Jacek Piekara „Mój przyjaciel Kaligula” - recenzja

Autor: Damian Podoba Redaktor: Motyl

Dodane: 07-04-2020 11:41 ()


Jacek Piekara to jeden z tych autorów, których albo się ceni i poważa, albo nie znosi. Pośrednich emocji wobec jego literatury raczej próżno szukać. Jest to nieco przykre, że wielu miłośników fantastyki szufladkuje jednego z bądź co bądź najlepszych autorów na rodzimym rynku wydawniczym. Uważam, że to, co autor pisze w książkach, to jego licentia poetica, natomiast wszelka prywata nie powinna rzutować na odbiór tych książek. Fakt jest jednak taki, że mamy wolność słowa i skoro autor może pisać różne, często obrazoburcze rzeczy, to i jego fani/krytycy mogą dać upust swoim emocjom. No i błędne koło trwa.

Jakby nie patrzeć przejdźmy do samej książki „Mój przyjaciel Kaligula”. Obecna wersja z 2019 roku jest drugim wydaniem zbioru opowiadań składającego się z piętnastu tekstów o skrajnie różnej tematyce. Mimo że rozstrzał tematyczny jest na pierwszy rzut oka naprawdę zatrważający, to wszystko staje się przejrzyste, bo tom został podzielony na cztery części: Żarna historii; Piekło, niebo, ziemia; Obce światy; Love story. Już to może nam sugerować, że będzie się działo.

No i prawda jest taka, że dzieje się. Piekara zabiera nas w podróż do starożytnego Rzymu, do alternatywnej wersji Polski, do Piekła, w kosmos i wiele inny miejsc mniej lub bardziej przyziemnych. Wszystkie są wypełnione barwnymi postaciami, które czasem mają skomplikowane charaktery, a innym razem są proste i naiwne. Abstrahując od tematyki wszystkich opowiadań, jest kilka cech łączących je za sobą w zgrabną całość. Po pierwsze bezkompromisowy styl. Po drugie cięty język. Po trzecie kontrowersyjność. Nie przy każdym tekście te trzy elementy są zbilansowane. Fakt jest też taki, że opowiadania są nierówne, jednak to jest pojęcie subiektywne. Jednemu przypadnie do gustu polityczne „Stowarzyszenie Nieumarłych Polaków”, inny zachwyci się „Piękną i Bestią”, a będzie sarkał na „Zielone pola Avalonu”. Są różne gusta i tyle. Wrzucając kilkanaście opowiadań do jednego worka, musimy się liczyć z tym, że nie wszystkie będą doskonałe. W tym przypadku widać jedną rzecz, teksty z tego zbioru były pisane w różnym czasie i różnią się od siebie warsztatowo.

Język, którego używa Jacek Piekara, zawsze mnie zaskakiwał. Niby wiem, czego można spodziewać się po tym autorze, jednak zawsze dostanę coś, co mnie zaskoczy. Wulgarność i dosadne opisy to żywioł tego Pana, jednak nie brakuje mu również refleksyjności i ciętego humoru.

Zanim wydam werdykt, napiszę kilka słów o wydaniu. Bardzo podoba mi się spójność okładki, tytułu i pierwszego z brzegu opowiadania. Tekst tytułowy powinien być zawsze na początku, w końcu to on nadaje ton całości. Akurat „Mój przyjaciel Kaligula” nie przypadł mi do gustu (opowiadanie, a nie cały tom), ale doceniam sensowne ułożenie poszczególnych historii. Nie podoba mi się posłowie, gdzie autor tłumaczy kulisy powstawania tekstów. Rozumiem, że może miał dość pytań podczas spotkań autorskich, jednak puenta tego typu obdziera opowieści z pewnej magii fantazji autora. Kto nie dotarł jeszcze do końca, niech sobie lepiej posłowie odpuści.

Cały tom oceniam dobrze. Malkontenci byli, są i będą. Piekara jest, jaki i jest i tyle. Nikt nie zmusza nikogo do lektury. Przewagą zbiorów opowiadań jest to, że poszczególne historie można czytać niezależnie, więc nawet jeśli coś nam nie podejdzie, to możemy zostawić dany tekst i przejść do kolejnego bez obawy, że wyrzuciliśmy pieniądze i książka wylądowała na półce po 10 stronach. Myślę, że różnorodność, którą mamy w tomie „Mój przyjaciel Kaligula” jest na tyle obiecująca, że warto zaryzykować i zapoznać się z tą książką.

 

Tytuł: „Mój przyjaciel Kaligula” 

  • Autor: Jacek Piekara
  • Wydawnictwo: Fabryka Słów
  • Data wydania: 13.09.2019 r.
  • ISBN: 978-83-7964-436-0
  • Wymiary: 125 x 205
  • Liczba stron: 480
  • Oprawa: miękka
  • Cena: 39,90 zł

Dziękujemy Wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza do recenzji.


comments powered by Disqus