„Dziki Ląd” – recenzja

Autor: Jakub Syty Redaktor: Motyl

Dodane: 30-05-2020 19:09 ()


Podróż z Londynu do Kalikatu w Indiach nie kończy się dobrze dla pewnego skrywającego skórę przed słońcem bladolicego jegomościa. Wydarzenie to doprowadza do konfrontacji pradawnych sił, które mieszkają między ludźmi. Kto jest potężniejszy: europejski wampir czy azjatycki demon? Na to pytanie można spróbować znaleźć odpowiedź w komiksie „Dziki ląd”, debiucie wydawniczym oficyny Lost In Time. Nie szykujcie się jednak na typową jatkę. Mamy bowiem do czynienia z wysmakowanym dziełem, które element horroru serwuje tutaj niejako na przystawkę.

Narracja w komiksie prowadzona jest dwutorowo. Po pierwsze nośnikiem fabuły są listy wymienianie między sobą przez różnych bohaterów komiksu. Na pewno mogą one w nieco bardziej skondensowanej formie popchnąć akcję do przodu, a chyba przede wszystkim są w stanie wyrazić w sposób bardziej bezpośredni uczucia ich autorów. List to przecież dość intymny sposób wyrazu, a stylizacja języka w polskim tłumaczeniu na pewno dodaje im uroku. Treść tych listów została podzielona na wiele kadrów rozwijających opowieść, nie mamy więc do czynienia ze ścianami tekstu. Po drugie mamy klasyczną narrację komiksową z dialogami. Nie chcę trafić jak kulą w płot z szacunkiem, ale wydaje mi się, że te dwie narracje są dość zrównoważone pod względem ważności objętości całego tomu.

Tłem wydarzeń dla losów pierwszoplanowych postaci jest historia i konflikty zbrojne, w jakie Wielka Brytania uwikłana była w Indiach. Rok 1767 to wybuch pierwszej z czterech wojen majsurskich. Jest więc wynikająca z lektury tego komiksu pewna lekcja, tym bardziej wartościowa, że scenarzysta Ram V pochodzi z Mumbaju w Indiach, a obecnie mieszka i tworzy w Londynie. Jemu przedstawiona w „Dzikim lądzie” historia jest szczególnie bliska.

Rysownik tego komiksu również pochodzi z Indii, dokładnie z New Delhi. Można zatem powiedzieć, że dzięki niemu mamy przyjemność obcować ze sztuką z innego kręgu kulturowego niż zazwyczaj, choć oczywiście poddaną wpływowi kultury zachodu. W każdym razie plastyka rysunków Sumita Kumara powinna przypaść do gustu wszystkim, którzy lubią dość realistyczną kreskę z pewnymi miękkimi uproszczeniami. Stylistyka taka nadaje temu tytułowi nieco baśniowości, co oczywiście nie jest bez znaczenia w przypadku podejmowanej tematyki. Żywe barwy nałożone przez Włocha Vittorio Astone dopełniają dzieła. Do tego warto wspomnieć eleganckie wydanie: twardą oprawę oraz solidne przygotowanie edytorskie, ważne elementy w przypadku oceny debiutu na rynku nowego wydawnictwa.

Jasne, „Dziki ląd” to opowieść o cenie nieśmiertelności, jakże mogłoby być inaczej w przypadku dobrze potraktowanego tematu wampirów, lecz jest to również historia poruszająca motyw niełatwej miłości czy odpowiedzialności ciążącej na sprawujących władzę. W nawiązaniu do tytułu można tutaj również odnaleźć próbę oceny tego, kto jest bardziej dziki – biały przybysz z Europy, tutaj uosabiany przez Brytyjską Kompanię Wschodnioindyjską, czy rdzenny mieszkaniec Indii. Właśnie dlatego warto zagłębić się w tę odrobinę melancholijną opowieść.

 

Tytuł: Dziki Ląd

  • Tytuł oryginalny: These Savage Shores
  • Scenariusz: Ram V
  • Ilustracje: Sumit Kumar
  • Kolory: Vittorio Astone
  • Liternictwo oryginalne: Aditya Bidikar
  • Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
  • Wydawnictwo: Lost In Time
  • Data publikacji: 25.05.2020 r. 
  • Liczba stron: 176
  • Format: 170 x 260 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN: 9788395686900
  • Cena: 69,99 zł 

Dziękujemy wydawnictwu Lost In Time za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus