Miroslav Žamboch „Bakly” tom 2: „W objęciach śmierci” - recenzja
Dodane: 26-06-2020 19:01 ()
Miroslav Żamboch i Bakly po raz ostatni? Wszystko na to wskazuje. Pisarz zgotował swojemu bohaterowi pożegnanie godne największych herosów. Jednak czy na pewno to koniec?
Mówi się, że kto sieje wiatr, ten zbiera burze. No i jest, Bakly trochę pokombinował i rozpętał wojnę gangów. Gorzej dla miasta, że to nie jedyny problem, bo gdzie kanały tam różne rzeczy. Grafzatza nigdy nie miała łatwo. Tak to się prezentuje „W objęciach śmierci”. Po nieco przefilozofowanej pierwszej części drugi tom zdecydowanie nadrabia akcją, rozwałką i krwistością. Postacie, które wcześniej autor żmudnie przedstawiał i nadawał im oszlifowanego charakteru, teraz mierzą się z nowymi problemami, które ów charakter nieraz wystawiają na próbę. Jest Zuzanna, jest Vuki, jest Gruman i wiele innych osób poznanych co najmniej w poprzednim tomie. Historie wszystkich składają się w całość fabularną i zamykają wielowątkową, choć dość prostą opowieść.
Żamboch pisze w sposób przewidywalny, to znaczy nie tyle przewidywalna jest fabułą, ile jego styl. Na kartach powieści pojawia się Bakly, wiadomo, że będzie krwawo. Wchodzi Zuzanna, będzie mdło. No cóż, każda postać ma swój charakter i daje go odczuć czytelnikowi. Jest to zmyślny zabieg, bo z marszu cenimy lub nienawidzimy danej postaci i przy rozwiązaniu akcji okazuje się czy nasza ocena była słuszna. Losy głównych bohaterów śledzimy na przemian, aż do epilogów.
Na uwagę i dobre słowo zasługują ładnie wykonane ilustracje wewnątrz książki. Na szczęście bardzo odbiegają one od groteskowych karykatur, które kiedyś widziałem w jednej z książek Żambocha. Ilustracja okładkowa podtrzymuje dotychczasowy styl powieści o Baklym - dość szczegółowa grafika, jednak zrobiona tak, że praktycznie można policzyć piksele – nie przemawia do mnie ten styl, mimo że scena jest całkiem atrakcyjna.
Drugi tom powieści „Bakly” jest książką wielce niesamodzielną. Nie sposób czytać ją ze zrozumieniem bez znajomości fabuły pierwszego tomu. Jest też między obiema książkami ogromna dysproporcja fabularna i związana z tempem akcji. Drugi tom jest zdecydowanie szybszy i ciekawszy.
Tak zastanawiałem się na początku – czy to już koniec? No wszystko wskazuje na to, że nie. Raz, zakończenie daje silne podstawy, by czekać na dalszy ciąg. Dwa, dalszy ciąg już w sumie jest, tyle że za południową granicą kraju.
Kiedyś proza Żambocha do mnie przemawiała, dziś lekko mnie męczy. Czyta się to dobrze, ale nie porywa. Może to ten styl? Tak czy inaczej, z czystym sumieniem całej serii nie polecę. Owszem jest to kawał świetnie zbudowanego świata i solidnie napisanych bohaterów, jest jednak to niewypowiedziane „ale”. Myślę, że nie każdy zapała sympatią do głównego bohatera, to już kwestia gustu. Gusta są różne, więc tak jak ostatnio – bierzecie na własną odpowiedzialność. Książka nie przynudza, ale może być przytłaczająca, szczególnie wespół z pierwszym tomem.
Tytuł: „Bakly” tom 2: „Szukając śmierci”
- Autor: Miroslav Žamboch
- Wydawnictwo: Fabryka Słów
- Tłumacz: Konrad Bańkowski
- Oprawa: miękka
- Format: 125x195
- Ilość stron: 512
- Rok wydania: 24.01.2020 r.
- Cena: 39,90 zł
Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
comments powered by Disqus