Alfred Bester „Gwiazdy moim przeznaczeniem” - recenzja
Dodane: 17-07-2020 16:12 ()
Bywa tak, że słysząc opinie o jakiejś książce, nabiera się nieodpartej ochoty, by ją przeczytać. Jeśli owe opinie są jednobrzmiąco entuzjastyczne, chcąc nie chcąc, człowiek nastawia się na to, że otrzyma arcydzieło albo przynajmniej książkę naprawdę bardzo dobrą. Tymczasem lepiej tego z góry nie zakładać, bo można dostać obuchem w łeb. W moim przypadku takim rozczarowaniem stała się kultowa - jak powiadają - książka „Gwiazdy moim przeznaczeniem” Alfreda Bestera. Jeden z większych zawodów, jakie przeżyłam.
Przyszłość, w której każdy, kto posiada odpowiednio dużą dyscyplinę wewnętrzną, może „dżauntować”, czyli teleportować swoją osobę, gdzie chce, mogłaby wydawać się piękna. Ale jest raczej paskudna. Opanowanie przestrzeni kosmicznej, a co za tym idzie, zasiedlenie innych planet naszego układu niczego nie naprawiło, zaostrzyło tylko stare konflikty i zrodziło nowe. Rządzą wielkie korporacje, bez skrupułów niszczące niewygodnych i niepokornych. Większość ludzi mieszka od urodzenia do śmierci w slumsach, wykształcenie dostępne jest tylko dla bogaczy. To świat, w którym żyje Gulliver Foyle. Jest twardym człowiekiem, który niejedno już przeżył. Dwudziestopięciowieczny survival ma w małym palcu. Właściwie sztuka przetrwania to jego jedyne wykształcenie. Jednak nawet on nie mógł być gotowy na wielomiesięczną wegetację w zagubionym w próżni wraku statku „Nomad". Czemu przez te miesiące nie zrobił zupełnie nic, tkwiąc w biernym bezruchu? Pewnie dlatego, że gdzieś w zakamarkach jego umysłu żyła nadzieja na ratunek. Gdyby tylko ktoś go odnalazł... Paliwem dla inwencji okazuje się wściekłość i rozczarowanie, gdy statek kosmiczny „Vorga”, należący do bezwzględnego armatora, ignoruje wezwanie pomocy z „Nomada". Foyle rodzi się na nowo, jako potwór żyjący wyłącznie pragnieniem zemsty....
Skończywszy lekturę, pogrążyłam się w głębokiej zadumie. Nie umiałam pojąć, skąd wzięła się sława tej książki jako dzieła wybitnego, i kto na Borga wpadł na pomysł, że w jakimkolwiek punkcie dorównuje ono „Hrabiemu Monte Christo". Autor eksploruje motyw osobistej zemsty jednostki na całym świecie, to fakt, ale na tym jakiekolwiek podobieństwa się kończą. I tu zaczynają się moje odczucia, moja subiektywna ocena. Oto ona. Powieść jest potężnie dziwaczna, chaotyczna i pozbawiona choćby śladowego prawdopodobieństwa. Postaci sztuczne do bólu. O jakiejkolwiek identyfikacji czytelnika z którąkolwiek z nich nie może być mowy. Główny bohater jest odrażający i mimo wszystkiego, co go spotkało, trudno mu współczuć. Z pozostałych jedynie niewidoma córka armatora-mafioza wydaje się ciekawsza, pozostałe są płaskie jak kartka papieru. Sama akcja - tragedia. Jeśli to jest powieść wybitna, to według mnie Stanisław Lem powinien dostać ze dwa literackie Noble na dzień dobry.
Rozumiem, że z tych czy innych powodów powieść „Gwiazdy moim przeznaczeniem” weszła do światowego kanonu SF. Nie potrafię rozumieć jednak, dlaczego. Chyba sam motyw człowieka, który mając umiejętność „dżauntowania”, czyli najogólniej mówiąc teleportacji, bawi się z egoistycznych powodów w Nemezis, tak przemówił do znawców. Innego powodu nie widzę. To znaczy, wierzę, że mimo wszystko jest to dzieło wybitne, tylko ja najwyraźniej do niego nie dorastam. Widzę je w jakimś innym świetle niż większość czytelników i nie potrafię wykrzesać z siebie żadnego entuzjazmu. Powiem wprost - na mnie zrobiło ono wrażenie... bełkotu po prochach. Zapisu wizji osiągniętych na odmiennym stanie świadomości. Jak pragnę podkreślić, jest to MOJA opinia. Tak odebrałam tę książkę. Być może dlatego, że - jak napisał Jan Brzechwa - „cenię fantazję, ale nawet fantazja powinna być sensowna". Jeśli ktoś napisze powieść o gazowej planecie, której mieszkańcy tańczą na rzęsach, rozmnażają się za pomocą wyobraźni i jedzą tyłkiem, to na pewno znajdą się tacy, co będą się nią zachwycać i ogłoszą odkryciem stulecia. Na pewno nie ja. Trudno.
Nie mam zamiaru twierdzić, że ktoś, kto odczytał ją zupełnie inaczej, jest głupi lub się nie zna. Przeciwnie, po prostu dostrzegł coś, czego ja nie jestem w stanie zobaczyć i tylko pozazdrościć. Jak dla mnie, wydanie tej powieści w kolekcjonerskiej serii „Wehikuł czasu” było zasadne, bo w końcu jest ona wpisana w dziedzictwo światowej fantastyki. Jednak moim zdaniem tę lekturę można sobie darować.
Tytuł: Gwiazdy moim przeznaczeniem
- Autor: Alfred Bester
- Wydawnictwo: REBIS
- Przekład: Andrzej Sawicki
- Cykl wydawniczy: Wehikuł czasu
- Okładka: twarda
- Ilość stron: 314
- Rok wydania: 23.06.2020 r.
- ISBN: 978-83-8188-068-8
- Cena: 44,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Rebis za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus