W uścisku pradawnych bogów – recenzja antologii „Słowiańskie koszmary”

Autor: Konrad Kowalski Redaktor: Motyl

Dodane: 30-03-2020 11:22 ()


Słowiańszczyzna to wciąż bardzo dziewiczy rejon literacki. Co prawda dzięki opracowaniom Pełki, Gieysztora czy Szafrańskiego, została odczarowana z idyllicznej wizji spokojnych chłopów, to wciąż niewiele wiemy na temat przedchrześcijańskiej obyczajowości i religijności. Modny ostatnio ruch rodzimowierczy stara się kontynuować zapomniane przez wieki tradycje i obrzędy, a młodzi twórcy zaczynają stawiać pierwsze kroki na terenach czerpiących garściami ze Słowiańszczyzny.

Horror słowiański to coś, czego dzisiaj próżno szukać na półkach bibliotek. Dlatego antologia „Słowiańskie koszmary” to dzieło, nad którym na pewno warto pochylić się i przeczytać, choćby z ciekawości, czy taka forma jest w ogóle możliwa. Celowo nie będę opowiadał o treści zawartych tu utworów, gdyż nawet jeden szczegół może dobry horror zrujnować. Wspomnę jedynie, iż twórcy sprawnie wykorzystują słowiańskie motywy, osadzając je zarówno w czasach przedchrześcijańskich, jak i przenosząc do dobrze nam znanego, dzisiejszego świata, by nawet niekiedy stworzyć postapokaliptyczną wizję słowiańskich upiorów.

Prezentowane opowiadania to mieszanka różnych strachów. Niemniej jako dzieło jest na naszym rynku literackim czymś przełomowym i potrzebnym. O ile dłuższe formy literackie czerpiące z motywów słowiańskich na naszym rynku nie są obce, o tyle zbiory opowiadań, a zwłaszcza z gatunku horroru, to rzecz rzadka i niespotykana. Tego typu zestawień na pewno potrzebujemy, aby udowodnić, że gęsi nie jesteśmy i swoje strachy mamy. Nie zaczerpnięte z zachodnich podań czy obcych mitologii, ale strachy żyjące tu – na naszej ziemi, za naszym oknem. Od wiek wieków.

Czytając opowiadania, bardzo miło odpływa się w przedstawione światy. Umysł chętnie wędruje za postaciami i wyobraża sobie fabuły w znanych tylko sobie miejscach. Naprawdę miło jest odpłynąć w tęsknocie za dawnymi bóstwami i powędrować ścieżkami zapamiętanymi z wiejskich wędrówek czy wycieczek. Niemal czuje się zapach sosny czy trawy, kiedy czyta się opowiadania. Dużo też czytelnikowi daje rewelacyjnie napisany przez Witolda Jabłońskiego wstęp, który merytorycznie i z niesamowitą dokładnością wprowadza nas w meandry dziejów słowiańskiej kultury i jej dziejach w literaturze.
Czy poleciłbym tę książkę każdemu? Miłośnikom rodzimej tradycji na pewno. Miłośnikom grozy zdecydowanie. Jednak jest to gatunek literacki, do którego trzeba mieć dystans i doszukiwać się w nim smaczków. A miłośnicy tego typu literatury znajdą tu wiele. Jeżeli ktokolwiek choćby w małym stopniu interesuje się dziedzictwem kulturowym Słowiańszczyzny, to tę antologię powinien przeczytać bez dwóch zdań. Każdy z autorów odrobił swoją lekcję przed napisaniem tekstu. Dlatego czytajcie tę książkę wieczorem przy świecy. Bo gdy umysł śpi, budzą się demony...

 

Witold Jabłoński - Wstęp

Dagmara Adwentowska - Żółte oczy lasu

Maciej Szymczak - Wróżda

Agnieszka Kwiatkowska - Szeptucha

Anna Musiałowicz - Baba Jaga

Marta Krajewska - W czasie dodanym

Tomasz Krzywik - Sepia

Piotr Ferens - Cmentarzysko demonów

Mikołaj Rybacki, Katarzyna Bromirska - Svantevit

Mariusz Wojteczek - Już nigdy nie spadnie tu deszcz

Honza Eraserhead Vojtisek – Najodleglejsze wspomnienie

Flora Woźnica - Najwyższy czas by naprawić swój błąd

Sandra Gatt Osińska - W pełnym słońcu

Krzysztof T. Dąbrowski - A żeby cię diabli wzięli

Grzegorz Kopiec - Dziennik praktyk

Michał Stonawski - Reguła niczego

 

Tytuł: Słowiańskie koszmary

  • Autorzy: Różni
  • Wydawnictwo: Horror Masakra
  • Oprawa: miękka
  • Stron: 360
  • ISBN: 9788394484767
  • Cena: 32 zł

comments powered by Disqus