„Lśnisz w księżycową noc” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 22-06-2020 10:50 ()


Wszystko zaczyna się dość typowo i jest przewidywalne. Mamy zwykłego chłopaka, ucznia, który nie wyróżnia się z tłumu niczym szczególnym. Mamy też piękną dziewczynę. Uczennicę, która niezwykle rzadko pojawia się w szkole z uwagi na swoją chorobę. Nietrudno domyślić się, że losy tej dwójki muszą być ze sobą powiązane i, że wybuchnie z tego coś więcej niż przyjaźń, choć z początku trudno to nawet nazwać dobrą znajomością. I dużo stracilibyście, gdybyście pomyśleli sobie w tym momencie „kolejna głupkowata manga romantyczna, szkoda na nią czasu". Dużo byście stracili z tego względu, że w tej swojej przewidywalności „Lśnisz w księżycową noc” jest mangą co najmniej w kilku miejscach wyjątkową i niech was nie zwiedzie to, że jest to tytuł, w którym nie brak rozprawek o miłości, więc nic dla faceta. Otóż nie. Również brzydka płeć spokojnie się w niej odnajdzie z tego choćby względu, że ta manga oferuje dużo więcej niż tylko prostą opowieść o uczuciu, zakochaniu, przyjaźni.

„Lśnisz w księżycową noc” to adaptacja powieści Tetsuyi Sano pod tym samym tytułem. Adaptacji, której podjął się znajomy autora, Daichi Matsuse, a dopełnieniem tego wyjątkowego duetu był Ioundraw, odpowiadający za projekt postaci. Jak wspomina sam Matsuse, powieść Sano zawładnęła nim i zachwyciła go, dzięki czemu od razu postanowił przełożyć ją na język komiksu. To uczucie daje się poczuć już od samego początku obserwując, z jakim zaangażowaniem manga ta jest tworzona i w jakiej formie oddana czytelnikowi. Tutaj żaden element nie jest pozostawiony przypadkowi, po to by jak najmocniej oddziaływał na tego, kto po mangę tą sięgnie. Przykład? Proszę bardzo. Tutaj nawet strój poszczególnych postaci ma wyrażać dużo więcej, niż można przypuszczać, o czym przekonacie się podczas lektury dodatków zawartych w tym zbiorczym (tak - oryginał podzielony był na dwie części) wydaniu, za które odpowiada Waneko. Waneko, które ostatnimi czasy ma szczęście do dobrych, emocjonalnych i wzruszających historii, że choćby wspomnę o „Anohanie”, która jest piekielnie wzruszającą opowieścią. Po lekturze „Lśnisz...” mogę zapewnić, że i ten tytuł może wycisnąć z was łzy niezależnie od wieku i reprezentowanej płci. Ot takie mangowe gender. Bo choć historia nie jest przesadnie skomplikowana - umierająca dziewczyna chce spełnić swoje marzenia i plany przed śmiercią, to już sposób ukazania tej historii jest doprawdy wyjątkowy. Sama atmosfera tego komiksu jest niesamowita. Z jednej strony bardzo intymna, wzruszająca i pełna emocji, a z drugiej przerywana humorystycznymi akcentami, pozytywną energią i inteligentnym przesłaniem. Z ogromną uwagą i przyjemnością zarazem obserwujemy rozwój wypadków i zmiany zachodzące w relacjach dwójki bohaterów. Niesprawiedliwość losu, która dotyka Mamizu Watasę, ale też Takuyę, który ma swoją tragiczną przeszłość, z której nadal się nie otrząsnął, nie raz i nie dwa będzie przez was przeklinana, czasami wręcz na głos. Trudno bowiem pogodzić się z ukazaną sytuacją, gdy człowiek tak zaangażuje się w wykreowany świat. Pomagają wówczas te chwile humorystycznej atmosfery, która na moment, chociaż pozwala odetchnąć, jednocześnie nie wybijając nas z rytmu i nie psując kreowanej tak skrupulatnie rzeczywistości. To trudne zadanie dla autora i wielu mangaków poległo na tym, natomiast Matsutse i pośrednio (w tym wypadku) Sano udaje się to doskonale. Momentami odnosiłem wrażenie, że ja tej mangi nie czytam tylko, że osobiście uczestniczę w tych wydarzeniach. A to już efekt, który można ocenić jednym słowem „wow!". Manga ta jest tak skondensowana emocjonalnie, że w żadnym momencie nie przeszkadzają pewne nieścisłości scenariuszowe czy nieco rwane wątki. Od razu można spuścić na nie zasłonę milczenia, bo za chwilę o tym zapominamy, a wspominam o tym tylko ze względu na obowiązek, który spoczywa na recenzencie. Tak, są tu pewne słabsze momenty, ale gwarantuje wam, że pięć minut po lekturze mangi o nich zapomnicie, a w was zostaną same pozytywne i niezwykle mocne emocje i wrażenia. Będziecie też biedniejsi o kilka łez, które możecie podczas lektury uronić.

Chwilę wcześniej wspomniałem o panującej w mandze często intymnej i osobistej atmosferze. Ta przejawia się nie tylko w scenariuszu, ale też w rysunkach. Wszystko, co się dzieje na planszach tej mangi, dzieje się na obliczach bardzo delikatnych postaci. Nie ma tu zbędnego efekciarstwa, bogatych zdobień czy rozbudowanych drugich planów. To wszystko schodzi na dalszy plan, gdyż to człowiek i ukazywane przez niego emocje się liczą. Czy to źle? Moim zdaniem, choć oprawa może przez to się wydawać minimalistyczne, jest to absolutnie słuszna droga. Słuszna z tego względu, że dzięki temu zyskujemy możliwość skupienia całej swojej uwagi na opowiadanej historii i losach poszczególnych bohaterów, a te są naprawdę wciągające i godne poznania - i mam na myśli nie tylko główną dwójkę, ale każdą z występujących tu postaci. Jednocześnie też należy pochwalić, jak ładnie narysowane są one i jak pozytywne emocje w nas wywołują. To, że Mamizu jest tak piękną nastolatką, sprawia, że jeszcze mocniej angażujemy się w jej losy. To jak nieśmiali są, zarówno ona, jak i Takuya i jak genialnie rysownik to pokazuje, sprawia z kolei, że mocno im się kibicuje i pozytywnie uśmiecha, obserwując zmagania z ogarniającymi ich uczuciami. Jest tu więc może i minimalistycznie, ale graficznie jest też mnóstwo emocji, a to w tym tytule jest najważniejsze.

Trochę przekornie - czy jest jakaś grupa, której nie polecałbym tego tytułu? Zdecydowanie nie. Myślę, że każdy może się w niej odnaleźć - co oczywiście nie jest równoznaczne z tym, że każdy się nią zachwyci - jeśli szuka w komiksie emocji, wzruszeń i często spokojnej akcji. Nawet jeśli nie jesteś nastoletnią dziewczyną, czy dojrzałą kobietą a facetem to i tak może być to tytuł, który przypadnie Ci do gustu. To bowiem po prostu bardzo dobrze napisana opowieść obyczajowa z bohaterami z krwi i kości, ukazaną niesprawiedliwością i pięknymi rysunkami. Polecam i namawiam, aby się w nią zagłębić, gdyż czeka was w nagrodę spora dawka emocji i w gruncie rzeczy pozytywnej atmosfery.

 

Tytuł: Lśnisz w księżycową noc

  • Scenarzysta: Daichi Matsuse
  • Ilustrator: Tetsuya Sano
  • Wydawnictwo: Waneko
  • Data publikacji: 04.05.2020 r.
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Liczba stron: 360
  • ISBN-13: 9788380967823
  • Cena: 31,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus