„Ptyś i Bill”: „Przygody spaniela” - recenzja
Dodane: 03-03-2020 23:23 ()
W piątej odsłonie serii „Ptyś i Bill” dostajemy komiksy napisane i narysowane przez Jeana Robę. Twórca tych kultowych postaci udowadnia, że w krótkich formach czuje się doskonale. W swoich jednoplanszówkach daje prawdziwy popis bezpretensjonalnego poczucia humoru i potwierdza, że jest mistrzem błyskotliwych puent. Historyjki zebrane w tomie „Przygody spaniela” powinny przypaść do gustu zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
W tomie znów znalazły się trzy albumy – „Przygody spaniela”, Psi zysk” oraz „Oto oni”. Śledzimy kolejne, bardzo zróżnicowane perypetie całej rodziny. Bill bawi się z Ptysiem na całego. Zostaje gwiazdą psiej telewizji i wydatnie pomaga kilku masarzom w pobiciu rekordu na najdłuższą kiełbaskę świata. Niestety pocieszny psiak nie tylko ma przyjemne przygody. Bardzo źle znosi pierwszy dzień szkoły Ptysia, doświadcza dyskryminacji (w restauracji oraz w muzeum), kilkakrotnie otrzymuje reprymendę od policjanta i w dość przykry sposób przekonuje się, że nie nadaje się pracy listonosza. Okazuje się również, że inaczej niż inne znane psy, kiepsko znosi zimę. Czasami jednak idzie w ślady swoich znanych, komiksowych, psich bohaterów – nawet jeśli chodzi tylko o spanie na dachu (tak, znamy tę scenkę). Ptyś z kolei bawi się zazwyczaj beztrosko i niestraszne mu są żadne przeciwności. Nawet moda nie jest w stanie oprzeć się jego wyjątkowemu stylowi. Jesteśmy także świadkami kluczowego momentu w życiu Ptysia i jego ojca. Tak, tak, wspólnie sadzą drzewo. Do akcji włącza się także Bill, ale nie do końca wstrzelił się w podniosły nastrój chwili.
Rodzice Ptysia borykają się natomiast z codziennymi problemami. A to trafi się nadgorliwy policjant, a to w kluczowym momencie okaże się, że w kole nie ma powietrza, a to trzeba przeczyścić komin (zapchany oczywiście kośćmi pieczołowicie magazynowanymi wszędzie przez Billa). Jak refren powraca również motyw kąpania niesfornego spaniela. Powiedzieć, że dla całej rodziny stanowi to ogromne wyzwanie, to nic nie powiedzieć. Ojciec Ptysia ma kilka momentów ataku sentymentalnych wspomnień. Raz słyszy piosenkę, którą zapamiętał z czasów, gdy był skautem, innym razem odkrywa skrzynię ze skarbami z dzieciństwa. Niestety za każdym razem czeka go brutalne zderzenie z realiami współczesności. Najbardziej musiała go chyba zaboleć gwałtowna reakcja syna, gdy dowiedział się, że niebawem wszystkie stare rzeczy swojego ojca, będą jego.
Wszystkie te scenki ukazane są w formie jednoplanszówek, ale czasami autor tworzy trochę dłuższe sekwencje narracyjne. Na przykład podczas pobytu na wakacjach ojciec Ptysia poszukuje zaginionego Billa. By to zrobić, musi trochę pobiegać po plaży, pograć w tenisa, w golfa, pojeździć konno, a nawet wkręcić się w jakieś przyjęcie weselne. No, ale czego nie robi się dla ukochanego psa. Dzięki swojej strukturze komiks stanowi bardzo atrakcyjną lekturę. Można go przeczytać od deski do deski (od lektury trudno się oderwać), ale można sobie do niego zaglądać w każdej chwili, by powoli dawkować kolejne gagi i cieszyć oko kreską Jeana Roby. Efektowne i dynamiczne rysunki przywołują pewne skojarzenia z amerykańskimi klasykami – oczywiście z „Fistaszkami” na czele. Zresztą zabawne nawiązania do dzieła Schulza pojawiają się nawet w niektórych historyjkach. Cartoonowa kreska, dynamiczne kadrowanie, ciekawe rozwiązania graficzne i świetne kompozycje plansz sprawiają, że komiks naprawdę może się podobać i dać okazję do międzypokoleniowej lektury.
Tytuł: Ptyś i Bill: Przygody spaniela
- Tytuł oryginalny: Boule et Bill: 39 Strip-cocker!, 24. Billets de Bill, 31. V’la Boule & Bill
- Scenariusz i rysunki: Jean Roba
- Tłumaczenie: Maria Mosiewicz
- Wydawca: Egmont
- Data wydania: 11.2019 r.
- Wydawca oryginału: Dargaud
- Objętość: 144 strony
- Format: 165x250
- Oprawa: mięka ze skrzydełkami
- Papier: kredowy
- Druk: kolorowy
- Cena: 39,99 zł
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie komiksu do recenzji.
Galeria
comments powered by Disqus