„Pan Cykada” - recenzja

Autor: Jarosław Drożdżewski Redaktor: Motyl

Dodane: 19-06-2020 16:57 ()


„MANGAKA – A sketch of life in Tokyo” - to projekt, na który zbierane były pieniądze za pomocą platformy crowdfundingowej Kickstarter. Film będzie opowiadać o japońskiej kulturze komiksowej i ludziach, którzy ją tworzą, a jedną z bohaterek jest Ryuko Iwabuchi, autorka antologii mangowych opowiadań zatytułowanej „Pan Cykada”. Rzeczona antologia to najnowsza propozycja Waneko w ramach publikowanych przez to wydawnictwo jednotomówek. Na około 150 stronach Iwabuchi prezentuje sześć opowiadań mangowych oraz wywiad z autorką i galerię wieńczącą tę publikację. Całość z kolei oprawiono w pomysłowy sposób, natychmiastowo wprowadzający w nastrój zawartych historii.

Samemu filmowi bardzo kibicuję, gdyż z ogromnym zaciekawieniem go obejrzę. Moja ciekawość wzrosła tym bardziej, gdy mam możliwość poznania jednej z bohaterek w nim prezentowanym. I jeśli Iwabuchi była postacią może niespecjalnie znaną, to po publikacji tej antologii powinno się to diametralnie zmienić. Dała się ona bowiem w niej poznać z naprawdę dobrej strony, a zbiór jej prac jest bardzo przyjemną dla czytelnika publikacją. Prezentowane w mandze historie - czy może rzeczywiście bardziej pasuje określenie opowiadania - zgodnie z obietnicą i zapewnieniem wydawnictwa są wielowymiarowe, niezwykle poetyckie i doprawdy można je odczytywać na wielu płaszczyznach. Od wrażliwości i spojrzenia na świat czytelnika, że pozwolę sobie zacytować autorkę - „Wymowa poniższej historii zmienia się zależnie od punktu widzenia" - zależy to, jak odczytamy poszczególne rozdziały i jak je zinterpretujemy. To trochę tak, jakby w szkolę opowiadać „co autor miał na myśli”, skupiając się na wierszach i poezji. Z jednej strony nie zawsze nasze interpretacje będą zgodne z wolą autorki, ale z drugiej w każdym wypadku będzie to interpretacja dobra. Czyż bowiem nie to, że skomponowany utwór można odczytywać z różnych perspektyw, świadczy o jego największej sile? Wydaje mi się, że trochę tak jest, że autorzy takich dzieł czerpią ogromną radość z poznawania tego, jak odczytują je czytelnicy. W wypadku tej antologii rzeczywiście tak jest – zaraz po przeczytaniu rzuca nam się w oczy jedna najbardziej wyraźna interpretacja, często bardzo dosłowna, natomiast jeśli zagłębimy się w opowieść bardziej, wówczas otrzymujemy mnóstwo możliwości rozmyślań i nowych interpretacji. To, co jeszcze charakteryzuje też tę antologię to jej bardzo duża uczuciowość i unikalny, rzekłbym wręcz ulotny nastrój poszczególnych historii. Iwabuchi wprowadza w swoje historie nieco bajkowości (z jednej strony), a z drugiej bardzo potężną dawkę ciężkiego klimatu przepełnionego smutkiem. Aby to osiągnąć, często miesza gatunki, w których się porusza, począwszy od historii obyczajowych, a kończąc na dawce wręcz horroru czy komiksu grozy. Takie, wydawać się może spektakularne połączenie w tym wypadku się doprawdy sprawdza, dzięki czemu każda z sześciu historii ma swoją moc, energię i oddziałuje na nasze emocje.

Poszczególne rozdziały są dość krótkie, więc przybliżanie ich fabuły obdzierałoby je z tajemnicy i zdradzało za wiele. Dlatego też, zamiast takich streszczeń lepiej wspomnieć, że poruszane są w nich ludzkie dramaty, tragedie, ale też sytuacje z naszego codziennego życia. Autorka często ukazuje je w sposób liryczny, przez co nabierają one wyjątkowego kształtu i charakteru. Nie sposób im przy okazji odmówić japońskiego ducha, pełnego symboliki, niedopowiedzeń, otwartych zakończeń. Cała antologia jest bardzo „japońska” w takim najlepszym znaczeniu tego słowa i trafiająca prosto do serducha czytelnika. Na pewno duży wpływ na odbiór całego tego zbioru ma też kreska autorki. Z jednej strony dość standardowa (japońskie, mangowe twarze bohaterów) z drugiej jednak taka, która potrafi zaskoczyć swoją szczegółowością. Jak to w mangach przeważnie bywa, drugi plan jest minimalistyczny, jednakże sposób budowania poszczególnych plansz i pojedyncze kadry zwracają uwagę na to, co w danym momencie najważniejsze i oddają towarzyszące w danej konkretnej chwili emocje. Dodać należy też, że mimo swej ogromnej liryczności nie brak tutaj też takich kadrów pokazanych „bardzo wprost". Raz może być to scena niczym z komiksu grozy, która wstrząśnie czytelnikiem, innym razem może być to bardzo skromna, ale też sugestywna dawka erotyki. Wszystko to jednak jest idealnie wkomponowane w treść, wynikające z niej i absolutnie w żadnym momencie nie jest przesadzone. Iwabuchi w genialny sposób dobiera poszczególne elementy tak, aby nie było czuć tu przesady.

Nie wiem, w jakim stopniu tytuł ten Waneko się sprzeda i jak potężne grono czytelników sięgnie po ten zbiorek. Mogę jednak zapewnić, że większości z was powinien się on spodobać, jeśli w mangach oczekujecie takiej symboliki, liryczności, poetyckości, wieloznaczności i skupienia się nad problemami i bolączkami tak naprawdę codziennego życia. Jeśli lubicie spędzać czas nad inteligentną lekturą, która oferuje coś więcej niż tylko prostą rozrywkę, to „Pan Cykada” jest właśnie dla was. To połączenie opowiadań i wierszy czyta się z ogromną przyjemnością i z jeszcze większą zostaje nad poszczególnymi historiami w skupieniu.

 

Tytuł: Pan Cykada

  • Scenarzysta: Ryuko Iwabuchi
  • Ilustrator: Ryuko Iwabuchi
  • Wydawnictwo: Waneko
  • Data publikacji: 27.05.2020 r.
  • Oprawa: miękka
  • Papier: offset
  • Druk: cz-b
  • Liczba stron: 148
  • ISBN-13: 9788380967830
  • Cena: 22,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus