„Bractwo magów” - recenzja

Autor: Tomek Kleszcz Redaktor: Motyl

Dodane: 14-05-2020 20:21 ()


Millarworld to oryginalny wydawca Bractwa magów. Trudno powiedzieć, czy to efekt megalomanii, nadmiaru wolnego czasu czy supertalentu. Faktem jest, że Mark Millar nie dość, że pisze naprawdę oszałamiająco dużo, to jeszcze bardzo często robi to na wysokim poziomie. I równie często we współpracy z topowymi rysownikami.

Walka pomiędzy siłami skrytymi gdzieś w mroku poza zasięgiem ludzkiego wzroku to wielokrotnie wykorzystywany - czasem całkiem udanie – motyw przewijający się w popkulturze. Właśnie to dzieje się w świecie, do którego czytelnik może wejść po otwarciu albumu. Pewna nobliwa rodzina dzierży w swych dłoniach - i różdżkach - tajniki magii, dzięki którym broni naszego świata przed zakusami mrocznych i nieprzyjaznych sił. Niestety, w wyniku urażonej dumy i narastającej nienawiści najsilniejszy konflikt rozdziera rodzinę od samego środka, doprowadzając do niebezpiecznego zaburzenia sił. Czytelnik będzie miał okazję śledzić poczynania rodzeństwa - bardzo różnorodnego - któremu przyjdzie zmierzyć się z najtrudniejszą w ich życiu sytuacją.

Millar w sześcioczęściowej serii zbudował całkiem przekonujący świat. Umiejętność pisania dobrych dialogów osiągnęła u tego scenarzysty mistrzowski poziom. Główni bohaterowie sprawiają wrażenie dość swojskich ziomków. Śledzenie interakcji pomiędzy członkami rodziny Moonstone'ów sprawia wrażenie rzeczy równie naturalnej, co rozmowa z kumplem. Pierwszy istotny dla akcji zwrot fabuły nieco rozwiał fajną atmosferę, towarzyszącą lekturze. Na szczęście Millar dobrze wie, co robi. Jestem prawie pewny, że przewracając ostatnią kartkę, będziecie mieć poczucie przyjemnie spędzonej godzinki. Tyle dobrych rzeczy. Jest też druga strona medalu. Bardziej wymagający odbiorcy mogą ten album ominąć szerokim łukiem. Nie ma w nim nic odkrywczego, nic oryginalnego, nic skłaniającego do refleksji. Akcja sprawnie biegnie naprzód, ale próżno szukać tu czegoś, co wywarłoby wrażenie. Historyjki w takim tonie zapełniają magazyny, tanie książki, opowiadania i wszystko to, co ogólnie nazwać można tanią popkulturą. Twarda oprawa i nazwisko scenarzysty sugerują, że być może mamy tu do czynienia z czymś większym, ale nie ma co dać się zwieść.

Olivier Coipel poradził sobie z zadaniem doskonale. Nowoczesny styl tego rysownika, młodzieżowe rysy postaci, ubrania na czasie jasno dają do zrozumienia, do jakiej grupy docelowej przede wszystkim skierowany jest ten komiks. Chociaż mamy do czynienia z magicznym motywem przewodnim, nie znajdziemy kolorowych i wymyślnych wizualizacji formuł czy zaklęć. Zamiast tego rysownik udowadnia, że jest w stanie umiejętnie uchwycić nastrój bohaterów, posiłkując się w odpowiednich momentach lekkim przerysowaniem mimiki.

Bractwo magów to sprawnie napisana, lekka, rozrywkowa historia z dynamicznymi ilustracjami, ale bez tego czegoś, co sprawiłoby, że koniecznie trzeba ten album mieć na półce. Magia stanowi tu raczej dodatek, sednem jest rodzina i to, w jaki sposób rozwiązuje swoje dość nietypowe problemy. Przyjemna, choć szybka lektura, którą można dla relaksu sprawdzić.

 

Tytuł: Bractwo magów

  • Scenariusz: Mark Millar
  • Rysunki: Olivier Coipel
  • Tłumaczenie: Arek Wróblewski
  • Wydawnictwo: Mucha Comics
  • Premiera: 24 kwiecień 2020 r.
  • Liczba stron: 176
  • Format: 180x275 mm
  • Oprawa: twarda
  • Papier: kredowy
  • Druk: kolor
  • ISBN 978-83-65938-95-4
  • Wydanie pierwsze
  • Cena okładkowa: 75 zł

  Dziękujemy wydawnictwu Mucha Comics za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus