„Odległa kraina” - recenzja

Autor: Ewelina Sikorska Redaktor: Motyl

Dodane: 01-06-2020 20:59 ()


Nie da się ukryć, że ostatnimi czasy coraz łaskawszym okiem patrzy się u nas na animacje z nurtu niezależnych. Jest to tym bardziej zaskakujące, a zarazem pozytywne zjawisko, gdyż statystyczny Kowalski widząc jakąkolwiek produkcję rysunkową lub CGI od razu kwalifikuje ją do kategorii dla dzieci. Na ten stan rzeczy wpływa w dużym stopniu to, iż większość niezależnych, autorskich animacji można oglądać tylko w ramach projekcji festiwalowych i w olbrzymiej większości nie trafiają one do regularnej dystrybucji. Tym samym produkcje te tracą szansę na zaistnienie w świadomości przeciętnego zjadacza chleba, tak by mógł je zobaczyć i sam się przekonać, że animacja nie zawsze jest kierowana tylko dla najmłodszych, a czasem potrafi opowiadać dojrzalsze historie niż niejeden film live-action.

Jednak ostatnio coś rusza w tej sprawie, o czym może świadczyć fakt, że zwycięzca zeszłorocznego Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy w nowej kategorii festiwalowej Contrechamp, Away (polski tytuł Odległa kraina), który do tej pory był pokazywany raczej publiczności festiwalowej (można go było zobaczyć na zeszłorocznej Etiuda&Anima) zawitał na polski VOD.

Na wstępie warto wiedzieć, że sama Odległa kraina jest rozwinięciem shortu Oaza Gintsa Zilbalodisa, a co najważniejsze, przy jej produkcji (trwało to blisko 8 lat) pracowała tylko jedna osoba - jej autor. To on odpowiadał za każdy element, począwszy od samej animacji, a skończywszy na muzyce, która idealnie odzwierciedla to, co się dzieje na naszym ekranie podczas seansu i intuicyjnie wprowadza widza w ten świat.

Odległa kraina to opowieść o nastolatku, który ląduje na tajemniczej wyspie jako jedyny ocalały z katastrofy lotniczej. Na miejscu chłopak wyrusza w podróż przez całą krainę do miejsca, gdzie być może znajdzie pomoc. Za nim podąża potwór-gigant, wysysający esencję życia z każdej żywej istoty, która stanie mu na drodze. Czy potwór dopadnie naszego bohatera? Czy chłopak osiągnie swój cel? To musicie sprawdzić sami…

Wizualnie Odległa kraina znacznie idzie pod prąd współczesnym trendom. Kreska zastosowana w niej jest bardzo surowa i minimalistyczna (szczególnie widać to po animacji postaci, w tym głównego bohatera), niemniej jednak można znaleźć tam sceny, które robią wizualnie ogromne wrażenie (początkowe kadry na pustyni, sekwencje rozgrywające się w górach, a przede wszystkim widowiskowa scena na lustrzanym jeziorze).

Widać, jak wiele rzeczy stało się inspiracją przy tym projekcie: długie ujęcia z kamer przypominają te, które można zobaczyć w np. I’am Cuba (1964), wylewająca się z każdej strony postapokaliptyczna sceneria rodem z Mad Maxa czy Future Boy Conan (anime z 1978 r.), a potwór-gigant, który goni bohatera, przypomina skrzyżowanie postaci z Shadow of Collosus z Kaonashim, bogiem bez twarzy znanym z ghiblowskiego Spirited Away: W krainie bogów. A takich inspiracji i nawiązań jest naprawdę sporo.

Od czasu sukcesu pixarowskiego WALL-E wiemy, że można opowiedzieć fascynującą historię bez żadnych dialogów. Podobnie jest w Odległej krainie, która jednak atmosferą i pewnego rodzaju intymnością w opowiadaniu ma bliżej jednak do pokazywanego kilka lat temu Czerwonego żółwia. Zarówno w nim, jak i w Odległej Krainie widzimy człowieka, który samotnie staje przed ogromnym wyzwaniem, nie tracąc nadziei, że znajdzie to, czego szuka.

Jednak nie da się ukryć, że Odległą krainę można odczytywać w dwojaki sposób: zarówno w sensie dosłownym jako przygody chłopaka, który w postapokaliptycznym, trochę magicznym świecie jest ścigany przez tajemnicze monstrum, jak też metaforycznie (na taką interpretację wskazywałaby scena z lustrzanym jeziorem. Skąd taki pomysł? Otóż niektórzy twórcy anime przedstawiają umysł bohatera jako błękitne niebo odbijające się w krystalicznie czystej wodzie, a wiedząc i widząc na ekranie, jak wiele w Odległej krainie odniesień m.in. do japońskiego anime, nie trudno o tego rodzaju skojarzenia i skierowanie opowieści na zupełnie inne tory rozumowania).

Tym samym w sensie metaforycznym Odległa kraina jawiłaby się jako mierzenie się z samotnością oraz traumą dotykającą naszego bohatera (scena we wraku samolotu) zaś końcowa walka z monstrum, przed którym ucieka nasz bohater, wskazywałoby na ostateczne rozliczenie się z grzechami przeszłości. Przy okazji możemy krok po kroku śledzić, jak nasz bohater dorasta na naszych oczach, walczy o swoje życie i ostatecznie uwalnia się z wszystkich więzów, które go ograniczały.

Odległa kraina to dobre studium pokazujące, na co stać ludzi w ekstremalnej sytuacji, podkreślające hart ducha każdego, kto podejmuje wyzwanie pozornie przekraczające jego siły. Uczy, że nawet najmniejsze z pozoru drobiazgi mogą się okazać nieocenione w obliczu największego zagrożenia i uratować nas przed najgorszym. Przy okazji to produkcja, podczas której można się świetnie zrelaksować (duża w tym zasługa muzyki, która towarzyszy nam podczas seansu). Jednym słowem otrzymujemy przyjemne z pożytecznym. Podsumowując, zamiast kolejnej sesji ASMR, obejrzyjcie sobie Odległą krainę. Nie pożałujecie, a przy okazji dojdziecie do ciekawych przemyśleń na temat ludzi.

Ocena: 8/10

Premiera VOD: 1 czerwca 2020

Gatunek: Animacja, Przygodowy, Familijny

Produkcja: Łotwa 2019

Scenariusz i reżyseria: Gints Zilbalodis

Czas trwania: 72 minuty


comments powered by Disqus