„Śpioch” tom 1 - recenzja

Autor: Tomek Kleszcz Redaktor: Motyl

Dodane: 05-03-2020 06:49 ()


Brubaker i Phillips na dobre zadomowili się na polskim rynku. I słusznie. Dzieła tworzone przez tych panów nieodmiennie charakteryzują się w najgorszym przypadku dobrym, a w większości bardzo dobrym poziomem. A jak jest z ich pierwszym wspólnym projektem?

Album objętościowo robi wrażenie. To przysłowiowa cegła złożona z przeszło 400 stron. Znaczny wpływ ma na to fakt, że składa się z dwóch osobnych - choć połączonych delikatną nicią - opowieści. Pierwszą jest Point Blank. Brubaker został zaproszony do napisania historii osadzonej w świecie Image. Jeśli czytelnik nie kojarzy, to nadmienię chyba najbardziej u nas znanych Wild C.A.T.S. czy Spawna. Co zrobił pisarz z tym zadaniem? To, co potrafi najlepiej. Stworzył kryminalną historię. Jest ona co prawda osadzona w superbohaterskich realiach, ale od razu trzeba uczciwie zaznaczyć, że umięśnionych panów w kolorowych strojach w zasadzie w niej nie ma. Przynajmniej w potocznym znaczeniu tego słowa. Głównym bohaterem Point Blank jest Grifter. Założyć można, że to ten strzelec, który miał czerwoną maskę i kochał się w Zealot, jeden z bardziej rozpoznawalnych członków Wild C.A.T.S. (grupy stworzonej przez Jima Lee), aczkolwiek w roboczym stroju nie zobaczymy go ani razu. Uwikłany w pół przestępczy świątek szybkostrzelny bohater mierzy się z pewnymi zadaniami, które możemy śledzić na kolejnych kartach. Zmyślna, dość płaska historia napisana jest ze znaczną wprawą i chociaż powstała przeszło 15 lat temu, to już pokazuje kunszt scenarzysty. W tejże historii pojawia się pewien uśpiony agent...

...Holden, wokół którego toczy się akcja znakomitej większości albumu. Posiada pewne moce, chociaż nie są one wrodzone, a nabyte. Nie odczuwa bodźców fizycznych. Zamiast tego gromadzi je do momentu, w którym przekaże je jakiemuś nieszczęśnikowi. O co chodzi? Postrzał w nogę nie stanowi dla niego problemu, ciało się zregeneruje, ból będzie nieodczuwalny. Jednak nieszczęśnik, którego Holden dotknie, odczuje na sobie wszystkie skutki urazu. Są to znaczące atrybuty w organizacji, w której jasnowłosemu i przypominającemu Bullita podwójnemu agentowi przyszło działać. Od razu trzeba powiedzieć, że istnieje spora różnica poziomów (zarówno literackiego, jak i wizualnego) pomiędzy pierwszą częścią oraz drugą, czyli tytułowym Sleeperem. Point Blank nie jest ani tak wciągający, ani tak dobrze narysowany, jak jego większy następca. Pierwszą historię ilustrował Colin Wilson i patrząc na jego prace, można odnieść wrażenie, że to nieco uboższa wersja Blueberry'ego. Również perypetie Griftera, chociaż poprawnie skonstruowane, nie przyprawiają o specjalnie szybsze bicie serca.

Sprawa znacząco się zmienia w Śpiochu. Na scenę wkracza Sean Phillips. Styl tego rysownika jest po prostu stworzony dla opowieści spod pióra Brubakera. W sumie to patrząc na to z dzisiejszej perspektywy trudno sobie wyobrazić, że artysta miałby nie nawiązać dalszej współpracy z Brubakerem. A ten rozwija mocno skrzydła i serwuje nam w Śpiochu to, za co jest dziś niezwykle ceniony. Krwistą, klimatyczną i ciężką historię, w której nie ma dobrych postaci, a przynajmniej naprawdę dobrych. W znacznie dłuższej opowieści scenarzysta wykorzystuje dostępne miejsce, pokazuje, na co naprawdę go stać. Warto zarezerwować sobie długi wieczór na lekturę, bo całkowicie wciąga i ciężko się od niej oderwać. Do samego końca pisarzowi udaje się utrzymać czytelnika w niepewności co do przebiegu akcji, a ta diametralnie się zmienia zwłaszcza pod koniec albumu. Tradycyjna już dla tego artysty narracja prowadzona w tle przez - w tym przypadku głównego bohatera - jest nienachalna i świetnie wprowadza czytelnika coraz głębiej. Przy swojej znacznej objętości na kartach przewija się notabene dość mały wachlarz postaci, ale to bardzo dobrze. Są one wyraziste, a czytelnik skupia się na akcji, a nie na poznawaniu wciąż nowych, mało znaczących twarzy.

Wracając jeszcze na moment do rysownika, cóż można dodać ponad to, że jeśli kiedykolwiek widzieliście prace Phillipsa i przypadły wam one do gustu, nie inaczej będzie tym razem? Wszechobecna czerń, gruba, mocna kreska, rozpoznawalne postaci i jednoznacznie charakterystyczny, doskonały do wszechobecnego, mrocznego klimatu styl.

Śpioch ukazał się na początku roku, ale już spokojnie można zarezerwować dla niego miejsce w top najlepszych albumów roku. Porządna dawka mocnej, rewelacyjnie zilustrowanej lektury. Superbohaterska nutka jeszcze uatrakcyjnia to wydarzenie, czyniąc go ciekawszym. Pozostaje tylko zacierać ręce w oczekiwaniu na tom drugi. Duet Brubaker/Phillips od pierwszego projektu narzucił opowieściom obrazkowym wyśrubowany poziom.

 

Tytuł: Śpioch tom 1

  • Scenariusz: Ed Brubaker
  • Rysunki: Sean Phillips, Colin Wilson
  • Tłumaczenie: Tomasz Kłoszewski
  • Wydawca: Egmont
  • Data wydania: 26.02.2020 r.
  • Druk: kolor
  • Papier: kreda
  • Oprawa: twarda
  • Format: 17x26 cm
  • Stron: 424
  • ISBN: 9788328198470
  • Cena: 119,99 zł

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.

Galeria


comments powered by Disqus