke’a również została tutaj potraktowana dość oszczędnie, by nie rzec, że schematycznie. Leniwa akcja, brak większego zaskoczenia i wykorzystania tytułowego bohatera to grzeszki, które można przypisać Prorokowi.

Inną kwestią jest styl rysunków Morrisa różniący się od jego dotychczasowych albumów. Pod koniec życia ojciec Lucky Luka zmienił ilustracyjną manierę, która wydaje się bardziej komputerowa, by nie rzecz sztuczna. Możliwe, że to efekt eksperymentowania z technologicznymi nowinkami wspomagającymi pracę grafika, ale z pewnością efekt nie jest tak dobry, jak w starszych albumach jego autorstwa. Zmianie na gorsze uległa też kolorystyka.

Początek albumu zapowiadał się interesująco, ale wyszła z tego mało wciągająca historia bez wyrazu. Dla fanów postaci najszybszego rewolwerowca na Dzikim Zachodzie to kolejny tom do kompletu, dla okazjonalnych czytelników przygód Luke’a album, który niekoniecznie musi przypaść im do gustu. Szczęśliwie jeszcze wiele dobra w tej serii czeka na swoją publikację.

 

Tytuł: „Lucky Luke tom 68: „Prorok” 

  • Scenariusz: Patrick Nordmann
  • Rysunek: Morris
  • Wydawnictwo: Egmont
  • Tłumaczenie: Maria Mosiewicz 
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215x290 mm
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 01.07.2020 r.
  • ISBN: 978-83-281-9808-1
  • Cena: 24,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus