„Aniołki Charliego” - recenzja

Autor: Marcin Andrys Redaktor: Motyl

Dodane: 30-04-2020 23:56 ()


Hollywood nie znosi próżni, toteż co pewien czas włodarze fabryki snów wracają do niegdysiejszych kultowych filmów i seriali. Aniołki Charliego mogą pochwalić się już ponad czterdziestoletnią historią. Był serial, kinowe odsłony, kolejny serial, który okazał się klapą dziesięciolecia, aż znów postanowiono wskrzesić, a przede wszystkim odmłodzić ekranowe Aniołki. Jak wyszło tym razem? Niespecjalnie dobrze.

Aniołków nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Trzy dziarskie, sprytne i bojowe dziewczyny wysyłane do misji specjalnych w celu skopania tyłków tym złym i uratowania świata przed zagładą. A jeśli nie całego świata, to chociaż niewielkiego jego skrawka. Pieczę nad ekipą sprawuje Bosley, który ma oko na swoje podopieczne. Nad nim jest już tylko enigmatyczny szef organizacji Townsend, czyli prawie mityczny Charlie, którego nie widzimy, a jedynie słyszymy jego głos. W filmie znanej z Igrzysk śmierci Elizabeth Banks mamy zachowane najbardziej rozpoznawalne elementy ekranowego dziedzictwa Aniołków. Pewnym novum sprawdzającym się na niwie kina akcji jest rozszerzenie działalności agencji w różnych państwach, przy czym każdą ekipą kieruje inny Bosley. Zatem mamy międzynarodową sieć agentów, którzy dbają o swoje terytorium, a jak trzeba, współpracują z innymi komórkami. I to nieliczny z plusów tejże produkcji, która stara się zmienić i rozszerzyć świat Aniołków. Cała reszta to chaos i pokaz niezbyt składnej fabuły okraszonej nieciekawymi zwrotami akcji, niedopracowaną choreografią walk i efektów specjalnych, a także nie zawsze przekonującym aktorstwem (nieograna przed kamerą Ella Balinska).

Na początku poznajemy dwa etatowe Aniołki, czyli Sabinę i Jane, które docierają się podczas rutynowej misji. Chwilę później zaczyna się główna intryga skupiająca się wokół trzeciej panny, czyli Eleny, która będąc pracownicą dużej korporacji, dokonała przełomowego wynalazku. Szkopuł w tym, że sprzęt nowej generacji jest również skuteczną bronią mogącą usmażyć mózg użytkownika, co już się pannie nie do końca podoba. Stąd też próba nagłośnienia sprawy i szukania pomocy. Z którą przychodzą jej dwie wcześniej wymienione agentki. Wspomniane trio musi poradzić sobie z wytatuowanym zakapiorem, jego pracodawcą i nie dać się zabić.

Typowość tejże historii razi nie tyle niedoróbkami na poziomie spójności fabuły, ile nie ma za wiele do zaoferowania widzowi znającemu najciemniejsze zakamarki kina sensacyjnego. Bohaterki poznają swoje możliwości, żarty z ich udziałem nie zawsze są lotne, a co dopiero śmieszne, aktorstwo również nie jest najmocniejszą stroną produkcji. To, co nią jest? Jakby się przyjrzeć tak z przymrużeniem oka, to ironizująca Kristen Stewart, bo z lekkością udało się jej wpasować w pantalony tajnej agentki, a także gościnny występ Patricka Stewarta, którego rolę można odczytać już od pierwszej sceny z jego udziałem. Wysłużony weteran dorabia do skromnej emerytury, ale szkoda, że udzielając się w wątpliwej jakości obrazach, bo potencjał mimo lat nadal drzemie w nim wielki.

Elizabeth Banks z jednej strony pozwoliła sobie na sfeminizowany film akcji z bohaterkami, których pociski się nie imają, a rzeczywistość wokół nich wydaje się bardziej przerysowana niż normalnie. Z drugiej strony sama chciała wziąć czynny udział w tym festiwalu girl power. Może ten upór dążenia do paradowania w wykwintnych wdziankach, acz nieporównywalnie mniej fantazyjnych niż jej interpretacja Effie Trinket, a także uleganie agenturalnej modzie, spowodował, że gdzieś na planie się pogubiła i miast emocjonującego kina akcji, dostaliśmy trochę przegadanego, trochę przekopanego akcyjniaka o niczym, w którym wiadomo, że panny wrócą z tarczą.

Brak premiery w polskich kinach nie powinien nikogo dziwić. W amerykańskich film przepadł z kretesem. Powrót Aniołków okazał się nieudany i to nawet nie przez dobór aktorek, bo te zrobiły wszystko, co w ich mocy, a bardziej przez brak pomysłu na ten swoisty comeback. Widać, że potencjał oryginalnych pupilek Charliego wciąż należy do małego ekranu i przy kolejnym wskrzeszaniu tychże heroin warto się zastanowić, czy nie lepiej jednak zainwestować w krótsze i składniejsze serialowe odcinki, niż zanudzić widza niepopularnym już kinem kopanym z przesadną domieszką upudrowanego seksapilu.

Ocena: 3/10

Tytuł: Aniołki Charliego

Reżyser: Elizabeth Banks

Scenariusz: Elizabeth Banks, Evan Spiliotopoulos, David Auburn

Obsada:

  • Kristen Stewart
  • Naomi Scott
  • Ella Balinska
  • Patrick Stewart
  • Djimon Hounsou
  • Sam Claflin
  • Jonathan Tucker
  • Elizabeth Banks

Zdjęcia: Bill Pope

Muzyka: Brian Tyler

Montaż: Alan Baumgarten, Mary Jo Markey

Scenografia: Mark Rosinski

Kostiumy: Kym Barrett

Czas trwania: 118 minut


comments powered by Disqus