„Rotmistrz Polonia” - recenzja
Dodane: 17-07-2020 23:18 ()
Nowa publikacja Wydawnictwa 23 to uczta dla wytrawnych komiksiarzy. Wszystkie atuty „Rotmistrza Polonii” docenią przede wszystkim czytelnicy znający choć trochę historię opowieści obrazkowych – szczególnie tych w wydaniu amerykańskim – i umiejący docenić nieskrępowaną zabawę konwencją opowieści superbohaterskich. Autorzy doskonale bawią się, kreując postać głównego bohatera i wpisując ją za pomocą doskonale znanych schematów narracyjnych w dzieje komiksu polskiego.
Komiks otwiera napisany w stylu Alana Moore’a tekst prezentujący sięgającą aż do 1919 roku historię bohatera. Łukasz Kowalczuk przedstawia w nim twórcę tej postaci, omawia kulisy powstania Rotmistrza, analizuje przeobrażenia tego bohatera oraz przybliża różne perypetie wydawnicze. Nie stroni również od opisania kontekstu politycznego, który miał przecież na ewolucję tej postaci niebagatelny wpływ. Fikcja przeplata się tu z rzeczywistością w zaskakujący sposób. Artykuł jest zilustrowany historycznymi rysunkami przedstawiającymi tego herosa, okraszony archiwalnymi wypowiedziami jego twórcy oraz wsparty naukowym autorytetem samego Adama Ruska – niestrudzonego poszukiwacza komiksowych śladów przeszłości. Znajdziemy w nim takie perełki jak choćby reprodukcję okładki komiksu „Rotmistrz i przyjaciele” z 1932 roku, na której bez wątpienia wzorowali się twórcy Supermana i – nie bójmy się użyć tego słowa – po prostu splagiatowali ją sześć lat później.
Po tekście Kowalczuka możemy przeczytać jeszcze osobistą i poruszającą wypowiedź Jacka Frąsia. Można pozazdrościć mu nie tylko talentu, ale także – a może przede wszystkim – archiwalnych zeszytów z Rotmistrzem znalezionych na babcinym strychu. Choć doskonale wie, że ich sprzedaż ustawiłaby go (i kilka kolejnych pokoleń jego rodziny) finansowo, deklaruje, że nigdy ich nie sprzeda. Mają dla niego wartość sentymentalną. Oczywiście można mu wierzyć na słowo, ale raz na jakiś czas warto sprawdzić, czy na serwisach aukcyjnych nie pojawiają się archiwalne zeszyty z Rotmistrzem. Kwerenda na babcinych strychach też nikomu nie zaszkodzi. Jakby mało było wszystkich tych atrakcji, na końcu tomu znalazło się jeszcze krótkie opowiadanie autorstwa Łukasza Kowalczuka. „Terra Incognita” nie tylko potwierdza narracyjny talent autora zafascynowanego literaturą pulpową, ale także ukazuje jego inspiracje i fascynacje – nie tylko komiksowe.
Akcja komiksu zatytułowanego „Misja 10” rozgrywa się w Polsce pod koniec lat dwudziestych. Dwóch agentów wywiadu musi odnaleźć dawnego bohatera i nakłonić go do udziału w niebezpiecznej misji. Doświadczony oficer Alfons Figurski i żółtodziób Bogdan Hersz mają trudne zadanie – przekonać Rotmistrza Polonię, by jeszcze raz przywdział swój trykot i stanął do walki o ojczyznę. Niestety, okazuje się, że ta żywa legenda stacza się i sprzedaje swoją chwalebną przeszłość za butelkę wódki. Gdy jednak boleśnie doświadczony przez życie heros dowiaduje się, że Polska znów jest w potrzebie, jego legendarny patriotyzm znów ożywa i każe mu wziąć udział w tej misji. Dalej dostajemy wybuchową mieszankę elementów charakterystycznych dla solidnej opowieści superbohaterskiej. Jest spisek, są reptilianie, mamy też szalonego naukowca oraz tajną bazę, a wszystko wymieszane i przyprawione spektakularnymi nawalankami jak na klasyczną pulpę przystało. Rotmistrz Polonia jeszcze raz staje do walki.
Odpowiednio mroczny nastrój zapewnia tej opowieści efektowna warstwa graficzna. Rysunki Łukasza Godlewskiego stanowią ciekawe połączenie klasycznej stylistyki superbohaterskiej z undergroundową, nieco chropowatą kreską. Dynamiczne, czarno-białe (z przewagą czerni) kadry uzupełnione szarościami prezentują się wybornie. Rysownik dobrze radzi sobie również ze scenami walk, prezentując wymyślne układy choreograficzne. Na szczególną uwagę zasługują wszystkie dodatkowe ilustracje umieszczone w tomie. Widać, że wszystko tu zostało przemyślane w najdrobniejszych szczegółach.
Komiks Kowalczuka i Godlewskiego to doskonały pastisz superbohaterskich opowieści. Autorzy oferują bezpretensjonalną rozrywkę i stwarzają okazję do tropienia ukrytych nawiązań do popkulturowych motywów. W warstwie fabularnej aż kipi tu od pomysłowych i zabawnych odniesień do komiksowej historii, a także zdarzeń z polskiej przeszłości. Twórcy najwyraźniej doskonale bawili się, wrzucając do tej opowieści wszelkie skojarzenia, jakie tylko przyszły im do głowy i – co ważne – równie dobrze podczas lektury będzie bawił się czytelnik. Niemniej jednak warunkiem jest znajomość konwencji i umiejętność trafnego interpretowania żartów autorów. Warto podkreślić także, że zgodnie ze wszelkimi prawidłami komiksowej sztuki scenopisarskiej, historię kończy obowiązkowy cliffhanger wskazujący na kontynuację. Miejmy nadzieję, że Rotmistrz Polonia powróci i jeszcze raz podejmie walkę. W końcu, jak powiedział sam Gabriel Narutowicz, konając w ramionach polskiego herosa, z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.
Tytuł: „Rotmistrz Polonia”
- Scenariusz: Łukasz Kowalczuk
- rysunki: Łukasz Godlewski
- Wydawca: Wydawnictwo 23
- Data polskiego wydania: 07.03.2020 r.
- Objętość: 60 stron
- Format 165x235 mm
- Oprawa: miękka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: czarno-biały
- Cena okładkowa: 45 złotych
Galeria
comments powered by Disqus