Aneta Jadowska „Kurczaczek i Salamandra” - recenzja

Autor: Agnieszka Krzyżewska Redaktor: Motyl

Dodane: 05-06-2020 12:40 ()


Na Dzień Dziecka Aneta Jadowska przygotowała dla czytelników zbiór opowiadań o magicznych dzieciach z Thornu. Trzy historie, każda powiązana z innym cyklem powieściowym (o Dorze Wilk, o Witkacym oraz o Nikicie), jednakże rozgrywające się w tym samym uniwersum.

Pierwsze z opowiadań, „Igranie z ogniem” jest niejako kontynuacją „Dzikiego Dziecka Miłości”, w którym Miron i Dora podejmują się opieki nad Salomeą - młodą salamandrą, która nie potrafi jeszcze w pełni kontrolować swoich zdolności. Jednie Miron jest w stanie zapanować nad jej ogniem. Dziewczynkę dręczą koszmary, ponadto czuje się odrzucona zarówno przez swoich rówieśników, jak i przez obecnych w jej życiu dorosłych, co nie pomaga w opanowaniu emocji i nabraniu pewności siebie. Nie chcę za dużo zdradzać, więc wspomnę tylko o dwóch mocnych i dwóch słabych aspektach opowiadania.

Zdecydowanie mocną stroną jest wprowadzenie wątków hinduskich – autorka już nie raz pokazała, że postacie pochodzące z różnych religii i mitologii bardzo dobrze czują się w Thornversie i takie połączenie daje rewelacyjne rezultaty. Drugim świetnym zabiegiem literackim jest pokazanie Dory i Mirona z punktu widzenia dziecka. Dora – wiecznie zajęta obowiązkami Namiestniczki, przychodząca do domu brudna, zmęczona i borykająca się z rozwiązywaniem trudnych spraw, ale starająca się  jak najlepiej zaspokoić potrzeby swojej nowej podopiecznej. Miron – znakomicie sprawdzający się w roli opiekuna i nauczyciela, ale także zajęty sprawami piekła. Dla miłośników cyklu, w którym to Dora zwykle prowadzi pierwszoosobową narrację, jest to bardzo ciekawa odmiana.

Trochę słabo w tym wszystkim wypada główny antagonista – jego wątek jest według mnie niespójny i niedokończony (i tu bardzo żałuję, że nie mogę napisać dlaczego, ale tym samym zdradziłabym zakończenie). I drugi wątek, który bardzo mnie rozczarował: pamiętacie Nisima? Nephilima, który był szefem siatki szpiegów, lubił wiedzieć wszystko o wszystkich, łącznie z tym „kto był, a kogo nie było” w łóżku Dory Wilk? No więc on jako dyrektor szkoły popełnia tak kardynalne błędy, że aż ręce opadają. Oczywiście, dzięki temu akcja jest dużo ciekawsza, ale ta jego niezaradność i lekkomyślność w pewnych niezwykle istotnych kwestiach zupełnie nie pasuje mi do postaci przedstawionej w heksalogii o Dorze Wilk. Już lepiej by było wysłać Nisima gdzieś z jakąś ważną misją, a zostawić popełnianie głupich błędów jego zastępcy…

Drugie z opowiadań „Duma i ciągłość” dotyczy Kurczaczka, czyli młodej szamanki, córki Witkacego. Bohaterka jest nieco starsza od Salomei, więc i opowiadanie jest w pewnym sensie dojrzalsze. Wiktoria nie potrafi poradzić sobie z zaczepiającym ją duchem w typie obleśnego wujaszka, w dodatku męczą ją koszmary. Czy te dwie sprawy są ze sobą powiązane? Tym razem, zamiast sama próbować sobie poradzić z pomocą jej przyjaciela Ziemka (który jest zwyczajnym człowiekiem i nie ma żadnych niezwykłych mocy poza niezwykle analitycznym umysłem), nastolatka bardzo rozsądnie zwraca się o pomoc do ojca. I wszystko byłoby super, opowiadanie naprawdę dobrze się czyta, gdyby nie to, że w porównaniu z poprzednim jest nieco mniej rozbudowane i trochę za szybko się kończy.

Trzecie z opowiadań, „Przygody małego drapieżnika”, opowiadają o pierwszej przemianie zmiennokształtnego dziecka sąsiadów Nikity, którzy są rysiami. Opowiadanie jest niezwykle zabawne, pełne uroczych i słodkich opisów małego kociaka, któremu plączą się łapki i odkrywa, że ma ogonek. Problem w tym, że Michaś (bo tak się nazywa nasz młody ryś) jest zafascynowany mieszkającą obok płatną zabójczynią (co zostało opisane w opowiadaniu „Noc potworów” ze zbioru Dynia i Jemioła), no i chce przestraszyć sąsiadkę, a że Nikita jest tym, kim jest, rezultat jest dość zaskakujący. 

Podsumowując zbiór jako całość, muszę przyznać, że mam mieszane uczucia. Z jednej strony - uwielbiam prozę Jadowskiej, uważam, że nie dość, że świetnie posługuje się językiem, to jest mistrzynią w tworzeniu żywych i wyrazistych postaci, a uniwersum Thornu to prawdziwy majstersztyk o przeogromnym potencjale. Z drugiej strony, zbiór „Kurczaczek i Salamandra” nie daje czytelnikowi takiej satysfakcji, jakiej można się po autorce spodziewać. Przede wszystkim opowiadania są bardzo nierówne. Pierwsze z nich, „Igranie z ogniem” to właściwie taka minipowieść na 143 strony, ostatnie „Przygody małego drapieżnika”– miniaturka na zaledwie 18 stron. Oczywiście różnią się stopniem skomplikowania i problematyką w zależności od wieku bohaterów. Każde z nich osobno jest całkiem dobre. Niestety, w zestawieniu ze sobą czytelnik ma wrażenie, że kolejne są coraz słabsze i poziom leci w dół. Po bardzo spektakularnym zakończeniu przygód ognistej dziewczynki perypetie szamanki wypadają dość blado (nawet na okładce ta różnica między nimi jest doskonale widoczna), a po nich rozterki małego rysia wydają się strasznie infantylne w porównaniu z dwoma poprzednimi. Na miejscu wydawnictwa zatytułowałabym zbiór: „Ryś, Kurczaczek i Salamandra” i dała dokładnie taką kolejność opowiadań, aby powoli podnosić napięcie.

 

Tytuł: Kurczaczek i Salamandra

  • Autor:  Aneta Jadowska
  • Wydawnictwo: SQN 
  • Liczba stron: 216
  • Oprawa: miękka ze skrzydełkami
  • Data wydania: 01.06.2020 r. 
  • Wydanie: I
  • ISBN: 9788382100235
  • Cena: 29,99 zł


Dziękujemy wydawnictwu Sine Qua Non za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus